Superblog o ucieczce na wieś
107
post-template-default,single,single-post,postid-107,single-format-standard,theme-bridge,bridge-core-3.0.7,qi-blocks-1.3.3,qodef-gutenberg--no-touch,woocommerce-no-js,qodef-qi--no-touch,qi-addons-for-elementor-1.8.0,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode_grid_1300,qode-content-sidebar-responsive,columns-4,qode-child-theme-ver-1.0.0,qode-theme-ver-29.4,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.10.0,vc_responsive,elementor-default,elementor-kit-8015
Zrób wewnętrzny raban

Zrób wewnętrzny raban

Jacek Santorski, psycholog biznesu, zrobił  w  swoim czasie w Natemat.pl  wykład o kastrowaniu facetów przez kobiety. O dobijających nas stereotypach.

Ja ‒ muszę być mocny, dynamiczny, muszę zarabiać pieniądze „na dom”.

Ty ‒ musisz być słaba płeć, dbać o dzieci, podcierać nosy i dupki, robić obiad.

Muszę być surowy, dominować, prężyć muskuły, zdobywać kolejne szczeble kariery. Muszę godzić serdeczność, empatię, wspaniałomyślność i pogodę ducha z ojcowską surowością i mężowskimi pryncypiami. Powinienem i muszę!

Santorski mówi jasno:

 

Problemem kobiet i mężczyzn jest nagromadzenie stereotypów. (…) Stereotyp to znaczy, że trzeba żyć tak, a nie inaczej. Podejmować takie, a nie inne wybory. (…) Może nam pomóc samoświadomość. Otwartość, gotowość do zadawania sobie pytań. O to kim jestem, do czego zmierzam, jakie są moje prawdziwe wartości i jaką mam gotowość, żeby pojąć swoją skłonność do discopolowego, uproszczonego postrzegania siebie i świata. Tak, wiem, że to jest magnetyczne. Sam to wiem doskonale. Chodzi o to, żeby codziennie zadawać sobie pytanie: jak mogę nie ulegać stereotypowym rolom, jak mogę poznać samego siebie. Zrobić raban wewnętrzny.

W dziesiątkę!

Warto obalać stereotypy

Nic na siłę. Nie musisz szukać skrajnych alternatyw. Nie ma potrzeby dokonywać jednoznacznego wyboru między wartościami ‒ albo zasuwać w korpo, bić się o prestiż, nie odłączać mózgu od komputera ‒ albo zgubić się hen w bieszczadzkim odludziu, siać eko-rzepę, wytwarzać eko-sery i wkładać na siebie eko-waciak.

Warto szukać złotego środka. Ot, na przykład gdzieś między tradycją i hipsterką. Nosić garnitur do wiejskiego błota, czytać  coś więcej niż korpomaile, sforwardować samego siebie w całkiem inną przestrzeń.

Tak zrobiliśmy. Tak żyjemy na co dzień. Pracujemy jak potrafimy najwydajniej, najlepiej ‒ ale kiedy tylko możemy: wiejemy do Bocianki. Jeśli nie fizycznie, to choć mentalnie. Urządzamy ją, budujemy, zmieniamy, planujemy.

Mój/nasz świat składa się teraz z wielu światów. JUŻ SKŁADA SIĘ Z WIELU ŚWIATÓW! Przedtem była praca, tylko ona, całe życie – w pracy.

Szanuję swoją pracę, to wszystko co zawodowo robię. Szanuję wszystkie zlecenia, które nam wpadają, lubię je wykonywać i mam przy tym dużo emocji, ale radość czerpię – Anuszka też – z wielości działań.

Ze zbudowania stołu „tymi rękami”.

Rycia ziemi glebogryzarką.

Sadzenia drzew.

Budowania płotu.

Wiercenia dziur, tynkowania, malowania, kopania, wylewania betonu, układania instalacji i gotowania obiadów z własnych warzyw też.

Zrób wewnętrzny raban. Robię!

Myślę, że to jeden z większych błędów, które popełniamy: nie szukamy wielości. Nie potrafimy równomiernie rozkładać akcentów: to jest dom, to jest pasja, to jest lenistwo, to jest wypoczynek, to są prymitywne przyjemności, to jest intelektualne wyzwanie, to gotowanie obiadu, to spacer, a to jest praca.

 

Tkwimy w kleszczach prymatu jednej wartości. Albo, albo.

Nigdy wcześniej nie przypuszczałem, że przerzucenie łopatą dziesięciu ton czarnoziemu może mi dać frajdę porównywalną z dobrze napisanym artykułem lub świetnie wymyśloną strategią. A dało. Bolało, k…a jak diabli bolało, ale dało.

Tak ma być. Tak jest lepiej: zrobiłem wewnętrzny raban, o którym mówi Santorski, jakieś trzy lata temu.

I nie żałuję. Nic a nic.

Jacek

No Comments

Post A Comment