Ta książka jest dla nas jak spotkanie ze starymi przyjaciółmi. Jej autorkę, Natalię Sosin-Krosnowską znamy z cyklu telewizyjnych programów „Daleko od miasta”. Tam też poznaliśmy wielu bohaterów jej opowieści.
Pół dnia grabiłam dziś liście, tworząc z nich jedenaście autonomicznych stert. Rąk nie czuję i dlatego proszę mnie nie denerwować pytaniami, czy grabienie liści ma jakiś głębszy sens? MA!!! I za chwilę to udowodnię.
To nie jest pochwała konsumpcjonizmu! Wieś zaczyna się od auta, niestety. Też nam się wydawało, że wszędzie uda się dojechać rowerkiem, ale to nieprawda. W mieście możesz liczyć na komunikację publiczną, na wsi – licz tylko na siebie.
Parzę zieloną herbatę, gdy dom jeszcze śpi, a na dworze zaczyna się dzień. Otwieram drzwi na werandę cichuteńko, żeby nie zbudzić psa i kota (i tak pewnie nie śpią). Siadam w głębokim fotelu. Patrzę na brzozy, kwiaty, na spokój zieleni dookoła, na las. I niczego mi więcej nie trzeba.
Jeśli jesteś prawdziwym mieszczuchem – nie czytaj tego tekstu. Jeśli wieś kojarzy Ci się z grillem, Januszem i disco polo – nie czytaj. Jeśli niczego nie chcesz zmieniać w swoim życiu – tym bardziej nie czytaj!