10 cze Przegląd myśli podręcznych
Istnieją takie. Namolne. Zawsze pod ręką, zawsze znajdą czas, by cię dopaść, powiercić dziurę w mózgu, zapaskudzić ci dzień. Są jak natrętna melodia: nucisz ją i nie potrafisz odpędzić od siebie.
Starasz się uwolnić umysł od ciężarów i skupić się na sprawach pierwszorzędnych, wartościowych. Ale to nie zawsze wychodzi. Kiedy wydaje ci się, że zasypiasz, pojawia się pierwsza z brzegu myśl podręczna, jakieś idiotyczne pytanie w stylu – a co się stanie, jeśli…? I koniec ze snem.
Albo wracasz pamięcią do sytuacji z nieodległej przeszłości i rozbierasz ją na warstwy: co można było zrobić lepiej, a jak zareagować, a co powiedzieć, a gdybym wtedy… a można było inaczej… niepotrzebnie to… niepotrzebnie tamto…
Budujesz w mózgu scenariusze minionych wydarzeń, choć niczego już nie zdołasz w nich poprawić. Czas to nie zegar, że tak rzucę na poziomie Paulo Coelho, nie da się cofnąć wskazówek.
Wiele z naszych idiotycznych stresów i obsesji bierze się z przywiązania do myśli podręcznych. Tych najprostszych – co ja mam dzisiaj zrobić na obiad? – i tych absurdalnie skomplikowanych – czy nie powinnam już myśleć o prezentach na święta? – i tych dwuznacznie pokręconych – dlaczego ja mam taką dużą dupę? – oraz tych prosto z Kosmosu – co się ze mną dzieje?
Odwiąż te myśli
Hodujemy je w imię naszego dążenia do doskonałości i braku poważniejszych problemów. Tworzymy świat źle lub całkowicie niezałatwionych spraw. Zamykamy się w kombinacyjnej grze słów i znaczeń, rozkładając na czynniki pierwsze wszystkie wypowiedziane lub przeczytane słowa.
Wyłapujesz na kobiecym blogu taką oto ponadczasową radę:
Modna 50-latka raczej unika pokazywania swoich ramion, chyba że wybierasz się na plażę. W letnich i ciepłych miesiącach postaw na bluzki z krótkim rękawem.
I zaraz masz pod ręką taką myśl: Bożeeee! A ja wyszłaaam! To nic, że masz śliczne ramiona, że opalone – wkłuwa ci się w mózg przekonanie, że nie wypada, że nie wolno, że trzeba być w zgodzie z zasadami.
Ale może być gorzej. Ten sam blog i kolejna z dobijających myśli: Kobietom po 50-tce radzimy stawiać na stylowe torby. Plecaki zostawmy młodszym koleżankom, które na co dzień ubierają się bardziej sportowo. Jeśli jednak bardzo podobają Ci się niektóre kroje, to możesz nosić je np. do joggingu.
Prawda, że można się zastrzelić samą świadomością posiadania plecaka? W życiu, za żadne skarby świata nie pokażę się z plecakiem! (Wyolbrzymiam, wiem, ale pokazuję tylko schemat działania, a nie prawdziwe rozterki.)
Myśli podręczne trzeba skutecznie odwiązywać od siebie. Wypowiedzieć je na głos, by stwierdzić ich realną wagę i aktualne znaczenie. Zdać sobie sprawę z absurdalności zaprzątania sobie nimi głowy. Poczucie niedoskonałości i chwilowego osaczenia mija, gdy postawimy sobie kluczowe w takich chwilach pytanie – no i co z tego? Co z tego, że nie wiesz, co zrobić na obiad? Coś się zrobi, wpadniesz za chwilę na ekstra pomysł, albo skończy się na kanapkach, restauracji lub akcji „O” – jak odchudzanie. Przez dobę.
Myśli podręczne – a kysz!
No i co z tego, że wczoraj nie udało się znaleźć w samą porę odpowiednio ciętej riposty i że wyszłaś na idiotkę? Wyszedłam na idiotkę – powiedz – i co z tego? Bo to pierwszy raz?
I co z tego, że coś nie wyszło – wyjdzie! Co z tego, że padły niepotrzebne słowa – da się je odwrócić! Co z tego, że świat się kończy – zacznie się jakiś nowy! Zawsze jest pod ręką niezawodny Szwejk:
Aťsi bylo, jak si bylo, přece jaksi było. Ještě nikdy nebylo, aby jaksi nebylo.
Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było, Przecież zawsze jakoś było! To proste.
Zamień problem w żart, w autoironię. Zamień myśl podręczną w piosenkę Que sera, sera (Co ma być, to będzie). Niedoskonałość – w luz. Wolno być niedoskonałym! Wolno wszystko, co nie jest zabronione.
Pod presją doskonałości
Żyjąc pod presją doskonałości, stresując się na samą myśl o problemie lub jego cieniu, tracisz kontakt z rzeczywistością. Ideałów nie ma, nie istnieją. A problemy, jak to one, będą zawsze.
Przejmowałem się kiedyś każdym drobiazgiem, rozkładałem na czynniki pierwsze wszystkie słowa, które padły, dokładałem im znaczeń, trawiłem je godzinami, a niektóre tygodniami. I wiem, że to nie ma sensu. Nie musimy być doskonali, znać odpowiedź na każde pytanie, w idealny sposób zachowywać się, spełniać swoje życiowe role. Nie musimy zatruwać sobie umysłów myślami podręcznymi, które właśnie dlatego nie dają się odpędzić, że sami wiecznie do nich wracamy.
Natrętne myśli można zagadać, zaczytać, zasłonić kolorowymi obrazkami filmów i zdjęć z komórki. Można pozbyć się ich prostym przytuleniem do drugiego człowieka, rozmową i dobrym humorem. Jeśli stworzymy wewnętrzne więzienie myśli podręcznych, będą do nas wracały każdego dnia. Nie odgonimy ich.
Mój patent? Śpiewanie – wolę natrętną melodię niż natrętne myśli. Rozmowa z Anuszką. Czytanie. Telefon do dzieci (zawsze znajdzie się jakiś cudzy problem do przetrawienia). Pisanie. Ucieczka do świata małych radości. Zmęczenie fizyczne. Snucie planów. Gadanie do siebie o tym, co zrobię gdy wygram 280 milionów w Eurojackpot. Jazda samochodem. I zabawa z psem.
Jak na zwykłą natrętną myśl – pomysłów jest wiele. Ale jeden jest najlepszy – wystarczy jej podziękować: SPAAADAJ!
Jacek
POLECAMY RÓWNIEŻ: Burza w głowie. Masz czasem takie dni?
A TAKŻE: Mit motywacji
Fot. Darwin Laganzon z Pixabay
No Comments