Wieś - Strona 3 z 3 - Niebo Za Miastem - Superblog!
-1
archive,paged,tag,tag-wies,tag-69,paged-3,tag-paged-3,theme-bridge,bridge-core-3.0.7,qi-blocks-1.3.3,qodef-gutenberg--no-touch,woocommerce-no-js,qodef-qi--no-touch,qi-addons-for-elementor-1.8.1,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode_grid_1300,qode-content-sidebar-responsive,columns-4,qode-child-theme-ver-1.0.0,qode-theme-ver-29.4,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.10.0,vc_responsive,elementor-default,elementor-kit-8015
Dziś kolejna część naszych rozmów odkładanych w czasie… Wy piszecie i pytacie (w komentarzach pod postami, na Facebooku, Instagramie), my odpowiadamy. Albo przynajmniej się staramy.
Dziennie dociera do nas ponad 110 tysięcy słów. Każdego dnia przyswajamy prawie 35 gigabajtów informacji. Dzień w dzień! Nie czujecie przeciążenia twardego dysku? Nie zawiesza Wam się mózg?
Używam tu sobie, na prywatny rachunek, pojęcia bilans powietrzny. Ile razy mówisz: ja chcę na dwór? Ile czasu przebywasz na świeżym powietrzu?

Poranny spacer przy minus 17: pięknie jest! Zero kataru, świeżo, radośnie, pełno dobrej energii dookoła.

To stałe pytanie… Ile kosztuje życie na wsi? Jest taniej niż w mieście? O ile taniej? Trudno to nazwać szokiem cenowym, ale pod wieloma względami życie na wsi jest dużo tańsze niż w mieście, co widać zwłaszcza na wiejskim targowisku. Wiele innych towarów – materiały budowlane, artykuły gospodarstwa domowego – ma jednak ceny porównywalne, a zdarza się czasem, że wyższe.

Dzik jest dziki i nie ma prawa głosu. Dzik, gdyby miał łeb na karku, zwiałby przed najbliższą sobotą na Białoruś: to tylko kilkanaście kilometrów. Tyle wystarczy, by zachować życie.

To jest tekst dla mieszczuchów o gołębich sercach i wieśniaków takich jak my: świeżo upieczonych. Rzecz o dokarmianiu ptaków, szalenie istotna o tej porze roku. Dziś nocą na naszych termometrach było -20 stopni, nad ranem zelżało do -12, a w ciągu dnia do -7. Pies i kot grzały tyłki na ogrzewanym ganku, my przy piecach, a ptaszory?

Jeden był biały, drugi beżowy, koloru trzeciego nie pamiętam. Stały w poniemieckim mieszkaniu w poniemieckiej kamienicy w poniemieckim Kolbergu, tuż nad brzegiem poniemieckiej rzeki Persante. To tu poznałem swoje pierwsze w życiu piece.

Pół dnia grabiłam dziś liście, tworząc z nich jedenaście autonomicznych stert. Rąk nie czuję i dlatego proszę mnie nie denerwować pytaniami, czy grabienie liści ma jakiś głębszy sens? MA!!! I za chwilę to udowodnię.