Pamiętasz czasy, w których spotykaliśmy się bez pośrednictwa Internetu? Siadało się w jednym pokoju z grupą przyjaciół, nikt nie lampił się w wyświetlacz smartfonu. Nikt też nie chodził na smyczy powiadomień Facebooka i nikt nie mówił „OK, Google”. Piliśmy wódkę, była najbardziej dostępna. Gadaliśmy do rana.
Gdzie popełniamy błąd, szukając motywacji do wielkich zmian? Zaczynamy od słowa: muszę. Albo: chcę. Albo: będę. Wyznaczamy sobie jakiś cel – zwykle dalekosiężny. Mija kilka pierwszych dni lub tygodni i… klops. Nic nie idzie tak, jak powinno. Dlaczego?
Rok zaczął się podobnie jak skończył. Bez fajerwerków, bo tylko idioci odpalają fajerwerki przy psie i kocie, i bez uniesień, bo zgasiła nas pogoda. Było przepięknie, śnieżnie i bajkowo - komuś to przeszkadzało? - a w tę najważniejszą noc w roku nagle zrobiły się dziady-listopady i czar prysnął. Co nam pozostało?