Styl życia - Niebo Za Miastem - Superblog!
-1
archive,tag,tag-styl-zycia,tag-34,theme-bridge,bridge-core-3.0.7,qi-blocks-1.2.5,qodef-gutenberg--no-touch,woocommerce-no-js,qodef-qi--no-touch,qi-addons-for-elementor-1.6.6,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode_grid_1300,qode-content-sidebar-responsive,columns-4,qode-child-theme-ver-1.0.0,qode-theme-ver-29.4,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.10.0,vc_responsive,elementor-default,elementor-kit-8015

W sensie dosłownym:  mamy przerąbane. W ostatnich siedmiu latach to było chyba najdłuższe rąbanie drewna, choć przyznam, że najbardziej satysfakcjonujące. Jeszcze nigdy nie miałem tak wielkiej, psychicznej frajdy z rąbania.

Aż sama się sobie dziwię. Dlaczego jeszcze nie napisałam o kawie? Były wzmianki, owszem, zwłaszcza o pierwszej, pitej o poranku, ale że nie powstał specjalny tekst o kawie? Że nic? Toż to szok!
Świat stał się sakramencko intensywny. Możemy się globalnie uczyć, działać, udostępniać, mamy coraz więcej kontaktów, ale czujemy się osamotnieni i pozbawieni w tych relacjach prawdziwego ciepła. Chcemy żyć wolniej, ale coraz rzadziej się to udaje. Czy techniki mindfulness  mogą nam w tym dopomóc?
Czujesz coraz większe zmęczenie i niechęć do pracy. Wstajesz z trudem, nie chce ci się odpalać komputera. Tryb pracy zdalnej już cię nie bawi. Odczuwasz wahania nastrojów, złość miesza się ze smutkiem. I zadajesz sobie proste pytanie: czy dopadło mnie wypalenie zawodowe?

Coraz pełniej odkrywam sztukę przyjemności czerpanych z drobnych wydarzeń i jeszcze drobniejszych sukcesów. Wiesz, że jeszcze całkiem niedawno wydawało mi się, że sukces to znaczy zrobić coś ekstremalnie wielkiego, zauważalnego? Że trzeba wspiąć się na wyżyny własnych możliwości, dokonać czegoś wyjątkowego. A dziś…? Dziś poleruję kolejną deskę do krojenia chleba i jestem dumny. Z niej i z siebie.

Życie na wsi zamiera w początkach listopada i budzi się w końcu lutego. Między początkiem i końcem czai się ona – jesienna, zimowa deprecha.
Parzę zieloną herbatę, gdy dom jeszcze śpi, a na dworze zaczyna się dzień. Otwieram drzwi na werandę cichuteńko, żeby nie zbudzić psa i kota (i tak pewnie nie śpią). Siadam w głębokim fotelu. Patrzę na brzozy, kwiaty, na spokój zieleni dookoła, na las. I niczego mi więcej nie trzeba.
Wczorajsze zdarzenia? Sąsiadowi wiatr wywrócił gigantyczną, starusieńką brzozę, Jacek pokonał siekierą sześć metrów sześciennych drewna, pies złapał szczurka, a ja miałam dzień lenia i refleksji.
Siedem lat. Za chwilę minie siedem lat od dnia, w którym kupiliśmy Bociankę, podlaskie siedlisko ulokowane w ciszy pomiędzy lasami, polami i łąkami. Ta decyzja zmieniła wszystko w naszym życiu.
To będzie bardzo krótki wpis. W zasadzie to on prawie już się kończy. Żeby dobrze się wysypiać i wydłużyć dzień o półtorej godziny trzeba zasnąć i wstać półtorej godziny wcześniej niż zwykle. I nie potrzebujesz 20 rad na bezsenność. Dziękuję i do następnego wpisu! Dobranoc.