Druga Połowa / 20.03.2019
Gdybym za młodu wiedział o miłości tyle, ile wiem dzisiaj, nie popełniłbym tysiąca błędów. Gdybym rozumiał wszystkie znaczenia słów „kompromis” i „akceptacja”, byłbym innym człowiekiem. A gdybym dzisiaj był młody… Nie, nie chcę!!!
Nasze ziemniaki zjadła najpierw tajemnicza siła. Dosłownie: wessała je pod ziemię. Kolejne – zwariowały, a my razem z nimi. Nie, to nie jest kryptoreklama przemysłu spirytusowego. Opisuję wydarzenia, które działy się naprawdę. Horror z ziemniakami w głównej roli.
Wokół nas jest kilka brzozowych zagajników, na naszej działce brzóz rośnie kilkanaście, moc jest więc z nami. Od dziś przez dwa tygodnie ściągamy sok z brzozy. Dlaczego? Jakie ma właściwości? Jak go ściągnąć?
Też tak macie? Siadam do pisania. Patrzę w prawo: o, książka. Coś tu miałem zaznaczyć! Zaznaczam. Wracam do klawiatury. Zaczynam pisać. A, sprawdzę co tam w Sieci. Oglądam jakiś trailer Netflixa, czytam newsy. A, jeszcze sprawdzę fejsa! Sprawdzam. Wracam do pisania. Oj! Miałem przelewy zrobić. Robię. Wracam do pisania. Ach, kawa! Idę zrobić kawę…
Przepraszam, że tytuł i zdjęcia nie są dziś odpowiednio lifestyle’owe, ale uprzedzaliśmy – wieś to nie jest wybieg dla modelek. Tu się albo zasuwa, albo zapyla, albo śpi. Można też… trochę się posprzeczać o standardy wiejskiego życia.
Bierzemy się do roboty. Razem z pszczołami, trzmielami, bzygami i motylami. W końcu to już prawie wiosna, a wiosna zobowiązuje!
Zaczytałam się w tej niepozornej książce. Do sosnowego lasu mam dziesięć metrów, więc pomyślałam – to coś dla nas! Zaczyna się intrygująco: Nosisz w sobie las…
Pompa ciepła przeszła chrzest bojowy w naszym domu w grudniu, kiedy temperatura otoczenia schodziła nocą poniżej 15-20 stopni na minusie. Pytaliśmy wówczas naszych gości – i jak jest, ciepło macie w pokojach? Odpowiadali zgodnie: jak w uchu!
Powtarzamy je każdego dnia. Do znudzenia. W niektóre gorliwie wierzymy, inne są częścią naszego języka. Brzmią banalnie i są banalne. Czasami bywają prawdziwe, a często są do podważenia. Oto 10 największych banałów o życiu.
Kopnęłam się wczoraj do miasta. Sama. Autem. Do Dużego Miasta. W obie strony wyszło jakieś 340 kilometrów. W stronę TAM jechało się bardzo szybko. Ale Z POWROTEM jeszcze szybciej: napędzała mnie głupota. I starość.