Superblog o ucieczce na wieś
957
post-template-default,single,single-post,postid-957,single-format-standard,theme-bridge,bridge-core-3.0.7,qi-blocks-1.3.3,qodef-gutenberg--no-touch,woocommerce-no-js,qodef-qi--no-touch,qi-addons-for-elementor-1.8.1,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode_grid_1300,qode-content-sidebar-responsive,columns-4,qode-child-theme-ver-1.0.0,qode-theme-ver-29.4,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.10.0,vc_responsive,elementor-default,elementor-kit-8015
Kaflove

Kaflove (3)

Pora przejść od sentymentów do konkretów: mamy cztery piece i nie wahamy się ich używać!

Każdego dnia! Jesteśmy już po etapie wyścigów – kto pierwszy rozpali dziś w piecu? – i po etapie prób i błędów, łącznie z dwukrotnym zadymieniem całego domu. Wszystko działa, jest ciepluchno, ale to ciepło jest zupełnie inne niż w miejskim mieszkaniu.

A teraz się bój, bo naprawdę dołożę do pieca:

jeśli nie lubisz wysiłku, pomiń ten wpis.

Zainstaluj ogrzewanie elektryczne, gazowe, olejowe, jakiekolwiek. Możesz też zamontować pompę ciepła, o której wkrótce napiszemy – jesteśmy w drugim miesiącu testów. Piec na drewno, bo tylko o takim mówimy, to gwarancja systematycznej gimnastyki. Najpierw rąbiesz (o rąbaniu drewna powstał już osobny wpis, a nawet dwa), potem nosisz, nosisz, nosisz, później znów rąbiesz i znów nosisz, nosisz, nosisz – nie dodam, że następnie też rąbiesz i nosisz, ale to prawda.

Jak palić drewnem?

Biorę na jeden raz jeden kosz drewna, około 20 szczap. Kiedy schodzę do drewutni po skałki – tak mówi się tutaj o porąbanych na drobne kawałkach podpałki – zawsze postukam siekierką, żeby mieć na zapas. Codziennie jeden kosz drewna, jeśli palimy w dwóch piecach. Raz na tydzień – skałki. Raz na tydzień wybieranie popiołu i rozrzucanie go w ogrodzie.

I tak codziennie, od początków listopada do początków marca. Jeśli to lubisz, czytaj dalej 😉

Piece kaflowe są piękne. Każdy piec jest piękny, gdy zachowała się w nim dusza zduna, a w naszych – dusza zduna-Marcina żyje pospołu z nieznaną duszą zduna z połowy lat siedemdziesiątych. Dom, który kupiliśmy w Bociance, miał jak wiele wiejskich domów piec w każdym pokoju. Trzy pokoje = trzy piece, przy czym ten trzeci był typową „ścianówką”, ustawioną w ścianie dzielącej pokój i kuchnię. W kuchni stała przyklejona do niego westfalka: dla czytelników z miasta – kuchnia opalana węglem, na trzy-cztery fajerki, z podłączoną wężownicą, która podgrzewała wodę w zbiorniku.

Westfalka krzyczała do nas pękniętymi kaflami: ratujcie!, ale nie daliśmy jej szansy. Stwarzała więcej zagrożeń niż pożytku, a przede wszystkim nie była nam potrzebna. Ponieważ z dwóch pokoi zrobiliśmy jeden, całkiem spory, trzeba było też zlikwidować piece, które stały w nich wcześniej – były w kiepskim stanie. Jak zbudować piec kaflowy

  Był piec – i znikł 🙂 

Jak zbudować piec kaflowy

Jak zbudować piec kaflowyMury pną się do góry

Jak zbudować piec kaflowyWspominałem coś o projekcie Ani? Nie? To zaraz napiszę.  Tak wyglądał. 🙂

Ania zaprojektowała całkiem nowy piec, a właściwie dwa piece, złączone z sobą kanałami cieplnymi i wspólną podstawą. Kupiliśmy tykocińskie kafle, dekory przyjechały ze specjalistycznego sklepu w Warszawie, konstrukcja żeliwna, i drzwiczki to nabytki z okolicznych, siemiatyckich sklepów oraz z Internetu.

Palimy ekologicznie, bez smogu

Stoi więc jeden tradycyjny, wysoki, z niewielkim wsadem do drewna (koniecznie miał być z szybką i jest), a drugi – drugi piec jest… elektryczny. Serio. Mamy panele fotowoltaiczne, stwierdziliśmy, że grzechem byłoby z nich nie korzystać – piec elektryczny stał się więc naturalnym rozwiązaniem. Zachowuje się jak najlepsze piece akumulacyjne: cegła szamotowa w jego wnętrzu szybko i na długo przejmuje ciepło od grzałek, kafle przekazują je na zewnątrz i po kilku chwilach od włączenia jest tak, jakbyśmy w nim palili drewnem.

To całkiem ekologiczne, prawda? Fajne, proste, efektywne. Znakomite dla leniuchów. Zdanie do fanów techniki: zamontowaliśmy trzy grzałki o mocy 2000W, które umieszczone zostały w trzech specjalnych komorach i obudowane szamotem. Do każdej z nich jest niezależny dostęp, każda ma niezależne źródło zasilania, choć włączamy je w jednym punkcie. Włączamy na godzinę i to zupełnie wystarczy – rozgrzewają się bardzo szybko i długo trzymają ciepło.

Czy korzystamy z tego pieca na co dzień? Szczerze? Kiedyś tak, często, teraz nieee… Traktujemy go jako źródło awaryjne, kiedy zbliżają się przymrozki lub na przedwiośniu. Wszystko dlatego, że uwielbiamy palić drewnem! Widzieć płomienie, czuć ten zapach, słyszeć jak ogień w środku buzuje, trzaska.

Nasz główny piec – uwaga! – ogrzewa 45 metrów kwadratowych salonu oraz prawie 80 metrów kwadratowych użytkowego strychu. Na strychu bowiem ogrzewania nie planowaliśmy… Ciepło, którego nadmiar wytwarza piec pokojowy, unosi się do góry i nie tylko podgrzewa sufit (czyli też posadzkę), ale jednocześnie poprzez otwór na schody bezpośrednio przenika na poddasze. Czy to wystarcza! W zupełności! Piszę te słowa przy biurku na pięterku, na stojącym nieopodal termometrze jest teraz 21 stopni: w pobliżu nie ma ani jednego kaloryfera, ani jednego piecyka, grzałki czy farelki. Jest tylko ciepło pieca, który grzeje poniżej.

Cuda? Nie. To dom niemal pasywny, o bardzo dobrej izolacji. Tak został zaplanowany.

Czy warto mieć piec chlebowy?

Wracając do pieców – ścianówkę pomiędzy kuchnią i pokojem, w którym znajduje się nasza sypialnia, wyremontowaliśmy, używając istniejących kafli. Została gruntownie wyczyszczona, ma nieco przemodelowane kanały grzewcze i nowe, „kominkowe” drzwiczki narożne. Widać ogień, jest moc!

Jak zbudować piec kaflowyŚcianówka. Obok oczodół po westfalce.

Jak zbudować piec kaflowyŚcianówka w budowie + chlebówka w budowie + puszka piwa po spożyciu 🙂

Przytulił się do niej nasz ostatni piec – chlebowy. Używany tylko do pieczenia chleba, z termometrem, odpowiednio wyprofilowany i połączony kanałami dymowymi z kominem głównym. Palenie w nim to wyłączna domena Anuszki. Mamy sporo pociętych gałęzi brzozy, one w zupełności wystarczają, by osiągnąć temperaturę odpowiednią do pieczenia – w komorze można upiec i ugotować dosłownie wszystko.

Kiedy żar wypali ścianki chlebówki do białego, znak to, że temperatura nam sprzyja – Ania ostrożnie wybiera gorące drewienka i przerzuca je do ścianówki, a po chwili do środka wędrują pojemniki z chlebem. Ale mogą też powędrować jabłka, gruszki, mięsiwo (nie jemy, ale można), co tam się tylko chce. To najskromniejszy piec w domu, okraszony malowidłami z ptasim motywem naniesionymi na kaflach przez firmę Borys Art, ale jednocześni chyba najbardziej urokliwy.

EDIT ANI: Napisałeś w śródtytule: czy warto mieć piec chlebowy, a w sumie to ja powinnam na nie odpowiedzieć. I odpowiadam: WARTO! Ale trzeba się takiego pieca nauczyć, wyczuć go, podjąć wiele prób. To jest trochę tak, jak z piekarnikiem starego typu, bez tych wszystkich termoobiegów, elektroniki i stu sensorów, z których każdy jest mądrzejszy od ciebie, a wszystkie wysiadają, gdy tylko zabraknie prądu… Ja tę naszą chlebówkę ciągle wyczuwam, kiedy już mi się wydaje, że wiem w jakiej temperaturze powinnam włożyć chleb, okazuje się, że ciut za wcześnie lub odrobinę za późno. Cała sztuka w jakości drewna i momencie, w którym uznajemy, że trzeba pozbyć się żaru. To fascynujące zajęcie, ale chleb z takiego pieca smakuje nieziemsko. Prawdziwie.

Jak palić w piecu, żeby nie dymiło?

Teraz już wiemy – dzięki tutorialom takim jak ten. I dzięki własnym doświadczeniom. Zaczęliśmy źle… Od zadymienia domu. Za dużo drewna w świeżo zbudowanym piecu, za duży płomień od razu. Efekt? Wyziębiony po długim okresie budowy komin, chłodne i ciągle jeszcze wilgotne ściany pieca nie pozwoliły na wytworzenie odpowiedniego ciągu powietrza.

Jak zbudować piec kaflowyNasz pierwszy ogień. Pierwotny. Pierworodny.

Rozpaliliśmy w jednym piecu, ale dym który nie unosił się do góry, rozlał się do wszystkim przyłączonych do wspólnego komina pieców i wychodził wszelkimi otworami. Czujniki dymowe wyły, my biegaliśmy po domu otwierając okna i drzwi, świeżuteńkie kafle po raz pierwszy pokryły się lepką sadzą…

Później było tylko lepiej. Zaprosiliśmy Marcina (tego, który oddał piecom duszę) na wewnętrzne szkolenie, zaczął od podpalenia niewielkiego skrawka tektury, potem pojawiło się małe drewienko – mały płomyk to mały dym, ale też pierwsze ciepło i… zaczęło się! Po pierwszym sezonie zostaliśmy mistrzami palenia, choć zadymienie przytrafiło nam się ponownie: znów, tym razem wiosną, popełniliśmy ten sam błąd – zimny komin, za dużo drewna itd.

Teraz  trzymamy się sztywnych reguł:

  • Drewno musi być suche, bardzo suche, sezonowane przynajmniej dwa lata. Wtedy spala się najbardziej efektywnie, wytwarza bardzo mało dymu, nie tworzy nad domem smogowej powłoczki.
  • Rozpalamy w piecu od góry: układamy w komorze stos drewna, a na nim dopiero rozpalamy ognisko. Ogień spala podpałkę, wytwarza żar, a ten z kolei zaczyna zajmować leżące pod nim polana. Pali się nie tyle samo drewno ile wydzielany zeń gaz drzewny – i o to właśnie chodzi!
  • Używamy drewna liściastego, bo wytwarza więcej ciepła, a zatem spalamy go relatywnie mniej; grabina czy dębina podrzucona do pieca na wieczór, wystarczy, by utrzymać ciepło do rana i dłużej.
  • Nie używamy, albo raczej – mało używamy drewna iglastego, ponieważ ma dużo substancji smolistych, które przyczyniają się do zatykania przewodów kominowych i sprawiają, że spalanie w piecu staje się mniej efektywne
  • Pierwsze rozpalenie w sezonie to rozpalenie ostrożne, powolutku, z małą ilością polan i podpałki, bez papierów, a już na pewno – bez plastiku i innego szitu. Plastiku i podobnego dziadostwa nie palimy nigdy!
  • Używaj szybra! Szyber to taka zasuwa komina, która reguluje wielkość ciągu powietrza na wylocie z pieca. Kiedy nie ma wiatru, pozostaw go całkowicie otwartym, kiedy wzmaga się wichura – lekko wysuń, żeby zmniejszyć ssanie. Dlaczego? Duży wiatr będzie przygaszał ogień, a kiedy już się dobrze rozpali – zabierał ciepło z paleniska do komina.

Jak zbudować piec kaflowyUwielbiamy ten piec!  Siedzisko i oparcie pod prądem,  reszta – na drewno!

Nie daj się zabić: włącz czujnik tlenku węgla!

Kupiliśmy dwa czujniki, jeden na baterie, drugi podłączony do instalacji elektrycznej. Stoją w dwóch różnych pomieszczeniach. Zawsze przed sezonem grzewczym wymieniamy baterie i zawsze sprawdzamy, czy działa. Musi działać, od tego zależy nasze życie!

W kolejnej części Kaflovego – opowieść o drewnie: jakim drewnem palić? A później moja najbardziej ulubiona historia: dlaczego ciepło z pieca jest naprawdę cool 🙂 Cdn!

Jacek

PROSTO DO CZĘŚCI CZWARTEJ TEKSTU: Jak zbudować piec kaflowy_4

1 Comment
  • Anonim
    Posted at 23:19h, 05 sierpnia Odpowiedz

    emejzing emejzing

Post A Comment