Prąd ze słońca kusi. 5000 złotych dotacji z budżetu państwa również. Trudno się dziwić, że fotowoltaika przeżywa rozkwit…
Podlasie straciło dziewictwo: już trzy osoby z koronaurwisem. A my pojechaliśmy wczoraj prosto w paszczę lwa.
Czy warto zbudować własną mini-elektrownię? Jaki jest jej sens ekonomiczny? Jak dostosować swoje życie do rytmu… pracy słońca? O tym dzisiaj.
Kuszą reklamy i państwowa dotacja. 5000 złotych do mikroinstalacji fotowoltaicznej, prąd ze słońca w Twoim domu całkowicie za darmo. Daj się skusić! Czy warto?
Nasze pięcioletnie już doświadczenia z „farmą” fotowoltaiczną podpowiadają nam coraz częściej, że budowanie własnego systemu paneli słonecznych, służy nie tylko zarabianiu pieniędzy lub oszczędzaniu, ale może też służyć biznesowej kreatywności.
Jakbym się cofnął w czasie… Dzwoni Ania i z dumą komunikuje: kupiłam papier toaletowy! Odpowiadam: ja też! Sukces! Mamy 40 rolek! Ale miałem dziś jeszcze jedno szczęście – udało mi się kupić pół litra spirytusu i mydło. I to nie na kartki!
Do sklepów, po wojenne zapasy, pojedziemy jutro. Od wczoraj uprawiamy hortiterapię. Aż do bólu wszystkich mięśni.
Pamiętasz czasy, w których spotykaliśmy się bez pośrednictwa Internetu? Siadało się w jednym pokoju z grupą przyjaciół, nikt nie lampił się w wyświetlacz smartfonu. Nikt też nie chodził na smyczy powiadomień Facebooka i nikt nie mówił „OK, Google”. Piliśmy wódkę, była najbardziej dostępna. Gadaliśmy do rana.
To jeden z najmodniejszych tematów tej zimy. Ponad 17 tysięcy dofinansowanych instalacji, wielkie zainteresowanie i jednocześnie… sporo niewiadomych. Ile kosztuje fotowoltaika?
Kto im to wszystko wymyśla? Jaki Wielki Rozum nad tym czuwa? Całkiem niedawno pisałem o zleceniu promocji regionu młodemu półgłówkowi, teraz hitem doniesień medialnych jest pierwsza w Polsce szkoła disco polo. Rzecz jasna – na Podlasiu.