Sangha Festival w samym środku lasu

Sangha. Leśny Festiwal Hipokrytów uważam za zaorany

W samym środku lasu. 600 metrów od nas. Przez trzy dni non stop. Sangha Festival – muzyka Goa i Psychedelic, mocne wibracje, głębokie basy, trans. Zorganizowany przez hipokrytów, którzy nie jedzą mięsa, ale dobijają zwierzęta dźwiękami.

Lena ma chyba najtrudniej. Mieszka w samym sercu lasu, niemal na wprost od wystawionych przez Sangha Festival głośników, które dudnią miarowym basem przez całą dobę, wprawiając w wibracje każdy z jej talerzy i kubków. Lena pochodzi z Moskwy, wyszła za mąż za mężczyznę z Moszczony Pańskiej i środka lasu, ich dom schowany jest pomiędzy drzewami, które dla basów pełnią rolę pudła rezonansowego: odbijają i wzmacniają każdy dźwięk. Niosą go daleko, długo. I przetwarzają po swojemu.

Marcin i Sławek mieszkają nieco dalej, na skraju lasu, ale też narzekają. Nasze Niebo oddziela od lasu wąski kawałek pola, które przed wichurą sprzed trzech lat także było lasem. Dźwięk się roznosi, rozpływa w tej przestrzeni, słychać go mniej, ale i tak mogliśmy wczoraj tańczyć z Anuszką bez włączania własnej muzyki – w rozrzedzonym powietrzu dobiega do nas każda nuta, każde uderzenie basów, każde vibrato. Przez całą noc i cały dzień.

Sangha brzmi grubo

Dlaczego poświęcam tyle uwagi okolicznościom przyrody, które oddzielają nas od festiwalu? Może dlatego, że jestem już starym zgredem, który lubuje się w dogryzaniu dla samej radości dogryzania? Może zazdroszczę, że oni potrafią tak świetnie się bawić? A może po prostu „po moim trupie” – nie będzie mi tu nikt transowego UMC!-UMC!-UMC! zapuszczał…

Sangha Festival

Poszliśmy do nich. Było miło. Szanuję tę muzykę i grupę DJ-ów, którzy żyją z jej produkowania. Odbieram każdy bit pozytywnie, jak wszyscy, którzy kochają muzykę. I postałbym tam dłużej, i pogibał się w transowym rytmie, jak trzech innych facetów przed konsolą. I zazdroszczę im tego pomysłu, bo gdy mieszka się w gminie, w której wajchę kultury przestawiono w stronę disco polo, każdy inny rodzaj muzyki brzmi jak ożywcza nuta.

Sangha dobija

Ale tak naprawdę dobiło mnie coś zupełnie innego. Wjechali na chama do lasu. Lansują świetną muzykę, z wieloma orientalnymi wpływami. Robią sztukę. Jednocześnie eksponują swój wegetarianizm, organizują vege bistro bar, zapraszają na raw food i…

Mają w dupie całą zwierzynę z lasu, który ich otacza. Dają tęgi łomot sarnom, lisom, jeleniom, danielom, dzikom, zającom, łosiom i ptakom, które są gospodarzami tego miejsca. Pieprzeni hipokryci!

Mięsa nie jedzą, nigdy w życiu!, bo przecież nie zabija się zwierząt! Ale mogą je bić tonami dźwięków. Mogą je – weganie! – przeganiać z matecznika, walcować swoim transem sarny, zaznaczać własnym moczem teren, który należy do lisów, wywalać w las  torpedy psychodelicznych dźwięków, które rozwalają umysł odległych o pół kilometra ludzi, a które zwierzęta słyszą po stokroć wyraźniej i silniej.

Sangha – zmarnowany pomysł

Świetny pomysł i świetna idea – zrobić wydarzenie muzyczne w otoczeniu dzikiej natury. Ale nie ze wzmacniaczami o mocy tysiąca watów! Genialna muzyka – ale na rozległym polu, z dala od ludzi, od zwierząt, podana na dziko, ale w mądry sposób.

Zmarnowano genialny pomysł na imprezę, która mogłaby wyróżniać maleńką wieś przez długie lata. Zmarnowano ideę, doprowadzając do szału wielu mieszkańców okolicy – bo ktoś miał ich w dupie, nie uprzedził, nie przeprosił, nie zaprosił, nie wytłumaczył. Zamknięto sobie drogę do kontynuacji, bo organizatorom zabrakło wyobraźni.

Rozjechali leśne ścieżki samochodami – choć to da się przeżyć, bo leśnicy zachowują się tak samo. Wypchnęli z lasu zwierzęta. Zjednali przeciwko sobie mieszkańców. Wszystko po to, by na Facebooku napisać… Location: Sam środek mistycznego lasu na Podlasiu… Starożytne miejsce mocy pradawnych Słowian.

Tę moc odebrało wam z mózgów, niestety. Pradawni Słowianie przewracają się w kurhanach, widząc najarane dzieciaki tańczące w dziwnych pozach przy muzyce, która ze słowiańszczyzną ma niewiele wspólnego.

Sangha – co im winne te zwierzęta?

Nie wystarczy powiesić kilkadziesiąt mandali (symbol HARMONII i doskonałości…) na drzewach, nie wystarczy przywieźć do lasu ciężarówkę sprzętu i (świetnych) DJ-ów. Trzeba jeszcze wiedzieć jak z tego skorzystać. Trzeba umieć zachować się przyzwoicie – tak w stosunku do ludzi, jak i (przede wszystkim!) do zwierząt.

Mienia to jebiot! – powiedziała po swojemu Lena – Ale co im winne te zwierzęta? Za co ta kara?

Nie wiem. Nie mam odpowiedzi.

Sangha Festival uważam za samo-zaorany, choć byłbym pierwszy, w którym organizatorzy znaleźliby sojusznika, gdyby tylko słowiański mistycyzm nie odebrał im rozumu.

Jacek

WARTO PRZECZYTAĆ: Wibracje. Aksamit i święty spokój

Podziel się:
Komentarz
  • Apropos hipokryzji i przekazywania fałszywych informacji: festiwal nie trwał wcale 3 dni, tylko półtorej doby. Piętnaście minut po tym, jak muzyka została wyłączona, ptaki radośnie powróciły do śpiewania, a Lena, zdaje się wpadła na festiwal. Próbowała staranować inne auto i zabić człowieka swoim wozem, (którego numery rejestracyjne zostały zapisane) krzycząc przy okazji „Paszoł bladź!”

    5 sierpnia 2019
      • A tu link do rozpiski czasowej:
        https://www.facebook.com/sanghaprojectofficial/photos/gm.474280003369453/1152447388292414/?type=3&theater
        Jasno z niej wynika, że planowaliśmy grać muzykę od 18:00 w piątek do 12:00 w niedzielę. To nie są trzy dni, to półtorej doby.

        Żałosna frekwencja? Z założenia miało być kameralnie i tak było. Nikt nie chciał z tego robić festiwalu na tysiąc osób i nie słyszałem, żeby ktokolwiek z uczestników lub organizatorów narzekał, że za mało ludzi.

        5 sierpnia 2019
  • Panie Jacku, las nie jest ani Pana , ani tych zwierząt. Las należy do nas wszystkich, mieszkańców Ziemi. Każde z nas ma prawo z niego korzystać . Zwierzęta uciekną z lasu niezależnie od muzyki, uciekną bo jest w nim człowiek i wyczują go na setki metrów. Jak Pan sądzi, czy budując dom w środku czy okolicy lasu przyczynił się Pan do poszerzenia terenu zasiedlanego przez zwierzynę ? Przypuszczam ,że również dzięki Wam musiała się przenieść .
    Myślę ,że chodzi tu o najzwyklejszą tolerancje, muzyka ucichła ,a zwierzęta powrócą . Wy za to będziecie gadać, gadać i gadać …

    5 sierpnia 2019
    • Panie Robercie! Dawno nie czytałem tak smętnego i manipulacyjnego pieprzenia. Zna Pan pojęcie „przestrzeni psychologicznej”? „Łamania granic?” „Asertywności?” Radzę się poduczyć, zanim zacznie Pan bez zezwolenia wjeżdżać z butami w przestrzeń innych ludzi. A także zwierząt, roślin, etc. Proponuję taki festiwal zorganizować np. w Sejmie. I życzę powodzenia. Przecież Sejm też jest nas wszystkich…

      7 sierpnia 2019
  • Ok, skad teoria ze zwierzeta na tym cierpia? Po prostu na czas imprezy sie oddalaja. Zwierzeta plosza sie w przypadku naglego huku, wystrzalu itp. Jednostajnie glosne dzwieki im nie przeszkadzaja. Kolejny artykul napisany przez kompletnego laika. Wezmy autostrady w lasach. Przy samej autostradzie, gdzie przejezdzaja tiry, ciezarowki i inne samochody poziom halasu jest znaczny. Raz w roku ktos zrobil sobie impreze, ludzie opamietajcie sie! Sa o wiele gorsze rzeczy, ktore robicie zwierzetom, wycinacie lasy, nie sadzicie nowych drzew, wyrzucacie tam smieci! Nauczcie sie odrozniac pojecie „szkody” od pojecia „sladu”, a potem piszcie madre artykuly

    5 sierpnia 2019
  • Zero szacunku Panie Jacku, ani dla kultury, ani dla innych. Myślenie tylko o sobie, co więcej nazywanie się „rdzennym mieszkańcem podlasia” i zaskarbienie sobie tego terenu świadczy o poziomie pańskim jak i panu podobnym.
    Sama impreza świetna i z potencjałem. Mam nadzieję, że następne edycję odbędą się już bez pańskiego udziału, a Pan niech idzie na Martyniuka, bo to z poziomu wypowiedzi to jest pański poziom.

    Kłamstwo ze zwierzętami na podstawie głośnych głośników oburzające, więcej szkody robi tam lokalna społeczność na codzień. W niedzielę wieczorem można było zobaczyć już z powrotem sarny, zające i usłyszeć ptaki.
    Proszę nie szerzyć kłamstw dla własnych personalnych korzyści.
    Bez pozdrowień

    5 sierpnia 2019
  • Jak czytam te komentarze to aż mi się krew w żyłach burzy. Brak szacunku do innych (w tym zwierząt-mieszkańców tego lasu) to właśnie macie Wy, którzy zostawiliście komentarze, a domniemam organizatorzy tego całego bałaganu. Dobrze, że są jeszcze tacy ludzie jak Ty Jacku, którzy z wieeeee-lkim szacunkiem podchodzą do ludzi i zwierząt.

    6 sierpnia 2019
  • Przez takich ludzi za 2 pokolenia Nas nie ma:( W takim świecie pełnym informacji w jakim żyjemy ludzie nadal nie potrafią uszanować faktu, że tylko dzięki Naturze jeszcze egzystujemy. Myślmy całościowo. Jak można nie jeść mięsa a potem tak wystraszyć zwierzęta? Nauczcie się pokory!!! Chyba nie jestem dużo starsza od organizatorów, ale przeraża mnie straszny egoizm w ich wypowiedziach:(:(:(

    10 sierpnia 2019
  • Cześć, małe sprostowanie. Jesteśmy organizatorami dużego festiwalu psytrancowego. Bardzo mieliśmy na uwadze zwierzęta, zatem rozmawialiśmy z nadleśnictwem miejscowości, z autorytetami w tej dziedzinie, znanymi w całej Polsce. Powiedzieli nam, że zwierzyna dzika przy pierwszym huku ucieka na drugi skraj lasu i że żeruje tam, do czasu kiedy hałas nie ustanie. Jest to mikro ingerencja, ponieważ stada zmieniają terytorium, ale w rezultacie jest to naturalne, tak kiedyś było, zwierzęta żyły pod większa presją, było ich więcej, walczyły, przemieszczały się częściej. Po tygodniu wszystko wraca do normy. Dali nam słowo, że nie musimy się martwić. Wspomnieli, żeby posprzątać i zostawić teren takim jak go zastaliśmy. Zatem zasłania się Pan zwierzętami, ale tak naprawdę to Pan ma największy problem z tym, że nie przyszli się zapytać do Pana 🙂 Zgadzam się jednak, że warto mieć relację z lokalną społecznością, skorzystać z doświadczenia, infrastruktury, lokalnych talentów i tutaj na tym polu zawalili.

    4 września 2019
  • Niestety Ci pseudo Goa-Vega to tylko banda ludzi którzy mają tyle wspólnego z tą subkulturą co porównywanie wyrobów vege od mięsnych odpowiedników 🙂 . Stało się modne bycie transiarzem itp bez wcześniejszego rekonesansu ideologicznego. Jeżeli muszą tak głośno puszczać muzykę , dla kilku osób to znaczy , że :
    a) jest ch…wa…
    b) był to nieformalny zjazd głuchoniemych
    C) chęć zaimponowania niedorajdom , że mam wielkie nagłośnienie ale , brak inteligencji i wyobraźni .
    D) poprzednia miejscówka spalona i ta wybrana na łapu capu

    4 września 2019
  • Ważny temat podejmujesz, mam nadzieję, że większa część transiarzy o tym poczyta.
    Nie raz zastanawiałem się, co z tymi zwierzakami, ale właśnie: czy nie odejdą po prostu od festiwalu? Przecież jeszcze zanim nawet zacznie grać muzyka, kilka dni wcześniej zaczną zbierać się tam ludzie i hałasować. To powinien być dla nich pierwszy sygnał, żeby się zwijać.
    Chyba nikt z nas dokładnie nie wie, w jakim stopniu faktycznie im to ZAGRAŻA – bo zagrożenie ich życia wziąłbym tutaj za coś, czym powinniśmy się martwić. Jeśli przez te 3 dni muzyka miałaby im tylko przeszkadzać, trochę je stresować i płoszyć, myślę, że problem nie jest tak duży, jak go opisałeś. Na co dzień ogromne ilości zwierząt żyją w gorszych warunkach i w większym stresie, a pewnie część ludzi, która podałaby płoszenie zwierząt za argument przeciwko takim festiwalom, codziennie finansuje fermy i rzeźnie jedząc nabiał i mięso. I to, moim zdaniem, jest jeszcze większa hipokryzja.
    Jeśli natomiast z powodu tak głośnej muzyki zdarzą się jakieś zgony, z jakichkolwiek powodów, czy to po prostu stresu, czy niemożliwości powrotu do gniazda, wykarmienia młodych, albo zdobycia pożywienia, to mamy problem. Ale czy ktoś może mi udowodnić, że tak jest? Jeśli tak, to proszę o rzetelne info, bo jednak żyję w nadziei, że zwierzęta dają sobie radę.

    Ciężko się z Tobą nie zgodzić, ale uważam, że strasznie to wyolbrzymiasz. Niemniej, warto zwracać na to uwagę i być tego świadomym.

    Na usprawiedliwienie trensiarzy, warto też dodać, że po takich imprezach nie zostawia się śmieci. Uczestnicy nie wyrzucają nawet kiepów na ziemie, choć pewnie trafią się jakieś pojedyncze przypadki, ale powinno się je tępić. Po festiwalach psytrance jest pewnie czyściej, niż po niejednych 10osobowych libacjach alkoholowych przy ogniskach.

    Co do przeszkadzania ludziom… 3 dni głośnej muzyki gdzieś w okolicy można przeżyć, chyba, że faktycznie organizatorzy postawili soundsystem bardzo blisko domów. Nie wiem, jak to wyglądało, więc nie będę się w to zagłębiał, ale zdecydowanie zgadzam się, że taka impreza powinna być zgłoszona. Chociażby po to, żeby mieszkańcy mogli kupić sobie jakieś stopery do spania 😀

    4 września 2019
  • Panie jacku, jest Pan tak zacietrzewiony, że nie czyta Pan ze zrozumieniem. nie napisałam, że jestem organizatorem tej imprezy, tylko festivalu, to różnica. Mocno pracuje w Panu ego, nie słucha Pan argumentów, pisze o rzeczach, ktorych nie napisalam typu, że „hałas sprzyja zwierzętom”. Nasz festival to kilka tys ludzi, mamy zgody policji, strażaków, nadlesnistwa, sołtysa – zgłoszona imprezę masową Pani Jacku. Napisałam Panu sprostowanie, że nie ma Pan racji co do zwierząt, one sobie poradzą z trzydniowym wydarzeniem bez problemu, ale Pan jak widzę nie potrafi. Chciałby Pan alternatywę dla DISCO POLO, to proszę być wyrozumiałym- każde wydarzenie muzyczne generuje hałas: czy to folk, czy to psytrance czy inna elektronika czy instrumenty. Nie będzie miał Pan imprezy, bez zrozumienia i zaakceptowania skutków, które się z nią wiążą. Nie widzę pola do dialogu, zatem żegnam i współczuje jedynej opcji czyli Martyniuka w okolicy 😉

    4 września 2019
  • jacek i reszta, kupcie sobie zatyczki do uszu i się wytłumcie, idź na fest i zażądaj wstępu i jadła za free etc., pobaw się z nimi, albo negocjuj ściszenie muzy i dzwoń na policję jak Ci nie pasuje, ale te argumenty słabe są, zwierzęta migrują, wrócą wszystkie z powrotem

    4 września 2019
      • Słabe jest to, że ktoś nie wie, że w lesie zachowujemy się cicho. Jak mi ktoś w budynku zrobi nocną imprezę to każę ściszyć albo wezwę policję, a nie wezmę dzieci i wyemigruję z mieszkania na całą noc, żeby potem wrócić. Zwierzęta nie lubią hałasu i się go boją. Pisanie, że uciekną na chwilę jest zwykłą ignorancją i głupotą. Najlepiej zrobić imprezę w środku lasu, a potem, bronić puszczy i protestować na FB przeciw fajerwerkom w Nowym Roku…

        4 września 2019
  • ja się nie znam ale czy jak jest polowanie i jest np nagonka i hałasują żeby zagnać zwierzynę i później myśliwi strzelają i to czasem ze stacjonarnych ambon i zwierzeta pedza jak otępiałe przez las ze swoich nazwijmy to stałych miejsc przebywania czy to oznacza ze one juz tam nie wrócą? Czy ambony stacjonarne zmieniaja swoje miejsce bo tam od hałasu juz wiecej zwierzeta nie przyjdą? Jak to jest? Może jest tu jakiś znawca od zachowań zwierzat a nie osoby które twierdza ze wiedzą jak zwierzeta sie zachowują.

    4 września 2019
      • nie za bardzo rozumiem Twojej odpowiedzi bo jakoś poplątana wg mnie jest. Pisząc o tym że polowanie nie jest dobrym odnosnikiem podajesz cel tego hałsu i nawalania przez naganiaczy. W tej imprezie było nawalanie i tu tez jest nawalanie. Czy to w jakim kierunku uciekną zwierzęta ma jakies znaczenie? Czy w stronę myśliwych czy w stronę skraju lasu… Coś pomieszałeś. Myślisz że zwierzęta rozróżniają tę długość casu – czy to nawalali naganiacze i mysliwi przez np 3 godziny a tym ze muzyka była grana przez 2 dni? A jak myślisz czy jak polowanie powtarza sie np co tydzień to zwierzęta bardziej się będą bały tego miejsca czy to nie ma na nie wpływu? A taki festiwal jest raz w roku… czy częściej? Ja na serio pytam bo nie wiem. A to co wiem to to że ten konglomerat który złożyłeś to jakbym oglądał „paski” TVPis. Pomieszanie wszystkiego ze wszystkim chyba po to żeby zaistnieć a nie żeby przekazać jakąś wartościową treść. Czy nie wydaje Ci się że bez sensu bijesz pianę?

        4 września 2019
  • Fajnie, wreszcie znalazłem gdzieś zdjęcia swoich dekoracji. Dzięki. 🙂

    13 listopada 2019

Zostaw komentarz