10 maj Brzydkie słowo na literę G
Masz ogród, ogródek, ogródeczek, albo choć balkon wypełniony kwiatami – i szlag Cię trafia, gdy jakieś łajzy zaczynają Ci podjadać liście lub kwiaty? Ten tekst jest właśnie dla Ciebie.
Przez ostatnie cztery lata przeszliśmy z Jackiem szlak bojowy ekologicznych ogrodników i sadowników. Jacek najpierw posadził drzewka, a ja trzy rachityczne grządki z podstawowymi warzywami. Grządki szybko weszły w komitywę z perzem, a drzewka z mszycami.
Jak z tym walczyć?
Nasz pierwszy ogrodniczy rok zakończył się tragedią: pokręcone listki drzewek, marne warzywa; więcej płakaliśmy nad stratami niż cieszyliśmy się ze zbiorów. Choć… pierwsze ogórki, fioletowe ziemniaki, sałaty, rzodkiewki były nasze i do tego całkiem dobre!
W drugim roku było już zdecydowanie lepiej, choć walkę ze szkodnikami zaczęliśmy zdecydowanie zbyt późno. Ale to był niezły rok, wszystko rosło, perz wyjechał do sąsiadów, mszyce i inne oblechy dokazywały, ale jakoś tak w normie. Pojawiły się pierwsze wiśnie, sypnęła owocami świdośliwka (i ptaki nam wszystko zjadły…), mieliśmy własne pomidory, ogórki, jarmuż, niemal wszystko co posadziłam i posiałam – obrodziło.
Pan turkuć i jego historia
Miniony rok był rokiem turkucia podjadka. Znacie gościa? To taki mega wielki owad, jeden z największych w Polsce. Nie było go wcześniej – dlaczego się pojawił? Wyłożyliśmy na naszych zagonach otrzymany od sąsiada koński nawóz. Kto mógł przypuszczać, poza Wujkiem Google, że to największy przysmak turkuci? I że potrafią go, skubane, wyczuć nawet z odległości kilometra?
Ścieżki, które tuż pod powierzchnią gleby kopał turkuć w Jackowym sadzie można by mierzyć kilometrami. Wjechał podstępnie nawet na nasze podniesione rabaty, wkopał się w grządki. I nic. Rył, podgryzał, można było się załamać. Zobaczcie jak wygląda inwazja turkucia – NA SZCZĘŚCIE nie jest to film z naszego ogródka:
Jak walczymy z dziadem? Dzielnie! I skutecznie. Bez chemii. Turkuć nie lubi wody zmieszanej z olejem słonecznikowym.
W kolejnym roku naszego zajmowania się ogrodem, mamy już kilka własnych patentów na ekologiczne receptury, dzięki którym można zapobiegać chorobom roślin, leczyć je i chronić przed szkodnikami. Każdy ze środków, które chcę Wam teraz opisać, można wykonać samodzielnie, wystarczy zadbać o odpowiedni zestaw ziół i naturalnych preparatów.
Dziś więc wszystko o brzydkim słowie na literę G – o gnojówce Ostrzegam, jest tego całkiem sporo! 15 sposobów!
Z pokrzywy
Chyba najpopularniejsza z gnojówek. Świetnie wzmacnia rośliny, tworzy barierę ochronną, dobra na szkodniki: mszyce, przędziorki, miseczniki, na choroby grzybowe – mączniak prawdziwy i rzekomy, na szarą pleśń.
Jak ją przygotować? Kilogram świeżej pokrzywy zalewamy 10 litrami zimnej wody. Pojemnika nie zakrywamy, można go przykryć gazą. Codziennie mieszamy, aż do dnia, w którym przestanie się pojawiać piana. To trwa zwykle 2-3 tygodnie. Następnie – odcedzamy i łączymy z wodą w stosunku 1:10. Opryskujemy rośliny przy bezwietrznej i bezdeszczowej pogodzie. Żeby nie było, że nie ostrzegałam: cuchnie mocno! Ale to sama natura
Z cytrusów
A ściślej – ze skórki limonek lub cytryn, które zawierają substancje znienawidzone przez mszyce. To skuteczny oprysk i dość łatwy do wykonania, trzeba tylko zawczasu zgromadzić około 1 kg skórek. Zalewamy je trzema litrami wody, odstawiamy na tydzień w ciepłe, zacienione miejsce. Po przecedzeniu dodajemy mydło potasowe (2 nakrętki) i możemy opryskiwać rośliny. Robimy tak 3-4 razy co tydzień.
Z wrotyczu
Lubimy wrotycz. Nie tylko ładnie wygląda, ale świetnie działa na rośliny. Każdego roku w porze kwitnienia zbieramy go tyle, ile udaje nam się znaleźć na okolicznych łąkach i przywieźć do domu. Suszymy, a w kolejnym roku robimy z niego gnojówkę.
Jak ją przygotować? Sporą porcję pokruszonego ziela (około 1 kg) zalewamy 10 litrami zimnej wody i odstawiamy na około 2-3 tygodnie. Mieszamy co kilka dni. Kiedy przestanie się pienić – przecedzamy. Teraz można ją rozpuścić w wodzie w proporcji 1:3 i podlewać nią glebę lub w proporcji 1:10 opryskiwać nią rośliny. W glebie niszczy pędraki, nicienie i drutowce. Rośliny wzmacnia i odstrasza szkodniki.
Gnojówkę z wrotyczu stosuję zwykle w pierwszym okresie wegetacji roślin, potem używam jej do oprysków naprzemiennie z gnojówkami z pokrzywy i czosnku.
Z paproci
Paproć jest dobra na ślimaki, mszyce i tarczniki. Trzeba jej sporo – około 1 kg na 10 litrów wody. Zalewamy liście i czekamy, aż gnojówka sfermentuje (czuć i widać – pieni się obficie). Następnie odcedzamy i możemy używać, bez rozcieńczania. Pryskamy rośliny oraz ziemię wokół nich.
Z krwawnika (wyciąg)
Idealny wyciąg dla wszystkich, którzy uparli się, by jeść świeże brzoskwinie prosto z drzewa, a szkodniki im w tym przeszkadzają! Krwawnik nie tylko jest piękny i ozdobny, ma również wiele właściwości chroniących drzewka owocowe przed kędzierzawością liści.
Wyciąg z krwawnika robimy krócej niż gnojówki: około pół kilograma ziela zalewamy pięcioma litrami wody, odstawiając na 24 godziny. Później można go rozcieńczyć z wodą w proporcji 1:10 i opryskać nim drzewka brzoskwiniowe.
Ze szczawiu
Nie tylko szczawiowa Szczaw jest idealnym wsparciem w chorobach grzybowych. Potrzebujemy około 0,5 kg liści, które zalewamy 10 litrami zimnej wody. Przykrywamy i odstawiamy na 14 dni. Po tym okresie odcedzamy i możemy rozrzedzić w proporcjach 1:10.
Z czosnku i cebuli
Czosnkowe łupiny zbieramy przez cały rok (a czosnek to stały dodatek bardzo wielu naszych potraw). Podobnie jest z łupinami cebuli. Przydają się wiosną – robię z nich fenomenalnie cuchnącą gnojówkę. Czosnek i cebula zapobiegają chorobom, które wywołują grzyby pasożytnicze, świetnie działają odstraszająco na przędziorka, szarą pleśń (w truskawkach i różach!), na mszyce, muchówki i połyśnicę marchwiankę.
Jeśli nie macie łupin, można po prostu użyć czosnku – około 0,5 kg na 10 litrów wody. Ja mieszam kilka główek rozdrobnionego czosnku oraz łupiny czochu i cebuli, odstawiam do sfermentowania. W trudnych przypadkach można tą gnojówką polewać glebę bezpośrednio, bez rozcieńczania (na choroby marchwi), a kiedy chcemy pryskać drzewka owocowe, malwy, rosnące warzywa lub często chorujące na choroby grzybowe astry czy marcinki, musimy gnojówkę rozcieńczyć. Do oprysków rozcieńczamy w proporcji 1:10.
Z żywokostu
Przyznaję, jeszcze nie stosowałam, w tym roku spróbujemy po raz pierwszy. Gnojówka z żywokostu pobudza rośliny do wzrostu, dodaje im siły i pozwala chronić przed szkodnikami.
Jest znakomita na mszyce, gąsienice bielinka kapustnika i miodówki (bukszpanowej, jabłoniowej lub gruszowej). Zawiera dużo potasu, który pomaga wzmacniać rośliny, a także fosfor, azot i witaminę B12. Gnojówkę z żywokostu stosujemy zarówno na warzywa, jak i kwiaty.
Przygotowujemy ją podobnie jak poprzednie gnojówki i rozcieńczamy w proporcjach 1:10.
Z siana (wyciąg)
Świetnie działa jako lek profilaktyczny w przypadku zagrożenia mączniakiem. Jak przygotować? Siano wkładamy do wiadra, tyle, ile wejdzie. Zalewamy je wodą do 2/3 wysokości, wiadro ustawiamy w zacienionym miejscu i czekamy 3-4 dni. Taki wyciąg rozcieńczamy wodą w proporcji 1:3 i opryskujemy nim rośliny.
Ze skrzypu
Skrzyp to nasz sojusznik w walce z rdzą, parchem jabłoni, zarazą ziemniaczaną i septoriozą pomidorów. Tu jednak musimy stosować wywar: do garnka wrzuca się nadziemne części skrzypu, następnie zalewamy je wodą, a po dwóch dniach stawiamy garnek na wolnym ogniu i doprowadzamy do wrzenia, po czym gotujemy przez około pół godziny. Po schłodzeniu można go rozcieńczyć wodą w proporcji 1:4 i opryskać rośliny.
Z tytoniu
Nie powiem, że jest to idealny pomysł dla palaczy, ale… Wywar lub gnojówka z tytoniu świetnie działa na mączlika, mszyce, przędziorki, miseczniki, miodówki. Wytwarza się prosto – 10 gramów tytoniu fajkowego zalewamy jednym litrem wrzącej wody i pozostawiamy na 24 godziny. Po odcedzeniu rozcieńczamy z wodą w stosunku 1:2 i opryskujemy rośliny, na których żerują nieproszeni goście. Można też zagotować w jednym litrze wody 10 papierosów – efekt będzie podobny.
Z liści porzeczki
Tak jak szczaw, liście porzeczki świetnie przydają się w chorobach grzybowych. Kilka dużych garści zalewam wodą (10 litrów), odstawiam na dwa tygodnie pod przykryciem, a następnie rozrzedzam wodą w proporcji 1:10.
Z chrzanu
Ten sposób jest na Podlasiu dość popularny, gdy trzeba walczyć z brunatną plamistością liści. Około 200 g liści i korzeni chrzanu należy zalać 5 litrami wody. Tak moczymy chrzan przez 5-10 godzin, po czym odcedzamy. Stosujemy w opryskach bezpośrednio na zarażone miejsca roślin.
Z… octu
To wprawdzie nie gnojówka, ale też świetnie działa – zwłaszcza na mszyce. Tylko uwaga, ocet potrafi zniszczyć zielone części roślin, dlatego nigdy nie stosujemy go bez rozcieńczenia! Chyba, że chcemy go użyć na chwasty, wtedy możemy stosować bezpośrednio. Ocet w celu zwalczania mszyc należy łączyć z wodą w następujących proporcjach: 100 ml octu i 1 litr wody. Do tego łyżeczka mydla potasowego. Opryskujemy nim liście od dołu i od góry.
Z lawendy lub mięty
Lawenda, a ściślej jej wywar świetnie przepędza mrówki, które podkopują korzonki naszych roślin. 1 kg ziela należy zalać 10 litrami wody i po jednym dniu – można użyć. Ale: trzeba rozcieńczyć z wodą w proporcji 1:3. Polewamy rośliny obficie, mrówki nie lubią zapachu i smaku lawendy. Odstąpią! I cały ogród pachnie – to bonus dla ogrodnika!
UWAGA: niemal do każdej gnojówki lub wywaru, których używamy w celu zwalczania szkodników typu mszyce czy przędziorki, dodajemy mydło potasowe. Może być smakowe, np. czosnkowe. Mydło wzmacnia siłę działania gnojówki. Takie opryski są skuteczniejsze – drobiny mydła zatykają otwory gębowe intruzom. Sorry, mszyce
Ania
POLECAMY RÓWNIEŻ: Rośliny nas ocalą
A TAKŻE: Kto jeszcze pamięta smak absyntu?
Fot. rihaij , zoosnow, Jenő Szabó, Johannes Plenio, Mabel Amber, Henryk Niestrój z Pixabay
Alicja
Posted at 14:31h, 03 lipcaAnia! Dzięki za przepisy! spróbuję. Polecam wykorzystanie drożdży piekarniczych, zarówno jako nawóz do warzyw i kwiatów (naprawdę rosną jak na drożdżach 🙂 a także do zastosowania jako opryski przeciwko najeźdźcom w ogrodzie. Sprawdzone, działa! Pozdrawiam eksperymentującą Ogrodniczkę 🙂
https://poradnikogrodniczy.pl/drozdze-piekarskie-w-ogrodzie.php
Ania
Posted at 13:53h, 04 lipcaDzięki! Spróbuję! 🙂
Anita
Posted at 21:11h, 05 sierpniaCzy wrotycz na gnojówkę musi być suszony? Mam akurat świeżo zerwany i chciałam go wypróbować na moje Maliny, które w zeszłym roku dopadła jakaś choroba i nie wiem jaka. A w tym roku marnieją kolejne krzaczki. Miałam nadzieję że uratuję je wrotyczem… Liście żółkną, opadają i cała roślina wygląda jakby spalona słońcem. Co na to poradzić??
Jacek
Posted at 00:15h, 06 sierpniaNie, nie musi być suszony. My używamy w postaci świeżej – latem – i suszonej, wiosną następnego roku
oLo
Posted at 18:27h, 21 sierpniaWitam.
Jak wygląda Wasz problem z turkuciami udało się go rozwiązać?
Jacek
Posted at 20:35h, 21 sierpniaProblem wygląda tak, że turkuć żyje własnym życiem, a my własnym… 😉 Nie da się go wygonić ostatecznie, choć uprzykrzamy mu życie tak, jak można. Np. wiosną przekopaliśmy podniesione grządki, znajdując głęboko ukryte gniazda młodych turkuci. Po wykopaniu zmarzły w czasie przymrozków: bez żalu z naszej strony. Zauważamy jednak mniejszą aktywność – nie używamy już np. końskiego obornika, do którego one ciągną z dalekiej odległości. Walka trwa, w tym roku wielokrotnie podgryzały nam korzonki roślin, ale zamykaliśmy oczy i sadziliśmy/sialiśmy ponownie. Część odeszła przy wsparciu wody wzmocnionej Ludwikiem, ale to dawne czasy – teraz już widzimy mało dziur po turkuciu.