Refleksje przy myciu okien
10227
post-template-default,single,single-post,postid-10227,single-format-standard,theme-bridge,bridge-core-3.0.7,qi-blocks-1.2.5,qodef-gutenberg--no-touch,woocommerce-no-js,qodef-qi--no-touch,qi-addons-for-elementor-1.6.6,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode_grid_1300,qode-content-sidebar-responsive,columns-4,qode-child-theme-ver-1.0.0,qode-theme-ver-29.4,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.10.0,vc_responsive,elementor-default,elementor-kit-8015
Swieta i refleksje

Refleksje przy myciu okien

No, dobra, od razu wyjaśnię, żeby nie było, że mocno ściemniam – okna myję tylko trzy. W kuchni, łazience i sypialni. Te w salonie i na werandzie zostawiam, lekko pokryte kurzem, by nie błyszczały zbyt mocno.

Czyste szyby stają się u nas śmiertelną pułapką dla licznego tu ptasiego społeczeństwa. Ponaklejaliśmy więc na nich antykolizyjne kropki i pielęgnujemy lekki brud, żeby szyby za bardzo nie odbijały nieba i słońca.

Myję więc okna, wgapiam się w świat i medytuję. Skąd się bierze to nasze grudniowe wzmożenie? Nawet kot wie, co trzeba robić o tej porze roku – śpi, je, wychodzi za potrzebą, wraca i znów śpi. Śpią rododendrony i jabłonie, uśpiona i zawinięta w słomiany chochoł śpi magnolia i śpią hortensje. Pewne oznaki życia wydał ostatnio kret, ale jemu miało prawo wszystko się pokićkać, gdy w grudniu zamiast minus 30 zobaczył na termometrze plus 8.

Refleksje w ciągłym ruchu

Podsumowując: czas jest taki, że cała natura zastygła. Senna, leniwa, zwinięta w kłębek, skurczona, zakopana pod ziemią – czeka przedwiośnia. W tym czasie my jedyni – w amoku. Odgruzuj najgłębsze kąty.  Okna umyj. Podłogi wyszoruj. Lustra na błysk. Lampy odkurz. Choinkę upstrzyj. Upierz. Ugotuj. Kup. Zapakuj. Odbierz. Pojedź. Przyjedź.

Jesteśmy wobec siebie bezlitośni. Rzucamy się w dziką pogoń cholera wie za czym. Jacek w Warszawie, a później my oboje w Białymstoku – przepychaliśmy się przez tłumy ludzi, szturmujące sklepy w galeriach. My nie kupujemy – realizujemy roczny plan zamówień! Z karteczką w dłoni: co dla babci, co dla dzieci, co dla męża, a dla wuja Zenka, co? I te smartfonowe konsultacje – Myślisz, że emka? Czy bardziej elka? A może takie różowe? Nie będzie lepsze?

Święta wypełnione prezentami robią z ludzi niewolników konsumpcji. Jest zimowe przesilenie, w tym okresie cała przyroda szuka nowych sił w bezruchu, a tymczasem my – w chaosie. Jeśli mamy jakieś refleksje na okoliczność tego pościgu, to najczęściej powtarza się ta jedna – niech już będzie po wszystkim…

I nie przeszkadza drożyzna (wiadomo: = PiS), nie przeszkadza tłok, pandemia, nadmiar bodźców i poczucie beznadziejnej powtarzalności. Przecież za rok będzie tak samo. Tak samo było przed rokiem i dziesięć lat wcześniej.

Tryb turbo w środku lasu

Zgoda, mieszkając w głuszy na swój sposób jesteśmy z tego amoku wyłączeni. Ale tylko częściowo. Mamy za daleko do sklepów, by bywać w nich codziennie. Mamy za blisko las, by nie widzieć jego spokoju i beztroski.  I mamy tu głównie siebie, więc i potrzeby dużo mniejsze niż u wielu ludzi, którzy żyją bardzo blisko swoich rodzin, albo wręcz żyją w dużej gromadzie pod jednym dachem.

Oddychamy spokojniej i wolniej, ale i nas dopada przedświąteczna gorączka: szkoda, że nie widzieliście min Jacka, który zaciekle przygryzając wargi ciął nożyczkami papier i pakował prezenty… Miszcz! Szkoda, że nie widzieliście mnie w niedzielny poranek, gdy zabrałam się za sprzątanie wszystkiego, co mogłoby być sprzątnięte równie dobrze teraz, przed świętami, jak i po. Rozwiany włos, pioruny w oczach, szmata w jednej dłoni, spryskiwacz w drugiej, miotła w trzeciej, chochla w czwartej. To się nazywa kompozycja na cztery ręce!

Ale: czas taki, że wszyscy włączają tryb turbo, więc włączam i ja. Po co? Nie wiem. Żeby usiąść przy świątecznym stole i zaczekawszy na pojawienie się pierwszych ośmiu gwiazdek – zjeść, porozmawiać z Jackiem, wypić kieliszek nalewki i zasnąć.

W tej przedświątecznej zawierusze dopiero teraz zobaczyłam, że właśnie pada trzeci pierwszy śnieg. Może tym razem poleży, bo pierwszy pierwszy i drugi pierwszy zniknęły tak szybko, jak się pojawiły.

Refleksje zimowe

Ania

PS. Sylwia Oppermann pięknie to wszystko podsumowała na Facebooku: Natura pamięta to, o czym my, ludzie, zapomnieliśmy. Że każdy cykl musi powrócić do ciszy, a każdy wydech wymaga wdechu.

Święte słowa! Po świętach zakopię się w sianie i nie wyjdę wcześniej niż na wiosnę! Wasza A.

POLECAMY RÓWNIEŻ: Wieś między high tech i high touch

2 komentarze
  • Anonim
    Posted at 16:57h, 20 grudnia Odpowiedz

    No proszę ……Dziewczyna się poprawiła ….Bardzo lubię Pani ……….pióro … i nie tylko . …Coś pozytywnego w tym szarym PIS…dowskim…czasie .
    Ściskam mocno
    Henryk

  • Orzeszkowa
    Posted at 20:48h, 21 grudnia Odpowiedz

    No cóż. Cieszę się, że mam za sobą to świąteczne szaleństwo. Zauważam pozytywne tony. Życzę dalszych właściwych wniosków. Prawdą jest, że emocje w takich chwilach biorą górę nad rozsądkiem. Gorące pozdrowienia. ?

Post A Comment