Wiejska cisza - Strona 3 z 4 - Niebo Za Miastem - Superblog!
-1
archive,paged,tag,tag-wiejska-cisza,tag-35,paged-3,tag-paged-3,theme-bridge,bridge-core-3.0.7,qi-blocks-1.2.5,qodef-gutenberg--no-touch,woocommerce-no-js,qodef-qi--no-touch,qi-addons-for-elementor-1.6.6,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode_grid_1300,qode-content-sidebar-responsive,columns-4,qode-child-theme-ver-1.0.0,qode-theme-ver-29.4,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.10.0,vc_responsive,elementor-default,elementor-kit-8015
Czasami warto się zgubić, żeby coś znaleźć. Ruszyć przed siebie, nie wyznaczać celu i nie ograniczać się czasem ani kilometrami. Po prostu iść lub jechać i przyglądać się światu. Tak zrobiliśmy i tak trafiła nam się Pohulanka.
W samym środku lasu. 600 metrów od nas. Przez trzy dni non stop. Sangha Festival – muzyka Goa i Psychedelic, mocne wibracje, głębokie basy, trans. Zorganizowany przez hipokrytów, którzy nie jedzą mięsa, ale dobijają zwierzęta dźwiękami.
Dziś, jutro i pojutrze odpoczywamy, OK? Wszyscy! I my, i Wy. I dla relaksu na koniec tego wpisu mam dla Was krótki film, motylkową impresję. Powstawał nieśpiesznie... Kiedy wybuchły na niebiesko zagony kocimiętki, motyle biły się o nektar z trzmielami. O co walczą teraz?
Lato, prawie środek lata. Przeżyliśmy saharyjskie upały i suszę, weszliśmy w fazę wichrów i monsunowych deszczy, które suną po naszym niebie jeden za drugim i ani myślą się zatrzymać. Czekamy na normalność.
Wieczór sam się nam zrobił sentymentalny. Sam z siebie! Zaczęło się od „Sound of Silence”, usłyszanego przy wyjściu z Arkadii, ale nie w wersji Disturbed, która żegnała Pawła Adamowicza, lecz w oryginale. …Witaj ciemności, moja stara przyjaciółko… I ciarki nas przeszły.
Wiecie, co nas z Jackiem różni? On jest słowno-muzyczny, ja obrazkowo-muzyczna. On czyta, ja oglądam. Jacek myśli słowami, ja obrazami. I pewnie, gdybym miała przytoczyć listę filmów z mojej  młodości, byłoby mi znacznie łatwiej – przed oczami przesuwa mi się masa wspomnień filmowych. Podobnie jest z muzyką. Ale książki?
Wszystko niby jest inaczej. Obżeramy się, ale jakby zdrowiej. Częściej gościmy na dworze, bo słońca w tym roku jest pod dostatkiem. Ciepło, zielono.
Dziś odrobina mistycyzmu, ciszy i historycznej refleksji :-) Znacie Grabarkę? Jeśli nie – w długi majowy weekend lub latem koniecznie trzeba ją odwiedzić!
Jak chyba wszyscy, boję się starości. Chorób, stetryczenia i osamotnienia. Przed jednym z drewnianych bieda-domów, który mijamy jadąc do Nieba, od wczesnej wiosny do później jesieni siedzi na ławeczce lub przykuca staruszek. Nieobecnym wzrokiem pochłania pomykające samochody, swoją jedyną rozrywkę.

Zaczytałam się w tej niepozornej książce. Do sosnowego lasu mam dziesięć metrów, więc pomyślałam – to coś dla nas! Zaczyna się intrygująco: Nosisz w sobie las