17 paź Poradnik dla prawdziwych facetów
Mam z tą książką własne porachunki: tydzień po jej lekturze kupiłem 24 metry przestrzenne świeżej brzozy, by łupać i układać ją przez dwa tygodnie. I powiem tylko tyle: kocham to robić!
Recenzentem opowieści norweskiego pisarza i dziennikarza Larsa Myttinga: „Porąb i spal. Wszystko, co mężczyzna powinien wiedzieć o drewnie”, mogłem być tylko ja. Ania nie odczuła tej lektury na własnej skórze, we wszystkich kręgach, w każdym włóknie mięśni, a także w mózgu.
Ja – owszem.
Przeczytałem jednym tchem, bo to znakomita gawęda. Już wtedy wiedzieliśmy, że w naszym domu główny ciężar ogrzewania wezmą na siebie zbudowane od postaw piece. Miały być opalane drewnem (i są), miały dawać fantastyczne ciepło – i dają. O piecach napiszemy w odrębnych kilku felietonach, bo absolutnie warto.
Opowieść Myttinga czyta się jak świetny, dobrze udokumentowany reportaż. Dowiedziałem się z niej o kaloryczności drewna, o procesach spalania, o sztuce rąbania i składowania. O suszeniu, które wydawało mi się banalnie proste, czytałem z zapartym tchem. Jeszcze więcej radości z czytania dały fragmenty o składowaniu, budowaniu stosów drewnianych. Zamarzyliśmy, by mieć dokładnie taki sam i… udało się!
Postawiłem go z Anią, ale wcześniej należało całą przywiezioną brzozę porąbać, a zajęła nam pół podwórka! A jeszcze wcześniej, zgodnie z przykazaniami Myttinga, należało postawić drewutnię. I drewutnię też postawiliśmy! Znaczy: konkretnie postawił Pan Sławek, z zięciem Krzyśkiem.
Wracając do książki – „Porąb i spal” to świetna lektura dla mężczyzn, którzy chcą się wykazać. Ona wprost niesie człowieka do wielkich czynów, popycha do zakupu siekiery i ustawienia pniaka, a potem już nic tylko:
rąbać, rąbać, rąbać…
Najpierw nie boli nic, a niedługo potem boli wszystko. Najpierw mocujesz się z każdym kawałkiem pociętego drewna, bo nie wiesz, gdzie je stuknąć, żeby włożyć jak najmniej wysiłku i osiągnąć najlepszy efekt (w książce Myttinga to wydaje się takie proste), a potem – kiedy już wiesz, gdzie puknąć – rąbanie zaczyna sprawiać wielką przyjemność. Potem mija kilka dni i zaczynasz trafiać na odkładane wcześniej pniaki z mocno rozczapierzonymi, poskręcanymi włóknami. To dopiero jest sztuka – porąbać taką sztukę!
Mam kilka pniaków, którym nie dałem rady. Wyschły pod daszkiem drewutni (bo brzoza szybko butwieje i nie wolno jej trzymać na deszczu), a teraz czekają na ognisko i całopalenie. Później rąbałem również jesion, dąb, trochę sosny, ale brzozę wspominam najcieplej.
Książka Larsa Myttinga nie jest jednak praktycznym podręcznikiem dla drwali. To miejscami filozoficzna przypowieść o korzystaniu z dobrodziejstw natury, o miłości do przyrody i własnego ciała. To zapis historii Skandynawów – dziadków, ojców, synów, wnuków – dla których bycie sam na sam z sobą, obcowanie z metafizycznymi i czysto fizycznymi zjawiskami jest miarą osobistego stylu życia. To jednocześnie wielka pochwała ucieczki na wieś, życia w zgodzie z naturą, bliskości i tolerancji.
Zrobiła na mnie wielkie wrażenie, ukazała się w idealnym czasie – dokładnie wtedy, gdy była potrzebna. Norweski gawędziarz dopomógł mi w podjęciu wielu ważnych decyzji. Książkę polecam nieco bez sensu, wiem, ponieważ była w Polsce wielkim hitem. Ale muszę. Po prostu nie wolno jej przeoczyć.
Jacek
„Porąb i spal. Wszystko co mężczyzna powinien wiedzieć o drewnie.”. Wydawnictwo Agora. Cena 39,99 zł.
Czytaj również: Saga o paleniu w piecach
No Comments