Archiwum

No, dobra, od razu wyjaśnię, żeby nie było, że mocno ściemniam – okna myję tylko trzy. W kuchni, łazience i sypialni. Te w salonie i na werandzie zostawiam, lekko pokryte kurzem, by nie błyszczały zbyt mocno.

Czujesz coraz większe zmęczenie i niechęć do pracy. Wstajesz z trudem, nie chce ci się odpalać komputera. Tryb pracy zdalnej już cię nie bawi. Odczuwasz wahania nastrojów, złość miesza się ze smutkiem. I zadajesz sobie proste pytanie: czy dopadło mnie wypalenie zawodowe?

Dziwne to były święta. Rodzinna Wielkanoc w Messengerze. I w pracy. Dacie wiarę, że po wielkanocnym śniadaniu można pójść prosto do stolarni, włączyć szlifierkę, zetrzeć starą politurę ze ścianek szafki na kieliszki i farbą w sprayu przemalować ją na biało? Można.

Na dworze ponad dwadzieścia stopni. Rozszalało się wszystko. Siedem saren tuż za płotem – ciągną do naszego źródełka, bo to nieliczne w okolicy miejsce z wodą. Susza. I wiosenne szaleństwo.

Toczymy z Jackiem irracjonalny, trudno wytłumaczalny wyścig. Nawet ten post jest jego elementem: postanowiłam jako pierwsza opisać naszą rywalizację, choć dotyczy przedmiotu, który omijałam wcześniej szerokim łukiem.

Będzie to bardzo subiektywny opis wiejskiego niezbędnika, czyli narzędzi, które warto lub trzeba zgromadzić, żeby przetrwać na wsi. Narzędzia do domowego warsztatu – czy wszystkie są potrzebne?

Nie pytajcie: dlaczego?, bo odpowiedź może zaskoczyć Was trywialnością. Nie pytajcie: co dalej?, bo ciągle trudno przewidzieć. Pytajcie: gdzie to jest? Odpowiedź brzmi: w Olendrach na Podlasiu. Wspaniały zamek z kamienia, dzieło jednego człowieka.

Tak, wróciłam do domu i od razu chcę napisać o szczytowaniu. Uwielbiam to i polecam każdej dziewczynie!

Miała być spontaniczna, poetycka relacja, a będzie raport z pola walki o przetrwanie. Muszę go napisać – w formie Listu Do Kobiety, Która Wyjechała i Zostawiła Mnie z Tysiącem Drobnych Zadań.