Wiejskie bukiety: Ania gra letnimi kolorami
3223
post-template-default,single,single-post,postid-3223,single-format-standard,theme-bridge,bridge-core-3.0.7,qi-blocks-1.2.5,qodef-gutenberg--no-touch,woocommerce-no-js,qodef-qi--no-touch,qi-addons-for-elementor-1.6.6,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode_grid_1300,qode-content-sidebar-responsive,columns-4,qode-child-theme-ver-1.0.0,qode-theme-ver-29.4,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.10.0,vc_responsive,elementor-default,elementor-kit-8015

Wiejskie bukiety: Ania gra letnimi kolorami

Mogę je układać każdego dnia i zawsze będą mnie zaskakiwały. Nigdy nie robiłam tego w mieście, a tutaj bawię się kolorami i niemal codziennie wprowadzam do domu  inny nastrój. Wiejskie bukiety są naprawdę fantastyczne!

Dzisiaj znów o kwiatach, ale inaczej. Od maja wstawiam do wazonów i wazoników bezpretensjonalnie proste kompozycje kwiatowe. Zwykle były to zestawy polnych kwiatów, wiosenne bzy. Potem doszły do nich kłosy zbóż i wysokie trawy, a im dalej w lato, tym więcej kwiecia zrywanego w naszym ogrodzie i na rabatach. Wiejskie bukiety tworzy się ad hoc, bez przygotowania.

Wiejskie bukiety – czysta radość

Najwięcej radości dają mi kompozycje z małych kwiatków groszku pachnącego. Groszek kwitnie tego lata jak oszalały. Niemal codziennie przynoszę pełna garść. Klęska urodzaju, jak nic!

Nie ogołacam rabat, choć czasem trzeba. Słoneczniczki, pod naszą jednodniową nieobecność, tak mocno ugięły się pod ciężarem kwiatów, że dosłownie złamały się wpół. Trzeba je było ściąć i wstawić do wazonu. Oszczędziłam w tym roku czosnek olbrzymi, który dumnie prężył się na rabatach i tam też pozostał, natomiast ciągle nie mogę wyjść z podziwu nad facelią – uwielbiamy jej kwiaty!

Wysiałam facelię na jednej z rabat pod ścianą domu. Chciałam użyć jej jako zielonego nawozu, lecz wyglądała tak świetnie, że nie tylko pozwoliłam jej zakwitnąć, ale jeszcze pocieszyć oko w wazonie!

Jedno z moich najprzyjemniejszych zdziwień: kwiaty cebuli. Gdy lato jest gorące i suche, cebula w warzywniku zakwita. Trzeba ściąć kwiaty, bo inaczej z cebuli na zimę nici 🙁 Nie wierzyłam jednak, że mogą wyglądać aż tak fantastycznie. Każdy wygiął się po swojemu, każdy się prężył i wiercił, a ja miałam radochę, bo zamiast szczypioru cieszyliśmy się w domu kwitnącą cebulą. Co drugi/trzeci dzień zmieniałam jej wodę i stała tak prawie przez miesiąc!

Pochwała prostoty

Radochę dają najprostsze polne kwiaty. Choćby takie jak kocanka piaskowa, wrotycz i krwawnik. Kocanki mieliśmy w tym roku całe łany, nieużytek sąsiada mienił się wszystkimi kolorami tęczy (tęcza to zaraza – słyszeliście?), można było pójść ze scyzorykiem i kosić ile wlezie… Niestety, wszystko co dobre ma swój koniec. Sąsiad właśnie wjechał na pole, spryskał je jakimś świństwem i pewnie za kilka dni będzie na nim uschnięty, brunatny susz… Wiosną zapewne pojawi się w tym miejscu łubin i europejskie dotacje. 🙁

Oto więc zatrwian. A poniżej chabry, kocanka, facelia…

Nie wiem jak Wy, ale ja coraz częściej widzę na łące i w ogrodzie oznaki jesieni. Strasznie wcześnie zaczęły kwitnąć wrzosy. To jeszcze  nie połowa sierpnia, a nasze wrzosowisko już ma pierwsze kolory, miesiąc wcześniej niż zwykle. Gubią liście drzewa – na trawnikach mamy pierwszy melanż barw jesieni: czerwienie, żółcie, burgundy, karminy, wszystko. W sadzie na każdym z drzew przybywa żółtych kolorów. Idzie jesień? Jak jest u Was? Bo nam się właśnie przypomniał wiosenny klimat…

W letnim szaleństwie tkwi jednak piękna metoda: można sobie poprawiać nastrój stosując codzienną bombę kolorystyczną. Barwoterapia, czy jakoś tak… 🙂 Pastelowe, miękkie barwy, odrobina czerwieni, delikatne akcenty, zieleń – ciągle przecież soczysta – do tego ten zapach!  Nie do wyłowienia w miejskim mieszkaniu, do którego nie możesz wnieść kwiatów prosto z łąki (chyba, że mieszkasz na skraju miasta…). Nie wstawisz zerwanych właśnie niezapominajek i chabrów, ani świeżej facelii…

Fajnie jest!

Fajnie. Nastrój mamy wspaniały, choć za nami niedziela pełna pracowitych wrażeń, ogławiania przekwitłych kwiatostanów, zbierania ziół, walki z mączniakiem na marcinkach, podlewania, koszenia, kiszenia ogórków i gotowania minestrone – włoskiej zupy warzywnej, która komponuje się sama, z wszystkiego co mam pod ręką w ogrodzie.

A muszę Wam powiedzieć, że przez weekend urodził nam się miliard cukinii, patisonów, ogórków, fasoli… I – ku zmartwieniu Jacka – zaledwie kilka ostatnich tego lata borówek.

EDIT JACKA: Płaczę. Adio borówki! Adio ulubione!

Przerabiam to wszystko na kolejne dania i przetwory, i cieszę się na każdy wypad do ogrodu – szkoda tylko, że nie można tu przekazać zapachów… Wiejskie bukiety dają radę, wzmacniają letni nastrój, z wielką radością wstawiłabym do jednego z nich liście buraków, selera i kwiaty ostróżki: ciekawe, jaki dałoby to efekt?

Ale też… nie da się ukryć, że to już sierpień i że lato powoluteńku macha do nas ręką na pożegnanie. Wszystko jest w pełni, każdy kolor, który miał się pokazać, ujawnił się w pełnej krasie. Każdy kwiat, który miał rozkwitnąć – poza jesiennymi – rozkwitł. Mieczyki, nagietki, kosmosy, liatrie, cynie, astry, tytonie i ogóreczniki – wszystkie już się zameldowały, pokazały swoją urodę i mówią teraz: łap nas, zapamiętaj, fotografuj! Bo wkrótce będzie tylko szaroburo, a zaraz potem szaro-biało.

Więc łapię. Chwytam. Zapamiętuję. Czego i Wam życzę. Niech lato zostanie w naszych głowach.

Ania

POLECAMY RÓWNIEŻ: Dwoje na ławeczce. Joga country! 

A TAKŻE TO: Nie robimy z dyni idiotki

4 komentarze
  • Anonim
    Posted at 11:06h, 12 sierpnia Odpowiedz

    Przepiękne!
    Mam to samo szaleństwo bukietów, z tym że ja mieszam. Trawy, kłosy, wrotycze, krwawniki, chabry, cykoria podróżnik, lwiepaszcze, dzika marchew i co tam jeszcze znajdę na łąkach. Wychodzą z tego wielkie, pachnące wiechcie.
    I za każdym razem przepowiadam sobie Tuwima: „Bukiety wiejskie, jak wiadomo,
    Wiązane były wzwyż i stromo.
    W barwach podobne do ołtarza,
    Kształt serca miały lub wachlarza”…

  • Ania
    Posted at 11:06h, 12 sierpnia Odpowiedz

    Nie wspomniałam o cykorii, a to przecież piękna roślina.

    Dzięki za komentarz, znaczy – jest nas więcej ?

  • Anonim
    Posted at 09:19h, 23 listopada Odpowiedz

    Paniu Aniu, gdzie Pani upolowała tę ciemnobeżową serwetę widoczną na pierwszym zdjęciu? Jak nazywają się te żółte kwiaty w wazonie? Takie same rosły pod domem mojej babci, wspomnienie z dzieciństwa ? Pozdrawiam ?

    • Jacek
      Posted at 10:06h, 23 listopada Odpowiedz

      W zastępstwie Anie – ja 🙂
      Ciemnobeżowa serweta jest hand made przez Mamę Ani, z kordonka sprzed wielu, lat. A kwiaty to słoneczniczki, jedne z moich ulubionych. I choć trzymamy się kolorów błękitu/niebieskości na rabatach, do słoneczniczków mamy wielką słabość.
      Serdeczności!

Post A Comment