11 lip Skrzynia i pasja. Historia nie trafi na śmietnik
Ta skrzynia – jeśli wierzyć jej wcześniejszym właścicielom – ma 99 lat. Mocno zaprzyjaźniona z kornikami i mocno po przejściach, trafiła do nas za przysłowiową flaszkę. Dostanie drugie życie!
Nie pytajcie mnie – dlaczego? Pytajcie: jakie to uczucie dopieszczać wiekową skrzynię, która oczyszczona z brudu, kurzu, smarów, korników i pająków ma szansę służyć ludzkości przez kolejne sto lat?
Skrzynia i pasja
Pana ze skrzynią znaleźliśmy przypadkiem w Kiermusach, niemal w ostatniej minucie naszej wizyty na jarmarku. A kiedy okazało się, że mieszka po sąsiedzku, odwiedziliśmy go nazajutrz i postękawszy trochę, że drogo, że nie na naszą kieszeń, że korniki, że próchno i że w ogóle – wyjechaliśmy ze skrzynią prosto do nas, do Nieba.
Wiecie, że część konstrukcji powiązano z użyciem dębowych „gwoździ”? Że skrzynia ma zamontowane pod podestem drewniane kółka – przycięte w jednej trzeciej średnicy na płasko, żeby lepiej stała? Wiecie, że stalowe narożniki są ręcznie kute młoteczkiem? Kiedyś to się robiło skrzynie…
Popracowałem trochę przy niej. Wyglądała nieźle, miała potencjał, ale bałem się, że próchno zjadło ją mocniej i że po odczyszczeniu trzeba będzie uzupełniać fragmenty nowymi deskami, a to zawsze bardzo kiepsko wygląda. A tymczasem – zonk! Okazało się, że niemal wszystkie fragmenty to zupełnie zdrowe drewno, trochę sfatygowane przez korniki (dodaje to uroku) i pewnie jakąś wilgoć, która zaczęła podjadać skrzynię od tyłu.
Pięć godzin
W sumie: mało. Tyle czasu zajęło czyszczenie przy użyciu trzech szlifierek (oscylacyjnej, mimośrodowej i delty), ponowne wklepanie dębowych gwoździ, oszlifowanie stalowej bednarki, uzupełnienie ubytków i wstępna impregnacja. Efektu jeszcze nie da się ocenić – na razie skrzynia stoi zaimpregnowana, co mocno zmieniło kolor drewna i czeka na jego wyschnięcie.
W następnym etapie czeka mnie przecierka, polerowanie i… trzeba się zastanowić, czy kolor drewna będzie najlepszy, czy może zmienimy go lekko w stronę błękitów i bieli? Tu już Ania musi zdecydować. Mnie się podoba tak, jak jest teraz. Kiedy wyschnie i słońce ją trochę wypali, skrzynia będzie miała docelowy, szlachetny srebrno-szary kolor, ze złocistą poświatą.
Nadajemy w ten sposób nowe życie starym wiejskim meblom. Może stałaby dalej w szopie, a może poszłaby do ognia, bo takie drewno ładnie się pali. Może zgniłaby do reszty? Ale dzięki kilku godzinom zainteresowania, będzie służyła nam i pewnie kolejnym pokoleniom przez długie lata. Czyż to nie jest piękne?
Kilka etapów. Tak wyglądała skrzynia po wstępnym oczyszczeniu.
Praca przy czyszczeniu. Nie zapominajcie o maseczce – ten pył ze starych mebli jest niemożliwy, wciska się we wszystkie szpary. Szczerze powiem: nie dałoby się pracować bez maski ochronnej! Nie lubię jej zakładać, ale w takich przypadkach to obowiązkowe. No i przypominam, że wiele pyłów z drewna ma właściwości rakotwórcze…
To już finał czyszczenia:
Impregnacja – wszystko prawie skończone:
I ostateczny wygląd. Teraz schnie, czeka na światło, słońce, niech ją muśnie i pozwoli odzyskać prawdziwy kolor drewna.
Malować na inny kolor czy nie malować? Oto jest pytanie! A jaka jest Wasza rada?
Jacek
POLECAMY RÓWNIEŻ: Popracuj w drewnie
Anonim
Posted at 11:32h, 11 lipcaJest wyjątkowa. Piękna taka jak jest teraz.
Jacek
Posted at 11:34h, 11 lipcaI chyba taka pozostanie, choć ługowanie ciągle nas kusi, bo zyskałaby zupełnie nową jakość 🙂
Renata
Posted at 11:51h, 11 lipcaCzasami można przedobrzyć. Ja po prostu lubię drewno w kolorze drewna ?
Anonim
Posted at 11:40h, 11 lipcaCzasami można przedobrzyć. Ja po prostu lubię drewno w kolorze drewna ?
Mariusz
Posted at 18:33h, 03 styczniaWitam, a ja to czytam, bo po prostu chciałem zajrzeć do internetów i coś o historii poczytać np dziejów małopolski, a to mi przypadło, i powiem że lepsze niż nie jedna historia