Gdzie zamieszkać? Na pustkowiu, czy między sąsiadami?
9166
post-template-default,single,single-post,postid-9166,single-format-standard,theme-bridge,bridge-core-3.0.7,qi-blocks-1.2.5,qodef-gutenberg--no-touch,woocommerce-no-js,qodef-qi--no-touch,qi-addons-for-elementor-1.6.6,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode_grid_1300,qode-content-sidebar-responsive,columns-4,qode-child-theme-ver-1.0.0,qode-theme-ver-29.4,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.10.0,vc_responsive,elementor-default,elementor-kit-8015
Gdzie zamieszkać na wsi

Gdzie zamieszkać? Na pustkowiu? We wsi?

Taki wątek pojawił się podczas dyskusji facebookowej grupy i chcę dołączyć do niego nieco szerzej, z perspektywy kilku lat zalegania na wsi, na kompletnym bezludziu.

Co będzie lepsze? Mieszkanie z dala od wsi, czy w samym jej centrum? Jakie plusy i mankamenty mają obie opcje? Gdzie zamieszkać – czyli: gdzie szukać dla siebie domu, kiedy planujemy wyprowadzkę z miasta na wieś? Pustkowie czy cywilizacja?

Gdzie zamieszkać? Plusy życia w centrum wsi

Czasami nie ma wyboru. Jeśli chcesz mieszkać na Podhalu, w Beskidach czy Sudetach, o wolne siedliska w oddali od sąsiadów jest coraz trudniej. Na Podlasiu, Pomorzu Zachodnim, na Suwalszczyźnie i Warmii to łatwiejsze. Ale czasami po prostu nie ma wyboru – trzeba zamieszkać wśród ludzi, we wsi.

To dobra opcja dla osób, które lubią się socjalizować: pogadać, popracować razem, tworzyć wspólnotę. Sąsiad za płotem to może być prawdziwy skarb. Pomoże, poradzi, kiedy wyjeżdżasz – popilnuje zwierząt (z nadzieją na rewanż), przyjdzie pogadać, wypić kielicha.

Jeśli trafisz dobrze, na wspaniałych sąsiadów – nie ma lepszej opcji. Mieszkanie w środku wsi lub na jej skraju to większe poczucie bezpieczeństwa, dostęp do gminnych mediów (jeśli są), ułatwienia komunikacyjne i radość życia wśród ludzi. Niemal w każdej wsi jest świetlica, czasem plac zabaw, miejsce do wspólnego grillowania. Czasem bywa sklep albo nawet kilka sklepów, rzadziej bar, a jeśli jest bar pod chmurką, to tym lepiej – można pogadać. Od wiosny do późnej jesieni.

Wieś to względnie dobry dostęp do infrastruktury, sąsiedztwo i lepsze możliwości edukacyjne czy kulturalne. To sąsiedzi, ruch, gwar, rozmowy, radość życia we wspólnocie. Wieś, to wieś, wiadomo.

Minusy życia w centrum wsi

Jeśli nie masz innego wyboru, nie ma gdzie zamieszkać poza tym jednym, przecudnym miejscem pomiędzy innymi gospodarstwami – nie wahaj się! Ale…najpierw poznaj sąsiadów. Zagadaj przed kupnem siedliska raz, drugi, piąty. Sprawdź kim są, spytaj sołtysa, pogadaj w sklepie.

Zły sąsiad potrafi popsuć życie tak jak każdy zły człowiek. Będzie stukał żelazem o żelazo dokładnie wtedy, kiedy ty błagasz o chwilę ciszy. Będzie odpalał kosiarkę, gdy śpisz. Zacznie grillować dokładnie wtedy, kiedy rozłożysz kocyk na podwórku, żeby się poopalać. Włączy muzykę. Zaprosi liczną rodzinę i spędzą przy kiełbaskach i karkówce całą noc na dworze.

Albo będzie się kłócił, procesował, wymuszał na przyjezdnych lokalne lub własne prawa. Może plotkować, robić ci koło pióra i sprawić, że wszyscy we wsi będą patrzyli na ciebie, jak na wroga. Bez powodu.

Ale… powiedzmy to uczciwie: dokładnie tak samo jest lub może być na miejskim osiedlu. Kiedy mieszkasz w szeregowcu na obrzeżach dużego miasta, wszystkie te minusy mogą cię dopaść z siłą większą niż na wsi. Albo w ogóle cię nie dopadną, gdy trafisz na dobrych sąsiadów.

A zatem – hałasy, ruch, możliwe sąsiedzkie swary, zaglądanie do okien, plotki… To najważniejsze z minusów.

Dzieło przypadku

Trzeba więc ryzykować, a ryzykując – pomagać sobie właśnie przez tzw. biały wywiad. Nasz nieobecny przez większą część roku sąsiad nawet tego nie wie, ale zanim osiedliliśmy w Bociance, poczytaliśmy o nim w Sieci. Akurat tak trafiło, że zamieszkaliśmy po sąsiedzku z panem, którego władze Izraela odznaczyły medalem „Sprawiedliwy wśród narodów świata”.

Bohater zmarł przed rokiem, choć i tak praktycznie już tu nie mieszkał – miał prawie sto lat, dawno temu wziął go do siebie, do miasta, syn. Możesz więc trafić tak, jak my – na sąsiada z historią i poznać część prawdy o nim w Internecie. Ale dużo więcej opowiedziała nam sama wieś i okoliczni mieszkańcy. Jedni nam współczuli, inni gratulowali. Poznaliśmy go kilka tygodni po zakupie siedliska i… Zostawmy tę historię, o zmarłych mówimy tylko dobrze.

Z jego synem i rodziną dogadujemy się świetnie, choć widujemy bardzo rzadko: przyjeżdżają na kilka godzin raz, dwa razy w miesiącu. Częściej wiosną i jesienią, gdy trzeba orać pole lub coś zasiać. Ich siedlisko jest tuż za polną drogą, która w cudowny sposób oddziela nasze płoty zrobione ze starych sztachet. Taka droga i takie płoty to prawdziwy skarb!

A więc my do najbliższych sąsiadów, którzy mieszkają w swoich domach na stałe, mamy, średnio licząc, osiemset metrów, kilometr i półtora w linii prostej. Bo idąc leśną lub polną dróżką, nawet dużo dalej.

Plusy życia na odludziu

Odpowiedź na pytanie „gdzie zamieszkać” w naszym przypadku była prosta. Znaleźliśmy miejsce, które ujęło nas swoim wdziękiem od pierwszej minuty. Położone na skraju lasu, którego znaczącą część połamała później wielka wichura, wśród pól, łąk i zagajników. Ciche, senne siedlisko. Bez dostępu do wodociągu, kanalizacji, z rachityczną siecią energetyczną, bez dostępu do Internetu i telefonii komórkowej.

Plusem numer jeden jest cisza. Święty spokój i odległość od ludzi sprawiają, że czujemy się bardzo swobodnie. Żyjemy blisko natury, zwierząt i szalonej zieleni. Nikt nie kopci, nikt nie hałasuje. Samochody widujemy rzadko – do asfaltowej drogi mamy wprawdzie 350 metrów, ale jest ona słabo uczęszczana. Czasami obok naszego domu przejedzie ciągnik, rowerzysta – to działa na nas jak wielkie wydarzenie. O! Ktoś przejechał! I pies ma okazję poszczekać.

Sąsiedzi przejeżdżający drogą i dojeżdżający na okoliczne pola kłaniają się nam, a my im. Pozdrawiają, zatrzymują. Rozmawiamy, czasami się odwiedzamy. Bywamy na wiejskich zebraniach, a żeby wkupić się w łaski wsi, zafundowaliśmy wiejskiej świetlicy stół bilardowy.

Inne plusy? Świeże powietrze. Komfort świetlny. Przestrzeń. Jakość wody z własnego ujęcia. Własny wiatr i własne słońce.

Gdzie zamieszkać? Minusy życia na pustkowiu

Ciężko jest żyć na odludziu bez samochodu, o czym już pisaliśmy, więc życia bez auta trudno nam tu sobie wyobrazić. Minusem są wszystkie braki infrastrukturalne: woda, oczyszczalnia ścieków, Internet. Wszystko trzeba było zainstalować samemu.

Minusem do pewnego stopnia jest to, co stanowi zaletę siedliska na odludziu – brak kontaktów z ludźmi. Możemy się spotykać, ale trzeba do nich dojść lub dojechać, lub zaprosić do nas. Nie da się wpaść przy okazji, po szczyptę soli. Żeby pogadać z kimkolwiek – musimy to zorganizować, bo codzienne spotkania „przez płot” nie wchodzą w rachubę.

Na pewno minusem jest jesienna i zimowa samotność, na jaką skazani są mieszkańcy samotnych siedlisk. Mniejsze jest też – zwłaszcza w mniemaniu naszych gości z miasta – poczucie bezpieczeństwa.

 

Nie boicie się mieszkać tak sami, w lesie? – to jedno z najczęstszych pytań, które nam zadają.

 

W sumie… nie. Mogą nam zagrozić tylko źli ludzie, a oni zdarzają się wszędzie. W lesie jest spokojnie, zwierzęta odnoszą się do nas z dystansem i zaciekawieniem (przykładem jest zając, który uparcie nas odwiedzał wczesną wiosną, mimo płotów), a i my bardzo szanujemy ich intymność.

Inny minus? Trudność z dojazdem, bo wszystkim trzeba tłumaczyć, jak do nas dojechać (choć w mapach Google’a wpięliśmy pinezkę z napisem Niebo Za Miastem). Gdyby trzeba było czekać na pogotowie, straż pożarną lub policję – odpukać! – to pojawiłaby się dużo później niż we wsi. Choć niedawno dla jednej z naszych gościń wzywaliśmy karetkę i przyjechała nad wyraz szybko. I na szczęście: specjalistyczna pomoc nie była potrzebna, wystarczyło dobre słowo lekarza i mała strzykawka.

Minusem może być odśnieżanie dróg, bo wiele tu zależy od lokalnych samorządów i ich dobrej organizacji. Minus to również konieczność samodzielnego posiadania wszystkich elementów technicznego wyposażenia „na własnym stanie”. We wsi łatwo możesz pożyczyć na chwilę piłę motorową, u nas oznacza to wyprawę do Sławka lub innego odległego sąsiada. Dlatego z biegiem lat wzbogacamy się o pełne wyposażenie warsztatu. To pomaga żyć.

Gdzie zamieszkać? Dylemat PRZED

Jeśli zatem myślisz, gdzie znaleźć miejsce dla siebie z dala od miejskiego zgiełku, dobrze oceń wszystkie za i przeciw każdej lokalizacji. Małe dzieci i duża odległość od wsi lub w ogóle – cywilizacji, to może być początek wielkich problemów. Nie musi, bo dziś daje się to rozwiązać prostymi metodami, ale trzeba ten fakt uwzględnić.

Starość – podobnie. Czy uda nam się zrobić zakupy, jeśli przestaniemy być w pełni mobilni? Nie zadajesz sobie takich pytań, póki się na wsi nie zestarzejesz…

Szukając wiejskiego domu, kombinuj więc PRZED podjęciem decyzji, wliczając dokładnie wszystkie plusy i minusy, nawet te bardzo potencjalne. Przy dużych odległościach minusem mogą być nawet codzienne koszty dojazdu do pracy lub po zakupy. Ale plusem może być to, że teściowa zajrzy do ciebie rzadziej niż kiedyś…

We wsi będzie prościej, raźniej, bezpieczniej. Na pustkowiu swobodniej, bliżej natury. Wieś może cię odrzucić lub obgadać, samotność wśród zwierząt i natury nie stanowi takiego zagrożenia. Na wsi znajdziesz przyjaciół szybciej niż w samotni. Ale mieszkając w centrum wiejskiego świata nie zawsze znajdziesz ciszę i święty spokój.

Decyduj, gdzie zamieszkać. Przed, a nie po.

Jacek

POLECAMY RÓWNIEŻ: 7 przekleństw, które ciążą na wiejskim życiu

8 komentarzy
  • Akacja
    Posted at 20:40h, 20 stycznia Odpowiedz

    Jak Wy tu żyjecie zimą? Znam to pytanie! Pozdrawiam z izerskiej pustki.

    • Jacek
      Posted at 20:42h, 20 stycznia Odpowiedz

      Odpozdrawiamy z podlaskiej pustki 🙂 Nas pytają o to samo, ale głównie bojąc się zwierząt, ciemności, wilków pewnie też… No i morderców, bo oni, wiadomo, chodzą po lasach i myślą tylko – kogo by tu 🙂 A my uważamy, że to jedno z najbardziej bezpiecznych miejsc na ziemi.

  • Gosia
    Posted at 20:52h, 20 stycznia Odpowiedz

    Ja w innym temacie a mianowicie feministycznej odmiany słowa gość ? Szacunek, czapki z głów za znajomość najnowszych trendów słowotwórczych. Ja osobiście wczoraj dowiedziałam się że istnieje
    ” gościni ” z YouTube. Swoją drogą polecam kanał ” kobieta i ksiądz” , bardzo lubię o. Szustaka

    • Jacek
      Posted at 20:54h, 20 stycznia Odpowiedz

      Dziękujemy. Choć feminatywy to ciagle trudna rzecz… ?

  • Henryk
    Posted at 15:24h, 21 stycznia Odpowiedz

    To wszystko jest łatwiej …jeżeli jest ta Druga …której chcemy ….wszystko….
    Pięknie pozdrawiam .
    Henryk

  • Asia
    Posted at 10:16h, 22 stycznia Odpowiedz

    Dziękuję za artykuł. Kwintesencja dylematów-bliżej czy dalej od centrum osady. My wybraliśmy kompromis- obrzeża. Ciszej niż w centrum, a dziecko do szkoły nie musi dojeżdżać. Pozdrawiam!

  • Sylwia
    Posted at 10:29h, 22 stycznia Odpowiedz

    Pańska małżonka uwielbia Anię?Proszę jej kupić albo już ma Marylę z Zielonego Wzgôrza.Będzie zachwycona.Wspaniały bloog.Proszę pomyśleć o książce .Jest coraz więcej ludzi co chce lub ucieka na wieś i taka książka im tylko pomoże podjąć taką decyzję .Zakupiłam ostatnio Chatę Magody,ucieczka na wieś.Myslę bo wpisach na państwa bloogu,że Wasze była by jeszcze lepsza ?Pozdrawiam serdecznie.Będę wpadać do państwa z kawkę i pączkiem własnej roboty.Miłego weekendu ?

    • Jacek
      Posted at 10:55h, 22 stycznia Odpowiedz

      Miłego! I dziękujemy za komplementy. A o książce myślimy ?

Post A Comment