09 lip Letnia uczta dla oczu (2)
Czytając zalecenia różnych lekarzy i naukowców odnoszę czasem wrażenie, że w świecie istnieje jedna dieta cud, matka wszystkich diet, nieznacznie modyfikowana na użytek konkretnych chorób i schorzeń.
Trzy razy w tygodniu ryba, trzy razy dziennie warzywa i trzy razy porcja owoców. Czy taka „recepta” mogłaby np. dotyczyć chorych na prostatę? Pewnie tak. Albo osób z problemami żołądkowymi, bólami mięśni, serca itp. Letnia uczta, czyli spożywanie ryb, warzyw i owoców to wskazanie właściwe przy niemal każdym schorzeniu. Dlaczego więc ma tak szczególne znaczenie w zapobieganiu rozwojowi chorób narządu wzroku?
Po pierwsze dlatego, że zawarta np. w marchwi, papryce, brokułach, natce pietruszki, kapuście włoskiej i jarmużu luteina oraz zeaksantyna pochłaniają niebieskie światło słoneczne, najbardziej szkodliwe dla oczu. Z tych samych powodów warto wprowadzić do diety jaja. Z kolei antocyjany zawarte np. w borówkach, jeżynach, czarnej porzeczce i fioletowych winogronach przeciwdziałają tzw. kurzej ślepocie.
Letnia uczta z… pomarańczą
Znalazłem opis badań naukowców australijskich, którzy przez 15 lat oceniali nawyki żywieniowe mieszkańców Sydney. Wynika z nich, że osoby jedzące jedną pomarańczę dziennie – a pomarańcza to dobre źródło flawonoidów – o ponad 60 procent rzadziej chorowały na zwyrodnienie plamki żółtej. Podobne działanie wzmacniające ma witamina C i E, które zapobiegają uszkodzeniom fotoreceptorów.
Japończycy natomiast poszli w inną stronę – zbadali wpływ tzw. czerwonych owoców morza (homary, kraby, krewetki) na stan naszych oczu. Dzięki zawartej w nich astaksantynie nasze oczy widzą ostrzej i łatwiej przyswajają zmiany natężenia światła.
Ale znów jesteśmy w tym samym miejscu: to przecież truizm we współczesnych czasach, gdy podkreśla się znaczenie zdrowotne diety z owocami morza, z witaminą C i E czy cytrusami. To samo dotyczy znaczenia ziół i przypraw – rozmaryn i szafran, dzięki kwasowi karnozowemu pozwalają ograniczać skutki spustoszenia, jakie czynią w naszym organizmie wolne rodniki. Tak samo traktuje się kurkuminę, która chroni komórki siatkówki.
Dobrze działa na oczy błonnik zawarty w wielu produktach – od chleba żytniego i płatków aż po fasole w różnych kolorach, otręby i kasze.
Lista dostępnych leków… w zasięgu ręki
Latem dostępność do świeżych warzyw, owoców, ziół i przypraw jest właściwie nieograniczona. Warto zrobić kurację odświeżającą nasz wzrok, choć jak pisałem powyżej, taka kuracja podziała dobrze na wiele schorzeń. I tak: nasza letnia uczta niech obejmuje…
Codziennie:
- trzy porcje warzyw: marchewka, kapusta, szpinak, papryka, kukurydza, brokuły, botwina, seler, nać pietruszki – w stanie jak najmniej przetworzonym
- jedna porcja strączkowych – groszek zielony, groch, fasola biała, czerwona i szparagowa, bób
- trzy porcje owoców: ciemne winogrona, borówki, czarne porzeczki, jeżyny, aronia, czarne jagody, maliny
- jedno jajko (od szczęśliwej kury) lub około 70 gramów chudego lub półtłustego twarogu
- cytrusy
- orzechy, pestki dyni
- suszone owoce (ale najlepiej – suszone naturalnie, bez chemicznych konserwantów)
- płatki pszenne i żytnie, otręby
W tygodniu:
- trzy porcje ryb morskich lub owoce morza
- trzy porcje kaszy gryczanej lub jęczmiennej (źródło błonnika zbożowego)
- porcja ryżu brązowego
Czy to wystarczy?
Dopełniłbym tę listę ziołami i suplementami, ponieważ wiele elementów zdrowej diety da się dobrać z dostępnych wyciągów i preparatów. Ważne, by zbadać ich składniki – np. jednoczesne występowanie luteiny i zeaksantyny (wiele preparatów zawiera tylko ich śladowe ilości lub w ogóle…). Dla dobrego stanu oczu wystarczy codzienna dawka 15 mg luteiny, 10 mg mezo-zeaksantyny i 2 mg zeaksantyny.
Korzystny jest także cynk, selen i miedź – te pierwsze pierwiastki znajdziemy w rybach, owocach morza, pestkach dyni, jajkach, pieczywie gruboziarnistym, a miedź w awokado, orzechach , nasionach roślin strączkowych i kaszach.
My z Anią stosujemy suplementację przez cały rok, wychodząc z założenia, że nie wszystkie niezbędne składniki możemy znaleźć w wystarczającej ilości w warzywach, owocach i przetworach. Latem używamy ich oczywiście rzadziej, ale gdy przychodzi jesień i zima, a zwłaszcza wiosną, małe tabletki pojawiają się u nas regularnie. Kupujemy cynk i selen, poza sezonem letnim wspomagamy się witaminą D, K2 MK-7 i witaminami z grupy B; na stałe w pakiecie mamy witaminę C i magnez.
Pijemy ziołowe herbaty, w zasadzie – tylko takie. Głóg, rokitnik, mięta, owoce aronii, dzika róża, rumianek, czystek, czarna porzeczka i hibiskus to podstawa.
Warto nie zapomnieć o dostępnych preparatach i wyciągach ziołowych. Wyciąg z owoców borówki czernicy, wyciąg z miłorzębu japońskiego czy wyciąg z pestek winogron – to naturalne, dobrze przyswajalne ekstrakty, które świetnie działają na nasz wzrok.
Uzupełnieniem powinny być zioła. Z szafranem jest najtrudniej, bo go mało i drogi, można jednak sięgać po rozmaryn. To samo dotyczy kurkuminy – kłącze kurkumy jest jej wielką skarbnicą; od porannego shota z kurkumą wiele osób zaczyna dziś swój dzień… Świetnie działa.
Moje największe zdziwienie?
Letnia uczta dla oczu przypomina mi przepis na długowieczność i dobre zdrowie. Nie ma większego znaczenia, czy mamy na celu ochronę narządu wzroku czy stan swoich jelit. Dieta z warzyw, owoców, ryb i owoców morza, wzbogacona o ciemne pieczywo, kasze, ryż, orzechy, twaróg i jaja, to przecież matka wszystkich diet. Nie trzeba wymyślać schorzeń, przed którymi chcemy się ratować – wystarczy jej przestrzegać…
Sęk w tym, że to wcale nie jest takie proste. W każdym z nas kołacze się jakiś demon: zjedz cukierka, weź porcję serniczka, lody, szarlotka, zjedz wafelka, napij się piwa, łyk mocnej kawy nikomu nie zaszkodził, szyneczka, kiełbaska z grilla, rosołek, goloneczka, pierogi, kartacze…
EDIT ANI: I michałki… 🙂
EDIT MÓJ: Nie musiałaś… michałki są święte!
Moje największe zdziwienie budzi fakt, że z matką wszystkich diet przegrywają diety szczegółowe. Naukowcy męczą się latami, tworzą skomplikowane modele sprawdzające. Testują i analizują, a w końcu i tak dochodzą do jedynie słusznego wniosku: jedz zdrowo, łykaj dużo warzyw, owoców, ryb, strączkowych, kaszy i innych podobnych słuszności. I już. Czy leczysz się na jaskrę, czy dolega ci ból głowy, pleców – wszystko zaczyna się od jelit. I pokarmu, który do nich trafia.
Po co więc się męczyć na tych uniwersytetach? 😉
Kończę, bo jakoś źle to widzę…
Jacek
POLECAMY TAKŻE: Nie ma dnia bez warzyw i owoców
No Comments