Superblog o ucieczce na wieś
1592
post-template-default,single,single-post,postid-1592,single-format-standard,theme-bridge,bridge-core-3.0.7,qi-blocks-1.3.1,qodef-gutenberg--no-touch,woocommerce-no-js,qodef-qi--no-touch,qi-addons-for-elementor-1.7.6,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode_grid_1300,qode-content-sidebar-responsive,columns-4,qode-child-theme-ver-1.0.0,qode-theme-ver-29.4,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.10.0,vc_responsive,elementor-default,elementor-kit-8015
Wy piszecie, my odpowiadamy

Ty piszesz, my odpowiadamy (2)

Dziś kolejna część naszych rozmów odkładanych w czasie… Wy piszecie i pytacie (w komentarzach pod postami, na Facebooku, Instagramie), my odpowiadamy. Albo przynajmniej się staramy.

Zupełnie przypadkiem kilka dni temu pojawiły w naszym otoczeniu kleszcze (przywieźliśmy sobie do domu jednego, na psie), napisaliśmy o tym, że w walce z kleszczami popijamy napar z czystka, a Beata niedługo potem napisała:

Zaintrygowaliście mnie tym czystkiem przeciwkleszczowym! Mam boreliozę trochę podleczoną. Uwielbiam łazić po wszelkich lasach, łąkach i bezdrożach i jedyne co mi obrzydza to buszowanie, to kleszcze! (Choć buszowanie i tak wygrywa…) Powiedzcie proszę coś więcej w kwestii czystka – jak doszliście do tego, że odstrasza kleszcze?

Wszechmocny czystek?

Odpowiadamy szczerze… Zaczęło się od córki, która kilka lat temu zachorowała na boreliozę. Pomińmy etap diagnozy i kolejnych faz leczenia; lekarka jako jeden z uzupełniaczy zaproponowała czystka, rekomendując, że bardzo dobrze działa w uzupełnieniu kuracji. Skutek? Wszystkie objawy ustąpiły.

A zatem – czystek może być przydatny w walce z samą boreliozą. W roku 2010 udowodnili to lekarze z Lipska, publikując wyniki swoich testów, z których wynikało, że olejek z czystka kreteńskiego hamuje wzrost bakterii boreliozy. Hamuje, ale nie niszczy ich. Wspiera zatem leczenie i od tej strony można śmiało mówić o jego prozdrowotnym działaniu.

Chcemy jednak postawić sprawę jasno: nie mamy żadnych naukowych podstaw, by obronić tezę, że czystek pomaga w samej walce z kleszczami. Być może to efekt marketingu sprzedawców tego zioła, być może działa jak placebo, ale… Może czasami warto wierzyć w to, co lekarze  wyśmiewają albo traktują jak zabobony? Może właśnie ta wiara działa?

Po wypiciu kubka  naparu z czystka i po wyjściu na dwór – pocimy się, a zapach potu zwykle przyciąga kleszcze. Być może jest tak, że pot z lekkim posmakiem/zapachem czystka nie jest dla nich atrakcyjny? Może słabiej go wyczuwają? Trudno powiedzieć.

W naszym przypadku jedno jest pewne: od trzech lat, mimo życia dosłownie na skraju lasu, mimo codziennych spacerów po łąkach, wśród traw i chaszczy, na palcach jednej ręki policzylibyśmy kleszcze, które znaleźliśmy na swoich ciałach. Więcej ich było na psie i kocie, a to znaczy, że są, żerują. (Uspokajamy jednak – zwierzęta są świetnie zabezpieczone!)

Nie lubią nas? Nie pocimy się? Chodzimy szybciej niż one skaczą? Nie wiadomo. Pijemy (ale bez przesady, nie litrami i nie codziennie) czystka i… są skutki.

A informacje, że picie czystka obniża poziom żelaza i hemoglobiny, akurat w naszym przypadku nie są prawdziwe: robimy badania profilaktyczne systematycznie i żadnych objawów anemii nie mamy. Wręcz przeciwnie 🙂

Kiedy można ściągać z drzew wodę brzozową? I w jaki sposób?

Zapytała o to Akasha i chyba nawet zdążyliśmy jej odpowiedzieć, że w marcu popełnimy na ten temat specjalny wpis, ale potem odkryliśmy fajną stronę Świat Kwiatów, a na niej dokładny opis sposobu ściągania soku. Może się przydać.

W skrócie – wybierz najpierw dorodną brzozę, najlepiej co najmniej 10-15 letnią. Obserwuj pąki: sok powinno się ściągać po wwierceniu się w korę brzozy właśnie wówczas, gdy zaczynają one pękać. Kończymy ściąganie najpóźniej tuż przed pojawieniem się listków. To znak, że ubytek soków może drzewu tylko zaszkodzić.

Pytaliśmy naszych sąsiadów o terminy – mówią: nie ma terminów. Trzeba obserwować. (To jest Podlasie, przypomnijmy, tu wegetacja rozpoczyna się później niż w innych częściach kraju!) Ale powiedzieli nam też, że upuszczanie soków pomaga drzewom, zaczynają intensywniej pracować, szybciej się zielenią. Może coś w tym jest?

Kto u Was rządzi? Jaki jest podział ról?

To pytanie Magdy, która w wiadomościach na Facebooku zaciekawiła się relacjami w naszym związku. Odpowiemy każde za siebie:

ANIA:  – Rządzi Jacek, wiadomo.

JACEK:Rządzi Ania, no bo kto?

Właśnie najfajniejsze jest to, że nikt nie rządzi. Mamy niepisany podział ról, które często się przenikają. Jacek nie gotuje, ale czasem pomaga w gotowaniu. I zmywa naczynia (jest w tym lepszy od zmywarki, choć czasami programy mu się zawieszają i trzeba po nim poprawiać). Ania nie wiesza prania (bo umówmy się: pierze pralka), pranie wiesza Jacek. Ania czasem prasuje, Jacek nie wie, że kupiliśmy żelazko.

Oboje nazywamy wiejski kurz patyną. Ania sprząta metodycznie, Jacek lata z odkurzaczem. Na podwórku Jacek kopie doły, Ania sadzi. Ale często jest odwrotnie: Ania ze szpadlem, Jacek ze smartfonem.

Na spacer z futrzakami wychodzimy albo razem, albo naprzemiennie. W ogrodzie króluje Ania, w sadzie Jacek. Ania ma zielnik, Jacek skalniak. Drewno nosimy oboje. Techniką zajmuje się Jacek, wyposażeniem wnętrz Ania. Oboje operujemy młotkami. Oboje podlewamy. Jacek kosi trawę, Ania pieli. (Jak można lubić pielenie??? Ale Ania lubi.)

Torby z zakupami nosimy po równo. Na zmianę przynosimy sobie kawę. Ania nie je twardego sera, który Jacek mógłby jeść codziennie. Ania ma problem alkoholowy – nie pije. Jacek pije wino. Oboje słuchamy muzyki klasycznej i filmowej. Ale właściwie słuchamy wszystkiego, bo kochamy muzykę. Oboje myjemy szyby w oknach (mamy miliard okien!), choć część tej pracy wykonuje za nas robot – dzięki ci, dobry robocie!

Bijemy się o to, kto dzisiaj rozpala ogień w piecu. Razem planujemy, choć myślimy oddzielnie – potrafimy jednak składać te myśli w jedną całość i w sumie oboje jesteśmy z tej całości zadowoleni. O co się spieramy? O kolory. I o filmy. Czasem sprawy zawodowe (ale tu nasze kłótnie bardzo pomagają). A także o kształty (to jest kwadrat czy bardziej koło?). I to chyba wszystko.

Podsumujmy

Nauczyliśmy się pięknie uprawiać sztukę kompromisu. Wojny w domu nie mają sensu. Nie ma sensu strzelanie focha ani tłumienie w sobie złych emocji. Kiedy jest źle – mówimy o tym. Kiedy jest dobrze – też mówimy. Zwykle wygląda to tak:

JACEK:Ja pier…lę, ale tu jest fajnie!

ANIA:Masz, k…a, rację, tu jest zajebiście.

W końcu – jesteśmy z miasta. Jakoś musimy się komunikować 😉

Ania i Jacek

PS. Końcówka wpisu jest stylizowana. My nigdy nie przeklinamy. Przy dzieciach i na blogu 🙂

Fotografia: Atlantios na Pixabay

No Comments

Post A Comment