Superblog o ucieczce na wieś
2254
post-template-default,single,single-post,postid-2254,single-format-standard,theme-bridge,bridge-core-3.0.7,qi-blocks-1.2.5,qodef-gutenberg--no-touch,woocommerce-no-js,qodef-qi--no-touch,qi-addons-for-elementor-1.6.6,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode_grid_1300,qode-content-sidebar-responsive,columns-4,qode-child-theme-ver-1.0.0,qode-theme-ver-29.4,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.10.0,vc_responsive,elementor-default,elementor-kit-8015
Skrzynia

Czy podniesione rabaty mają sens?

Z daleka wygląda to co najmniej dziwnie: tuż obok małego sadu jaśnieją drewniane skrzynie, tworząc ogrodnicze miasto. Zanim stworzyliśmy podniesione rabaty, uprawiałam warzywa bezpośrednio w gruncie. Narobiłam się maksymalnie, a rezultat był marny. Jak jest teraz?

Mamy siedem skrzyń – siedem podniesionych rabat. Każda z nich o wymiarach 250 x 110 x 60 cm. Czy to odpowiednie wymiary, czy nie są za wysokie i za wąskie? Są dokładnie takie, jak chcieliśmy. Odpowiednia wysokość pozwala wygodniej pracować. Stojąc – nie zginam się zbyt głęboko, a jeśli chcę, mogę usiąść na stołeczku i operować dłońmi  w skrzyni lub po prostu przysiąść na jej brzegu. To wygodne rozwiązanie.

Z szerokością skrzyni jest podobnie. Ma optymalny wymiar: stojąc przy jednym brzegu swobodnie sięgam do połowy rabaty, a jak się uprę i wyciągnę – dosięgnę jej drugiego brzegu 🙂 Długość to już sprawa indywidualna, nie ma związku z ergonomią.

Z czego zrobić podniesione rabaty?

My zrobiliśmy je z drewna sosnowego, bo jest go w okolicy pod dostatkiem. Widzieliśmy też skrzynie z olszyny (nietrwałe) i z dębu (drogie, ale wytrzymałe) , a na ostatnich targach Green Days – z betonu, który całkiem udanie imitował drewno. Można też się uprzeć i wymurować rabaty z kamienia lub cegły.

Nie jest dobrym pomysłem używanie podkładów kolejowych do budowy podniesionych rabat. Przez moment mieliśmy ochotę kupić podkłady – widzieliśmy całą ich stertę przy remontowanej linii kolejowej, pewnie kosztowałyby grosze. Z podkładów planowaliśmy zrobić ścieżki w ogrodzie, ale rozmyśliliśmy się. Dlaczego?

Taki podkład to cała tablica Mendelejewa. Wytrzyma pewnie i sto lat, a może dłużej, ale jest niepraktyczny, nieekologiczny i najzwyczajniej trujący. Niepraktyczny, bo śmierdzi. Nie ma zmiłuj:  w ostrym słońcu nawet po wielu latach wydobywać się będzie z podkładu jego specyficzny zapach. Kiedyś moczono podkłady w oleju kreozotowym – w sowieckich łagrach był to jeden z najbardziej wyniszczających rodzajów pracy. Ma właściwości rakotwórcze, co dyskwalifikuje go w kontaktach z produktami rolnymi i ogrodniczymi.

Nasze podniesione rabaty od góry wykończone są szeroką na około 10 centymetrów  poziomą deską. To racjonalne rozwiązanie, przekonałam się o tym wielokrotnie. Na takiej „półce” można położyć sekator, łopatkę, nożyczki czy sznurek – podstawowe atrybuty ogrodnika. Słupki na każdym rogu skrzyni są od dołu dłuższe o około 15 cm: wbiliśmy je w grunt, przez co skrzynia stoi dużo stabilniej.

Każda ze skrzyń została od wewnątrz obita czarną agrowłókniną. W jakim celu? Izolujemy drewno od gleby. Przy podlewaniu nie wypłukujemy ziemi szczelinami w bocznych ściankach. To prosta operacja, wystarczy taker, ręczny zszywacz i trochę cierpliwości 🙂

Jak przygotować rabaty do uprawy?

Warto poświęcić więcej czasu przygotowaniu skrzyń do uprawy. Po pierwsze trzeba je zaimpregnować. Nie ma sensu, prowadząc ekologiczne uprawy, malować skrzynię farbami lub chemicznymi impregnatami: zawsze coś dostanie się do warzyw i jarzyn… Mieliśmy więc wybór między popularnymi środkami naturalnymi – olejem lnianym lub pokostem.

Jacek zdecydował się na pokost. Malował każdą skrzynię trzykrotnie, ostatnia warstwa wchłaniała się niemal na siłę, a to znak, że drewno zostało dobrze i głęboko zaimpregnowane. Znajomy stolarz, były sołtys naszej wsi, zasugerował nam, abyśmy impregnowali drewno tak długo, aż przestanie w ogóle wchłaniać impregnat. Ale Jackowi chyba nie starczyło cierpliwości: po trzecim malowaniu rzucił hasło „stawiamy” i – postawiliśmy.

Na układy nie ma rady 🙂

Układ skrzyń również ma znaczenie. Nie powinno się stawiać ich zbyt ciasno – może to nawet ładniej wyglądać, ale nie będzie funkcjonalne. Sprawdza się natomiast rozwiązanie, w myśl którego przy każdym boku rabaty podniesionej powinno być tyle miejsca, by spokojnie dało się tam wjechać i manewrować taczką. Tak właśnie zrobiliśmy i dziś podziwiamy swoją roztropność! Miejsca jest dosyć, można swobodnie przechodzić między skrzyniami, pielić, siać, podlewać, zbierać plony. A kiedy trzeba wjechać taczką, nie ma z tym żadnego problemu.

Rabaty podniesione

Ważna jest także orientacja skrzyń względem słońca. Chodzi o to, by wszystkie rosnące warzywa i jarzyny miały ten sam dostęp do światła. Dzięki temu będą się równomiernie rozwijały. My ustawiliśmy wszystkie skrzynie w układzie południe-północ, najbardziej optymalnym.

Sama ziemia to nie wszystko…

Czym i jak wypełniać skrzynie podniesionych rabat? To cała sztuka… Po pierwsze, trzeba zapewnić drenaż.  Źle! Po pierwsze trzeba zapewnić izolację rabaty od kretów i nornic! W tym celu na samym dnie skrzyni i pod jej ściankami ułożyliśmy siatkę ogrodniczą o oczkach około 1 centymetra. Kret nie przejdzie, dżdżownica – ze spokojem. I o to chodzi. To działa!

W następnej kolejności należy zapewnić drenaż. Tu możliwości jest wiele. Chyba najdroższą z nich jest wysypanie keramzytu – tak zrobiliśmy w dwóch skrzyniach, sypiąc do nich keramzyt, który pozostał nam po ocieplaniu drewnianej podłogi na legarach w naszym domu.

W pozostałych skrzyniach na dnie legły pocięte gałęzie. To rozwiązanie ma swoje zalety: drewno po kilku latach ulegnie rozkładowi, a próchnica stanie się idealnym podłożem dla roślin. Można usypać warstwę żwiru lub potłuczonych dachówek, cegieł, ale trzeba pamiętać, by przykryć je agrowłókniną. Ona przepuści wodę, ale jednocześnie nie pozwoli, by ziemia przemieszała się ze żwirem lub tłuczonymi dachówkami.

Czarną agrowłókniną przykryliśmy w skrzyniach wszystkie warstwy drenażowe. Co usypaliśmy na nich? Przede wszystkim – przekompostowany obornik, podarowany nam przez wspomnianego wcześniej sołtysa. To najlepsze rozwiązanie! Taki obornik to prawdziwy skarb ogrodnika.

Ułóż warstwy!

Do wypełnienia skrzyń było go jednak zbyt mało, postanowiliśmy więc ułożyć kilka warstw naszej gleby. Na agrowłókninę wrzuciliśmy więc w pierwszej kolejności słomę, także z darów od sąsiadów. Po budowie mieliśmy sporo trocin – one również trafiły do skrzyń. Z każdego koszenia trawy zbieraliśmy zielony mulcz i sypaliśmy go do skrzyń. Ważne jednak, by nie układać ze skoszonej trawy grubej warstwy – stworzy nieprzepuszczalną zieloną poduchę. Lepiej przemieszać ją z innymi składnikami, choćby z obornikiem czy piaskiem.

Wiosna 2017. Jacek ubija kolejną warstwę…:

Jacek ubija

Wbrew pozorom, podniesione rabaty wymagają naprawdę dużej ilości gleby. Zależało nam, by docelowo poziom podłoża w skrzyniach był niższy o około 5-10 centymetrów od poziomu skraju rabaty. To nie tylko ładniej wygląda, ale też chroni młode sadzonki przed podmuchami zimnego wiatru. Żeby osiągnąć taką wysokość, na wierzchu każdej rabaty dosypywaliśmy ziemię z worków. Kupowaliśmy ziemię ogrodniczą o neutralnym pH i tworzyliśmy z niej wierzchnią warstwę podłoża.

Podniesione rabaty – jak to działa w praktyce?

Jak spisują się podniesione rabaty po trzech latach użytkowania? Nadzwyczaj dobrze. Deski skrzyń pociemniały, gleba w nich osiadła, musieliśmy więc dosypać ziemi z worków, wzbogacając ją jednocześnie obornikiem. Na przedwiośniu ziemię w każdej ze skrzyń przekopaliśmy i spulchniliśmy. Na nietkniętej wysokości pozostało jedynie podłoże w skrzyni z truskawkami – to ich ostatni rok w tym miejscu, później powędrują bezpośrednio do gruntu.

Ziemia w skrzyniach szybko się nagrzewa i długo trzyma ciepło. Dla roślin to idealne rozwiązanie. A co zimą? Żadnej ze skrzyń, mimo mroźnych miesięcy na Podlasiu, nie izolowaliśmy styropianem i nie ocieplaliśmy na zimę. Jarmuż w jednej z nich świetnie sobie radził, truskawki w innej – również znakomicie. Od góry obłożyliśmy je słomą – mimo strachu, że przemarzną poprzez ścianki skrzyni, nic im się nie stało…

Skrzynie doskonale spełniają swoją rolę. Jedyne co chcielibyśmy w nich zmienić to system podlewania. Dzisiaj systemem jestem ja i moja konewka, a to zżera masę czasu. Spróbujemy zainstalować coś prostego, bez automatyki, ale pozwalającego kropelkowo sączyć wodę do roślin bez konieczności donoszenia jej i polewania.

Podniesione rabaty

Co rośnie w naszych skrzyniach? Wszystko, co chcemy. Pomidory, ogórki, marchew, pietruszka, jarmuż, pory i selery. Rosną sałaty, kwiaty, buraki, rzepa, kapusta, a jedna ze skrzyń służy mi jako rozsadnik. Skrzyń używamy też, kiedy pojawia się konieczność kilkudniowego zadołowania sadzonek, a na przedwiośniu osłaniając je i odsłaniając, używamy ich jak szklarenkę.

Podniesione rabaty spisują się zatem znakomicie. Ich „obsługa” kosztuje mniej wysiłku, są wydajne, łatwe do pielęgnacji. Praktycznie wyeliminowaliśmy chwasty, nie ma kretów czy nornic. To był dobry pomysł!

Ania

POLECAMY TAKŻE:  Jak zrobić nalewkę z wszystkiego?

3 komentarze
  • Ela
    Posted at 17:33h, 21 kwietnia Odpowiedz

    Myslalam o rabatach podniesionych, tylko jak ochronic je przed kotami z sasiedztwa zrby nie zrobily tam sobie kuwety? Macie moze jakies doswiadczenia labo patenty?

    • Jacek
      Posted at 17:47h, 21 kwietnia Odpowiedz

      Ochrona przed kotami? Prawie nierealne, ale… Nie zrobią sobie kuwety, jeśli rozłożysz plastry cytryny. Na naszego kota to działa, Ania miała problem z kuwetą urządzaną na jej najbardziej eksponowanym kwietniku. Od czasu spryskania gleby cytryną i wyłożenia plastrów tych owoców, problem się rozwiązał. Jakby nie jego klimat. Więc może to zadziała? Generalnie rabata nie uchroni przed kotem dopóki nie zarośnie warzywami, wtedy zwierzęta stracą nią zainteresowanie. Środków chemicznych nie polecam, co oczywiste. 🙂

      • Jola
        Posted at 06:57h, 06 marca Odpowiedz

        Świetny blog. Najcenniejsze są Wasze doświadczenia, którymi się dzielicie. Też mieszkam na wsi, po sąsiedzku, na Mazurach. Gleba jest marna i tak jak piszecie, praca, którą się włoży w uprawę warzyw nie przynosi oczekiwanych efektów. Dlatego wypróbuję Wasz sposób na podniesione grządki. Czas wziąć się do pracy 🙂

Post A Comment