26 cze Przewodnik po ludziach: Pan Od Ziół
Jeśli myślisz, że o ziołach wiesz wszystko, wybierz się latem na Podlasie, do Ziołowego Zakątka w Korycinach. A jeśli nie wiesz nic, wybierz się tym bardziej.
To miejsce kojarzy się z jednym, wyjątkowym człowiekiem. Kiedy Pan Od Ziół był młodym chłopcem, razem ze swoją babcią Józefiną – wiejską znachorką i akuszerką – wędrował po podlaskich łąkach i lasach w poszukiwaniu ziół. Kiedy dorósł, zaczął zbierać zioła samodzielnie – woził je do punktu skupu, sprzedawał, kupował książki do botaniki i przekuwał mrówczą pracę w wiedzę. Po studiach na SGGW, wbrew powszechnym trendom, zamiast uciekać ze wsi, robić karierę na uczelni, wrócił na Podlasie. Na koniec świata.
Pan Od Ziół
To w zasadzie nie powinna być opowieść o Mirosławie Angielczyku, ponieważ o nim media rozpisywały się wielokrotnie, lecz o jego dziele. O dwóch markach, z których pierwsza – Dary Natury – rozpoznawalna jest w Polsce i wielu krajach Europy. Druga, Ziołowy Zakątek, to pierwszy w Polsce prywatny ogród botaniczny i obowiązkowy cel licznych podróży na Podlasie.
Historię Mirosława Angielczyka jego pasję i marzenia lepiej niż my przedstawi reportaż TVP Białystok, autorstwa Beaty Hyży-Czołpińskiej. (Mówiąc na boku: właśnie tak widzimy misję publicznej telewizji. W roli dyskretnego obserwatora i stonowanego prezentera wydarzeń, a nie politycznego siepacza.)
Ogród botaniczny w Korycinach
Polecamy to miejsce z pełnym przekonaniem. Doskonały cel letniej wycieczki dla starych, młodych, żonatych, kawalerów, dzieci i dziadków. Ziołowy Zakątek w Korycinach to ponad 12 hektarów świetnie zagospodarowanej przestrzeni, w której ulokowano ponad 1500 rodzajów i odmian ziół, krzewów i drzew. Jest tu wszystko: ogród botaniczny, skansen budownictwa podlaskiego, wspaniały plac zabaw dla dzieci. Jest prawdziwe Spa, hotel, karczma, bary, zwierzęta, ścieżki spacerowe, sklep z ziołami, ośrodek edukacji przyrodniczej…
Mirosław Angielczyk postawił na naturę – i wygrał. Nie tylko w sensie dosłownym, biznesowym: jego firma, Dary Natury, to dziś ziołowy potentat z niezliczonymi stoiskami w sieciach handlowych i małych placówkach. Wygrał przede wszystkim własną pasję. Stworzył jedną z największych zielarskich kolekcji leczniczych w Europie, zyskał sympatię tysięcy Polaków i odnowił ich wiarę w potęgę ziół.
Ziołowego Zakątka w Korycinach nie sposób przeoczyć. Z głównej drogi: kilkanaście metrów do pierwszego parkingu, potem zabudowania z zabytkowymi wiejskimi zagrodami i zwierzyną, a pomiędzy drzewami – recepcja, karczma, sklep z ziołami, mały amfiteatr, sala edukacyjna dla dzieci.
Nocleg z pobudką koguta
Ogród botaniczny Mirosława Angielczyka oferuje swoim gościom bazę noclegową dla 150 osób. Pokoje urządzono w zabytkowych, XIX-wiecznych wiejskich domach, które właściciel przenosił z różnych stron Podlasia. Dachy kryte słomą, drewnem, glinianymi dachówkami. W niektórych pokojach można spędzić noc śpiąc na tradycyjnych, słomianych siennikach…
Jeśli chcesz przespać się w chłopskich zagrodach, niechybnie o poranku obudzi Cię jeden z tych panów…
Istotną część Ziołowego Zakątka stanowią stare podlaskie zabudowania. Wszystkie zbudowane są z drewna, konserwuje się je tłoczonym na zimno olejem lnianym. Pomiędzy budynkami przechadzają się kozy i kury, w zagrodach można spotkać owce, krowy, konie, barany, króliki – wszystkie tradycyjnie hodowane zwierzęta gospodarskie.
Ale uwaga! To nie jest skansen, to żywe miejsce! Angielczykowi udało się stworzyć żywą wieś. To, co może chodzić luzem – chodzi luzem. To, co ma żyć w zagrodzie, żyje w zagrodzie i cieszy oko turystów. Można z równą radością oglądać detale podlaskiej architektury, napawać się muuuczeniem krów czy wstąpić do jednego z kurników i sprawdzić kurom jajka…
W lesie Ziołowego Zakątka kryją się również miejsca niedostępne… Kto wie, czym zajmuje się lokator tego przybytku i kto go zamieszkuje? Podlaska szeptucha czy tajemniczy producent Ducha Puszczy? A może oboje…?
Ziołowy kościół
Mirosław Angielczyk konstruując swój podlaski ogród botaniczny poszedł jeszcze dalej! Zrekonstruował w Korycinach zabytkowy XVII-wieczny kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Jagodnej wraz z biblijnym ogrodem. Tuż za nim stoi urokliwa proboszczówka i klimatyczne rosarium. Tam właśnie wśród niezwykłych zapachów zapoznać się z ponad 150 odmianami róż i właściwości ich płatków oraz różanych olejków.
Chlubą Ogrodu Botanicznego jest Ośrodek Edukacji Przyrodniczej, w którym prowadzi się wiele zajęć skierowanych do różnych grup wiekowych. Goście Ziołowego Zakątka mogą zdobyć wiedzę z zakresu ochrony środowiska, ekologii, anatomii i fizjologii roślin, ekologii stawu i lasu, roślin użytkowych.
Rzecz jasna, prawdziwie naturalistyczny klimat Ziołowego Zakątka tworzą hektary ziół. Nie, nie pokażemy ich wszystkich, szkoda by było odbierać Wam radości oglądania na żywo… Na zachętę może wystarczy tych kilka ujęć… 🙂 Uwielbiamy tu bywać!
Radość tworzenia
Mirosław Angielczyk to postać niezwykła. Mam wrażenie, że wszystko co do tej pory zrobił, naznaczone było nie tyle chęcią osobistego sukcesu – któż z nas nie chce sukcesów? – ile radością samego tworzenia. Ogród botaniczny to nie jest najbardziej dochodowe przedsięwzięcie na świecie… A jednak pod ręką Angielczyka wygląda godnie, jak spod igły. Stare podlaskie chaty – nawet, jeśli odtworzone przy wsparciu funduszy unijnych (trzeba umieć po nie sięgać!) – to raczej wkład w zachowanie dziedzictwa kulturowego, a nie pomysł na biznes w megaskali.
Trzeba to lubić, kochać – i tak też zapewne jest z właścicielem Ziołowego Zakątka. Któremu nie wystarcza już firma produkująca setki rodzajów ziół, olejków i napitków, Dary Natury, ale wciąż potrzebne mu są nowe wyzwania. Takie jak Pijalnia Ziół w Warszawie przy Mokotowskiej. Można tam nie tylko przycupnąć, wypić szklaneczkę ziołowej herbatki, zjeść pyszności, ale też wziąć udział w warsztatach zielarskich…
Fot. Dary Natury
W Korycinach ślady pomysłów właściciela i jego młodej ekipy widać na każdym kroku. Umieją tworzyć klimat – choćby dzięki pracowniom artystycznym. Można tu przyjrzeć się pracy rzeźbiarza, który czaruje niezwykłe cuda w kamieniu. Można wejść do pracowni ceramicznej, zobaczyć jak powstają wyroby z glinki ceramicznej, jak się je kształtuje i wypala…
Pan Od Ziół buduje klimat
Więcej tu piszę o miejscu niż o samym człowieku, ale w tym przypadku to miejsce świadczy o swoim właścicielu. On sam, skromny i bezpośredni, buduje na Podlasiu dzieło niebywałe. Szlachetne, dobre dla ludzi, hołdujące najważniejszym wartościom – zdrowiu, pracy, cierpliwości, radości tworzenia – a przede wszystkim mądrze ukształtowane.
To miejsce dla wszystkich, którzy kochają zioła i ziołowy klimat. Dla każdego, kto chce żyć bliżej natury. I dla wszystkich, którzy mają wątpliwości, które z ich życiowych wcieleń bliższe jest osobistej tożsamości: praca w korpo czy mały biznes z dala od ludzi, blisko prawdziwego, wiejskiego życia.
Panu Angielczykowi serdecznie i szczerze gratuluję. Trwale zaznacza swoje piętno w historii Podlasia. Pozazdrościć!
Jacek
POLECAMY RÓWNIEŻ: Rośliny nas ocalą
Alicja
Posted at 21:23h, 26 czerwcaDzięki za tekst o p.Mirosławie Angielczyku! Znam Ziołowy Zakątek, podziwiam człowieka za jego pasję i efekty pracy. Super miejsce na wypoczynek i edukację. Dzięki za wasz blog! Koleżanka z Wrocławia was odkryła i podesłała mi link :). Z wielką przyjemnością czytam twoje teksty Jacku, Anuszkę też b.lubię! Jesteście tacy pozytywni, Nawet jak piszesz Jacku o wiosennej depresji, to wiem, że to takie ludzkie… i że w kolejnym poście znów będzisz w dobrym nastroju. Zauważysz to, czego ja nie zauważam, mieszkając na Podlasiu od wielu lat…. Pozdrawiam serdecznie! Alicja z Białegostoku 🙂
Jacek
Posted at 21:35h, 26 czerwcaAż przeczytałem Ani ten fragment o mnie! Dzięki!
Staramy się być pozytywni, bo to fajne jest zajęcie 🙂 Ale nie zawsze umiemy, niestety. Zwłaszcza w tym żarze.
Siedzimy na tarasie, jest 32 na plusie, bosko, zabosko wręcz.;-)
Alicja
Posted at 09:41h, 27 czerwcaDziękuję za te słowa! Łowię teraz fajnych ludzi,, którzy po wielu latach emigracji, wracają do Polski i osiedlają się na Podlasiu. Gdybyście kogoś znali, to proszę o podpowiedź. Dziś super pogoda! Czekam na Wasze kolejne teksy! Bardzo, bardzo je lubię 🙂 Dobrego dnia!
Jacek
Posted at 22:52h, 27 czerwcaZnamy, ale… osiedlają się na Pomorzu Zachodnim… Jakoś im bliżej do tego Zachodu, który ich przygarnął.
I myślę, że nie znają Podlasia. W sensie: ciągle myślą, że to koniec świata, że wrony zawracają, że Polska B itp. stereotypy. Z jednej strony trochę nas to obrusza, a z drugiej… Może lepiej? Widzieliśmy, co zalew nowych mieszkańców zrobił z Beskidami i robi z Bieszczadami… Może lepiej, że jest, jak jest? W ciszy, bez tłoku, wśród prawdziwych entuzjastów?
Alicja
Posted at 22:15h, 26 czerwcaŻar nam wszystkim daje w kość ale od jutra ma być już chłodniej… Przez ten upał, zapomniałam napisać, że trafnie opisałeś Jacku meszkańców podlaskich wsi 🙂 Ja też lubię ich naturlaność, szczerość i prawdę. Nieśmiało polecam Wam mój telewizyjny reportaż pt „Ławeczka” (wspomnienia młodości seniorów ze wsi Soce). Tu jest ta prawda i naturalność, którą bardzo cenię. Dobranoc! Alicja 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=g08UjYQ3HFk&t=125s
Jacek
Posted at 08:09h, 27 czerwcaDziękuję! Zaraz włączam oglądanie: w takiej temperaturze, jak teraz, można żyć! 🙂
Jacek
Posted at 08:32h, 27 czerwcaŚwietny ten reportaż! Prostota, klimat, czar. I ci ludzie! Gratulacje!
Irena
Posted at 20:47h, 28 czerwcaFajny tekst, fajni ludzie, fajne zdjęcia! Super! Gratulacje!
Jacek
Posted at 21:02h, 28 czerwcaDziękujemy 🙂
Alicja
Posted at 17:36h, 02 lipcaJacku! Nawiązuję do Twojej refleksji odnośnie stereotypów zw. z Podlasiem. Trafiasz w punkt. Znajomi z Polski postrzegają tę część kraju jako biegun zimna, krainę białych niedźwiedzi…dopóki tu nie przyjadą i się nie zachwycą 🙂 Nie mam kompleksu osoby z Polski B (nie jestem Podlasianką, pochodzę z Mazur). Wczoraj byłam w Ziołowym Zakątku i po raz kolejny stwierdziłam, że prowincję ma się w głowie, w zaścianku tkwią ci, którzy nie wierzą ani w siebie, ani w innych… Jest dobrze. Masz rację, niech ta część Polski pozostanie dla prawdziwych entuzjastów. Pozdrawiam serdecznie – miłośniczka i ambasadorka Podlasia 🙂
Jacek
Posted at 22:41h, 02 lipcaOby pozostała dla prawdziwych smakoszy i entuzjastów. Nie chciałbym widzieć tu takich tłumów, jak Beskidach czy Bieszczadach, to jest kwestia zachowania tożsamości, odrębności, własnego klimatu, a nie dywanowego nalotu ludzi z wielkich aglomeracji, którzy traktują takie miejsca jako cel cywilizacyjnego podboju. I de facto je psują.
Choć – Bogiem, a prawdą – sam jestem z wielkiej aglomeracji. Tyle dobrego przynajmniej, że na uboczu, nie psuję, nie wstawiam tu plastikowych Rumcajsów i tui, nie buduję płotów z betonu i nie leję asfaltu na drodze dojazdowej. Bieszczady w wielu miejscach – patrz gmina Czarna – wyglądają po nalocie warszawiaków właśnie tak. Wszystko, co możliwe – zabudowane, wybrukowane, zrobione na pikobelo po warszawsku. Brrr… To już wolę nasze błota jesienne.
Ela
Posted at 09:32h, 21 styczniaByliśmy tam – fantastyczne miejsce…! <3 <3 <3