19 lip Jak motyle! Felieton weekendowy
Dziś, jutro i pojutrze odpoczywamy, OK? Wszyscy! I my, i Wy. I dla relaksu na koniec tego wpisu mam dla Was krótki film, motylkową impresję. Powstawał nieśpiesznie… Kiedy wybuchły na niebiesko zagony kocimiętki, motyle biły się o nektar z trzmielami. O co walczą teraz?
Są ich setki. Ten rok należy do motyli – w poprzednim mieliśmy wiele spotkań z szerszeniami i byłam pod wrażeniem ich mądrości i cywilizacyjnego zorganizowania. Jacek spróbował zdjąć ich pozostawiony na zimę wielki kokon, ale rozsypał mu się w rękach na miliony części. Te fragmenty, które pozostały, pokazują szerszenią maestrię w budowaniu gniazd.
Ale to już historia, w 2019 roku szerszeni nie ma w ogóle, są za to motyle.
Czas motyli
Można cieszyć nimi oko od wczesnych godzin porannych do wieczora. Przesiadają się z jednej kępy kwiatów na drugą; były na szałwii, potem na kocimiętce, u schyłku jednego z gatunków kocimiętki zajęły się kolejnym, świeżo rozkwitającym. Później skoczyły na ostróżki, hortensje, malwy, lilie, werbenę patagońską i liatrie. Zaczyna kwitnąć budleja – motyli krzew – rzuciły się na nią. Wystrzeliła jeżówka – obsiadły i ją.
Gdyby kwiaty miała glicynia, pewnie byłyby jej najlepszymi przyjaciółkami, ale glicynia zalicza u nas pierwszy rok w całkowicie nowym miejscu i choć wysłana w stronę drewnianego ganku i muru pokonała już kilka metrów, pracowicie wbijając się w dostępne szpary, nie pokazała swoich kwiatów. Poczekamy! Motyle także.
Teraz tańczą jak oszalałe wokół krzewów i kwiatów. Są piękne, majestatyczne i zwariowane. Cudnie jest je obserwować i szukać nowego gatunku, którego jeszcze u nas nie było. Ale najsmutniej jest nam wtedy, kiedy wlatują na ganek i mimo otwartych okien, nie potrafią znaleźć drogi wyjścia.
Noce w lipcowym ogrodzie
Lipcowy ogród jest pełen kolorów i ruchu. Motyle szaleją! Chciałabym napisać o balsamicznych nocach pełnych zapachu ziół i kwiatów, ale niestety nie da się – noce są chłodne, wręcz wrześniowe, kwiaty się zamykają, rośliny wyczekują prawdziwego (nie saharyjskiego!) ciepła. Najmocniej tego lata pachną lilie i groszek. I las po deszczu. I kawa na tarasie 🙂
Tegoroczny nalot motyli, całkowity odwrót szerszeni, kompletny brak wrotyczu, mało krzewów piołunu i las dziewann na łąkach wspaniale obrazują zmienność i cykliczność natury. Zawsze czegoś jest pod dostatkiem, czegoś mniej lub brakuje w ogóle. Mamy nadzieję na grzyby, których nie było przed rokiem i choć ogród pracuje pełną parą, widzę z jakim trudem radzą sobie w chłodach ogórki, cukinie i pomidory. Rok temu nie nadążaliśmy zbierać!
To są dni najlepsze na wylegiwanie się w trawie. Tego Wam życzę na ten weekend, z nadzieją, że nie smażycie się w piasku na plaży, schowani za parawanem. Trzeba wyjść w stronę kolorów, dotknąć życia wśród traw, na łące, przyjrzeć się pracy milionów naszych przyjaciół mniejszych, zobaczyć jak sobie radzą w upale i jak walczą o każdą drobinę pożywienia.
Wyjdźcie na cały weekend z domów i zza parawanów, wpadnijcie na chwilę do kwiatów, ziół i traw. I do motyli.
Ania
POLECAMY RÓWNIEŻ: Pochwała świętego spokoju
A TAKŻE: Sceny z życia w upałach
No Comments