Deszcz perseidów. Czy Twoje niebo zasłania świetlny smog?
3237
post-template-default,single,single-post,postid-3237,single-format-standard,theme-bridge,bridge-core-3.0.7,qi-blocks-1.2.5,qodef-gutenberg--no-touch,woocommerce-no-js,qodef-qi--no-touch,qi-addons-for-elementor-1.6.6,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode_grid_1300,qode-content-sidebar-responsive,columns-4,qode-child-theme-ver-1.0.0,qode-theme-ver-29.4,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.10.0,vc_responsive,elementor-default,elementor-kit-8015
Świetlny smog

Deszcz perseidów. Twoje niebo zasłania świetlny smog?

Wylegliśmy na łąkę przed domem. Na wprost gwiazd i Księżyca. Wbijaliśmy oczy w niebo (za miastem), by nie ominął nas ani jeden fragment spektaklu pod nazwą „Deszcz perseidów”. Nasze niebo nocą zawsze jest ciemne. A Twoje?

Doceniam noc dopiero na wsi. Kiedy wyłączamy ostatnie światła, najpierw nie widać literalni nic. Ciemność! Ale chwilę później, gdy oczy się przyzwyczają, daje się odróżnić kontury lasu, pojedyncze drzewa, zarysy domu, a nawet linię drogi. Podczas pełni, przy bezchmurnym niebie, można z kolei spacerować tak samo wygodnie jak za dnia. Inaczej wyglądają jedynie kolory: zgaszone czerwienie, brązowe żółcie, połyskująca granatowymi odcieniami zieleń. Deszcz perseidów to tylko okazjonalne wzmocnienie wrażeń – prawdziwy gwiezdny spektakl można tu oglądać niemal każdej nocy.

Deszcz perseidów trudny do obejrzenia

Spróbowałem stanąć pod takim niebem z aplikacją, która ułatwia rozpoznawanie gwiazdozbiorów, ale szybko wyłączyłem tablet. Każdy rodzaj sztucznego światła, nawet jeśli jest to tylko lekka poświata, psuje widowisko. W całkowitej ciemności widać prawdziwą potęgę nieba – aż się chce lecieć ku gwiazdom!

To nie egzaltacja, to tylko rzetelny opis 🙂 Mieszkając daleko od miasta i dość daleko od wsi z jej oszczędnie mdłymi latarniami można posmakować zupełnie nowych wrażeń wizualnych Warszawskie niebo zawsze mnie fascynowało swoją pomarańczową poświatą – nadawała mu ton w promieniu kilkudziesięciu kilometrów  Niebo w Kołobrzegu, które pamiętam z nocnych wypraw nad morze, było całkowicie czarne. Linia wody zlewała się z jego linią, trudno było odróżnić, co jest gwiazdą, a co jej odbiciem w Bałtyku.

Niebo na wiejskiej kolonii, którą ktoś kiedyś ochrzcił wspaniałym imieniem Bocianka, ma kolor granatowy.  Nie zanieczyszcza go żadne światło, choć czasem widać na zachodzie nikłą łunę odległych o 8 kilometrów Siemiatycz. Ale gdy nie ma chmur odbijających dalekie miejskie światła, dookoła nas panuje bezgraniczna ciemność.

Komfort świetlny: rzecz mało znana

Żyjemy w komforcie świetlnym, który psujemy sobie na własne życzenie – oświetlając drobnymi ledowymi żarówkami kilka punktów naszego siedliska – bez tych światełek tracilibyśmy nocą punkt odniesienia, nie mając żadnej orientacji w przestrzeni. Tu jest po prostu pełne zaciemnienie, któremu sprzyja las, ukształtowanie terenu i brak sąsiedztwa. Świetliki, wędrujące czasami pod nasz dom, świecą niczym latarnie: nie wiedziałem, że mogą świecić aż tak intensywnie.

Tak jak jest, jest dobrze. Nadmiar światła ma negatywny wpływ na zdrowie, zaburza nasz zegar biologiczny. Według prof. Krystyny Skwarło-Sońty z Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, zanieczyszczenie światłem stało się problemem globalnym, dotykającym wszystkie rejony świata, które mają dostęp do elektryczności. Im bogatszy kraj, tym problem staje się poważniejszy.

To żart? Niekoniecznie.

Świetlny smog, nadmiar światła ma udowodniony w badaniach poważny wpływ na nasze zdrowie. Szyszynka, gruczoł we wnętrzu ludzkiego mózgu, wydziela do krwi melatoninę, nazywaną hormonem ciemności. To on zajmuje się koordynacją naszego zegara biologicznego, reguluje proporcje snu i czuwania w dobowym rytmie. Aby melatoniny było więcej, niezbędne jest nocne ograniczenie źródeł sztucznego światła. Im ciemniej w pokoju i w naszym otoczeniu, tym sen jest zdrowszy i tym większa pewność, że szyszynka wytworzy odpowiednią ilość melatoniny.

Ona z kolei odpowiada za obniżenie ciśnienia krwi, temperatury ciała i poziomu glukozy. Ma wpływ na stany depresyjne, cukrzycę, samopoczucie, bóle głowy.  Według pani profesor, nie powinniśmy używać urządzeń emitujących sztuczne światło (laptop, smartfon, telewizor) co najmniej dwie godziny przed pójściem do spania. Powinniśmy spać w całkowicie zaciemnionym pokoju i pozwolić na skuteczną regenerację sił naszego mózgu.

Nierealne w miejskich warunkach. Albo realne dopiero po zamontowaniu szczelnych rolet, co z kolei może ograniczać dopływ świeżego powietrza. Pod tym względem głucha wieś jest idealna – deszcz perseidów można oglądać tylko w takich warunkach, spać można pod gołym niebem, bez rolet i ograniczeń.

Tak wygląda globalny świetlny smog…

Groźny rodzaj smogu: świetlny smog

Potrzebowaliśmy ponad stu lat – od 1879 roku, gdy Thomas Edison opatentował żarówkę – by zmienić naturalny dla człowieka cykl nocy i dnia. Wraz z elektrycznością i upowszechnieniem źródeł sztucznego świata granice tego cyklu mocno się zatarły. Miasto nigdy nie śpi, zalane światłem. Nawet w najmniejszych mieścinach rynki, ulice i osiedla toną w świetle. W bogatszych gminach wsie mają nie tylko chodniki po obu stronach jezdni, ale i latarnie ustawione tak, by wykluczyć jakąkolwiek ciemną strefę. Dla bezpieczeństwa. Słusznie. Czy z korzyścią dla zdrowia?

Przytaczane przez polską badaczkę przykłady brzmią alarmująco. Zacytujmy: Badania prowadzone na dużych grupach osób pracujących zmianowo – głównie na pielęgniarkach i personelu obsługującym linie lotnicze dalekiego zasięgu – wykazały, że osoby te statystycznie częściej zapadają na raka piersi (kobiety) i raka prostaty (mężczyźni). Takie zachorowania należy łączyć z nadmiarem światła, a raczej z jego obecnością w niewłaściwej porze doby.

Ankietowano w Wielkiej Brytanii ponad 100 tysięcy kobiet, które podawały swój wskaźnik masy ciała (BMI). Był tym wyższy, im jaśniej było w sypialni podczas ich snu. W skrajnych przypadkach nadmierna ekspozycja organizmu na sztuczne światło w nocy zwiększa ryzyko zachorowań na niektóre typy nowotworów.

Gwiazdy nikną w świetle lamp

Obserwacje sierpniowego nieba, które pozwalają dostrzec deszcz perseidów, nie dają efektu w mieście i na terenach podmiejskich. Właśnie tam świetlny smog jest największy. Sprzyjają mu iluminacje budynków, złe konstrukcje latarni, ruch uliczny, nadmiar źródeł światła, podświetlone reklamy i parkingi. Sprzyja mu nasz brak wyobraźni – szacuje się, że w krajach wysoko rozwiniętych zanieczyszczenie światłem zwiększa się aż o 6 procent rocznie!

Ciekawe opracowanie przygotował w swoim czasie dr Paweł Morawski z… Philips Lightning Poland, czyli przedstawiciel producenta źródeł światła, który podał informację, iż tylko w Europie na oświetlenie miejsc, gdzie światło nie jest potrzebne, marnuje się 1,7 mld euro rocznie! Przepalamy te pieniądze bez sensu, niszcząc przy okazji własne środowisko, bo produkcja energii elektrycznej to jeden z najpoważniejszych czynników degradujących warunki naturalne.

Konsekwencje zanieczyszczenia światłem nie kończą się na trudnościach z obserwacją gwiazd i problemach z zasypianiem oraz produkcją melatoniny. Zmiany, które wprowadzamy oświetlając naszą planetę mają coraz większy wpływ na życie zwierząt i roślin. Ptaki wędrowne, żółwie morskie, nietoperze, gatunki żerujące nocą – im światła nocne dokuczają najmocniej, dezorientując lub zamykając dostęp do źródeł pożywienia.

Rada na świetlny smog

Ciekawym rozwiązaniem problemu świetlnego smogu błysnęli Niemcy. W niewielkim miasteczku Dörentrup światła latarni ulicznych gaszone są o godzinie 23:00. Co później? Jeśli nie chcesz błądzić w ciemności, możesz rozpalić każdą z lamp po kolei życzeniem wyrażonym w SMSie. Efekty tego programu zrobiły wielkie wrażenie nie tylko na jego organizatorach – średnio w nocy lampy uliczne rozpalały się raptem… trzy razy. Zmniejszono czas wykorzystania oświetlenia z kilkunastu godzin do kilku minut.

Pewnie nie jest to pomysł dla wielkich metropolii, ale  dla małych miast – dlaczego nie? Może i na wsi by się przyjął?

Jacek

POLECAMY RÓWNIEŻ: Wiejski CrossFit

Fot. Mihai Paraschiv z Pixabay i NASA

No Comments

Post A Comment