Czy wiesz, że Twoja lodówka również grzeje? Pewnie, że wiesz! Czyli – masz już całkiem niezłe pojęcie o ogrzewaniu domu z wykorzystaniem pompy ciepła. Dziewczyny, które liczą w tym wpisie na kolejne moje pseudoromantyczne uniesienia uprzejmie przepraszam i proszę o przekazanie bloga panom – ta wiedza może im się przydać! :-) No, chyba, że robicie w domu za faceta, w takiej sytuacji: voilà!
Druga Połowa / 05.03.2019
Mówiłem już, że zamierzam żyć do stu lat? Zamierzam. Dłużej chyba nie będzie mi się chciało.
Może to jakiś surrealizm, taka zapowiedź: za chwilę wpadnie tu Pani Demencja lub, co gorsza, Pan Alzheimer i… po zawodach, zapomnę co obiecałem. Ale – zawziąłem się! Druga część życia to idealna pora na naprawę błędów z części pierwszej.
Kredens w kuchni lub jadalni był przed laty symbolem prestiżu i zamożności. Służył prezentacji rodowych sreber i cieszył oczy wykwintną porcelaną. Kredens to było coś! A dziś?
Dziś kolejna część naszych rozmów odkładanych w czasie… Wy piszecie i pytacie (w komentarzach pod postami, na Facebooku, Instagramie), my odpowiadamy. Albo przynajmniej się staramy.
Dziennie dociera do nas ponad 110 tysięcy słów. Każdego dnia przyswajamy prawie 35 gigabajtów informacji. Dzień w dzień! Nie czujecie przeciążenia twardego dysku? Nie zawiesza Wam się mózg?
Nalewki wytwarzam od czterech lat, a zacząłem przez przypadek. Pretekstu użyczył Janusz Józefowicz, który w
jednym z wywiadów opowiedział o nalewkach z taką pasją, że… Dzisiaj doskonale go rozumiem! I nieskromnie przyznaję, że mogę o nalewkach opowiadać równie entuzjastycznie.
Mam swój sposób na stres: zmęczyć się fizycznie. I zaznać przy tym odrobiny przyjemności. Ponieważ na kopanie w ziemi jest za wcześnie, staję w pracowni przy stolarskim stole i dłubię w drewnie. Najlepiej wychodzą mi deski do krojenia chleba. Prymitywne i proste. Ale cieszą. Mogą służyć do krojenia, do serwowania wędlin i serów, do ozdoby.
Zanim przenieśliśmy się na wieś, byłam własnością rzeczy, które sama kupowałam. Moim właścicielem były buty i ciuchy. Właścicielem wiecznie głodnym kolejnych par i kolejnych sztuk.
Używam tu sobie, na prywatny rachunek, pojęcia bilans powietrzny. Ile razy mówisz: ja chcę na dwór? Ile czasu przebywasz na świeżym powietrzu?
Co pozostało w Tobie z lektur sprzed lat? Powiedzmy – z pierwszych dwudziestu lat życia? Moja lista 10 najlepszych książek, które kiedyś do spodu przeorały mi świadomość, nie jest zapewne unikatowa ani wybitna. A jednak to właśnie te powieści i reportaże zostały ze mną do dziś. I ciągle mocno tkwią w głowie.