Superblog o ucieczce na wieś
1946
post-template-default,single,single-post,postid-1946,single-format-standard,theme-bridge,bridge-core-3.0.7,qi-blocks-1.2.5,qodef-gutenberg--no-touch,woocommerce-no-js,qodef-qi--no-touch,qi-addons-for-elementor-1.6.6,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode_grid_1300,qode-content-sidebar-responsive,columns-4,qode-child-theme-ver-1.0.0,qode-theme-ver-29.4,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.10.0,vc_responsive,elementor-default,elementor-kit-8015
Ty piszesz

Ty piszesz, my odpowiadamy (3)

Za nami pracowity weekend. Ciepło, plus siedemnaście! Przycięliśmy wrzosy, bo już czas. Posadziliśmy hortensje, cisy, pięknotkę (ale fajna nazwa!), miliard kwiatków, a na końcu – posadziliśmy nasze tyłki. Na trawie. Ze zmęczenia.

Przekopane zostało, podlane i zagrabione. Teraz pora na spotkanie z Wami.

Nie chcę się spierać, który tekst był najważniejszy w marcu. Największe szaleństwo towarzyszyło wyprawie Ani „na paznokcie”. Najmniejszy odzew zanotowaliśmy po tekście o przydomowej oczyszczalni ścieków, czemu akurat się nie dziwię. To był dla mnie najtrudniejszy tekst: nie umiem porywająco pisać o ściekach 🙂 Ale chciałem ten wątek zaznaczyć, bo dla każdego, kto zaczyna wiejską przygodę, będzie on miał dość elementarne znaczenie.

Przygoda z samotnością

Chyba najciekawiej przyjęliście tekst o samotności. Byłem pewien, że nie pozostanie bez echa, bo singli z wyboru i życiowej konieczności jest co niemiara. Spojrzenia na samotność daleko od miasta były różnorodne. Na przykład takie:

BEATA:

Zwykle miastowy szuka na wsi ucieczki od zgiełku i tłumu, jednak może łatwo popaść ze skrajności w skrajność. Szukając miejsca dla siebie wiedzieliśmy, że to co zdaje się być cudowne latem czy wiosną, takie niekoniecznie będzie listopadem.

Oglądaliśmy różne miejsca. Niektóre naprawdę przecudnej urody… w których można było zagubić się na amen. Jednak moja wyobraźnia zawsze uruchamiała się i słoneczną kwietną ptasią zieloność zmieniała w dżdżysty wietrzny szaro listopadowy tydzień z prognozą na kolejny taki sam! I wiele pięknych miejsc odpadło…

Człowiek jest jednak stadny, nawet pustelnik czasem wychodzi ze swojej pustelni, a czyjeś dzień dobry, może być niekiedy bardzo potrzebne.

EWA:

Samotność jest nie tylko na wsi. W mieście również można jej równie boleśnie doświadczyć. 4 lata temu podjęłam decyzję o rozwodzie i wyprowadziłam się z dwójką dzieci. Obecnie mają 7 i 10 lat.

Mieszkam w dużym mieście. W tym czasie z żadnym partnerem nie zamieszkaliśmy. Znajomi są, rodzina jest, ale każdy ma swoje życie, swoje plany i po swojemu jest zabiegany. Dzieci – nie oszukujmy się, nie zastąpią partnera. Wszystkie sprawy związane z domem, dziećmi, codziennością są na mojej głowie, ale to się da ogarnąć – serio 🙂

Cięższym doświadczeniem jest właśnie ta samotność – gdy przychodzi kolejny wieczór (gdy dzieci zasnęły), kolejny weekend i czasem nie ma komu się wygadać, spotkać na kawę/herbatę. Jak takich dni jest za dużo, smutek przychodzi sam, a człowiek wycofuje się w głąb siebie. Nie jest to oczywiście moja codzienność, ale zdarza mi się doświadczać tej bolesnej samotności. A odnośnie tego, że może lepiej być samotnym w mieście… no cóż… jako mieszkanka miasta, myślami (a czasem w rzeczywistości), uciekam wtedy poza miasto.

A tu zupełnie inny punkt widzenia:

KASIA:

Piszesz o samotności, której mi brakuje. Małe dzieci, praca w szkole, mąż ciągle zajęty, ciągle ktoś zagląda, ktoś dzwoni. Ciąży to czasami. Trudno się odciąć, wyciszyć. Prawie nigdy nie zostaję w domu sama, a gdy jestem, to doceniam tą niesamowitą ciszę i spokój. Ale starość planujemy wspólnie z przyjaciółmi. Tak jak dotychczas, w małym miasteczku blisko wielkiego miasta. Jeden dom, dwie łazienki i kuchnie, swoje sypialnie i jeden pokój wspólny. Taki do gadania, jedzenia kolacji, grania w kraty i w planszówki. Ciekawie, czy nam się uda…

Przygoda z telekomem

Najwięcej komentarzy i emocji, szczególnie na Facebooku, wzbudził tekst o naszej miłości do operatorów sieci komórkowych. Już wiemy, że też ich lubicie. Darek, w komentarzu pod postem, podał własną receptę na dobry zasięg: wzmacniacz i własna antena, podesłał nawet dobry link do takiego zestawu, za który bardzo mu dziękuję.

Ale… Tak jak Ci, Darku, odpisałem, rzecz nie w tym, jaki model wzmacniacza lub anteny mamy kupić. Wiadomo, że Polak potrafi poradzić sobie z wszystkim. Problem polega na tym, że telekomy zmuszają mieszkańców odległych siedlisk do działań, które nijak się mają do ich oferty handlowej.

Płacimy – powiedzmy – 50 złotych za pakiet rozmów i Internetu. W mieście z tym pakietem można zrobić wszystko, ale w wielu miejscach „za lasami, za górami”, kompletnie nic. Dlaczego to do mnie ma należeć wzmacnianie sobie sygnału? Dlaczego muszę płacić tyle samo, ile płaci mieszkaniec miasta? Czy istnieje przyczyna sprawiająca, że nie da się wzmocnić sygnału anten nadawczych operatorów? Dlaczego nie można ustawić ich gęściej, żeby objąć zasięgiem cały kraj i oferować taki sam standard WSZYSTKIM?

Telekomy olewają taki segment rynku, ponieważ nasyciły się przychodami. Nie mają ani aspiracji, ani woli walki o nowych klientów. Choćby takich jak my, dla których Internet to narzędzie pracy. Nie pomógł nam operator sieci komórkowej ani żaden wzmacniacz, pomogła nam oferta satelitarnej konkurencji. Mogliśmy dać zarobić T-Mobile czy Orange’owi, dajemy zarobić innym. Zasięgu do rozmów telefonicznych nie mamy jednak nadal. I to uważam za dziadostwo.

Przygoda z alergią pseudoalergią

Obiecałem też sobie, że podam Wam link do ciekawego opracowania poświęconego histaminie. Jego autorem jest dr n. med. Mirosław Mastej. Naprawdę warto poczytać, ten tekst otwiera oczy na to, co powszechnie nazywamy alergią, a co być może alergią wcale nie jest.

W kwestii alergii mam trochę doświadczenia… Pytacie na Facebooku, jak mi idzie z leczeniem – na razie tak sobie, przyznaję. Odstawiłem wszystko, co w jakikolwiek sposób stymuluje wzrost lub zawiera histaminę, przyjmuję dużo więcej witaminy C, jem jabłka kilogramami, zmieniłem dietę… Spektakularnych rezultatów nie ma, ale to dopiero pierwsze dni.  Mała poprawa – skończyło się łzawienie i kapanie z nosa. Obawiam się jednak, że to efekt spędzania większości dni na powietrzu.

Dziękujemy za Wasze komentarze, jak zawsze zachęcamy do pisania – kwiecień stał się faktem! Dziś nie tylko Prima Aprilis, ale też Międzynarodowy Dzień Ptaków… Posłuchajcie krótkiego zapisu ptasich śpiewów, które Ania nagrała smartfonem w naszym lesie, w niedzielę rano…

Jacek

Foto kropekk_pl z Pixabay 

2 komentarze
  • Darek
    Posted at 08:56h, 01 kwietnia Odpowiedz

    😀
    Przywołałeś do tablicy, więc… 😉
    Jacku… ja mam dokładnie takie samo podejście do tematu jeśli chodzi o telefonię, Polską Pocztę, która za zniszczoną przesyłkę o wartości 1000 zwraca 26,5 (dwukrotność kosztów wysyłki – jaką masz w umowie), Orange (dawna TP), która naraziła nas na duże straty przy zmianie routera jednym punkcie, ale niestety Pan INSTALATOR zapomniał podłączyć wtyczki terminala do internetu – i terminal nie działał przez ponad tydzień. A umowa była, że ma działać wszystko jak wcześniej. Dopiero po powrocie z urlopu pojechałem i sprawdziłem i podłączyłem. Ale czemu ja??? Nie.. nie mam pretensji do pracownicy – bo Ona nie ma obowiązku się na tym znać. Zlecam SPECJALISTOM – ma być i ch…j 😉 Za coś kasę biorą…

    Ale z drugiej strony tak na spokojnie… ja odpuściłem – po co mam się denerwować z molochami. Płacić prawnikom za reprezentowanie mnie w danej sprawie niemałe pieniądze, albo wystąpić na drogę sądową – gdzie koszty będą zdecydowanie większe niż to wszystko warte.
    Młodsi nie jesteśmy niestety. Wolę się delektować wiosną w naszym Karsiborze – pomimo, że plecy mam już obok laptopa po skopaniu całego ogródka 😀 😀 i ogradzaniu go.

    Nie, nie… nie odpuszczam rzeczy, które wiem, że jestem w stanie załatwić.

    a tak na marginesie – z tymi telefoniami to tak jak z fabrykami samochodów… jak się ileś tam osób zabije daną marką – to firma ogłasza usterkę i wszystkie auta naprawia na swój koszt.
    Moim zdaniem zbyt mała aglomeracja jest na wsi – i tak to niestety jest. Choć przykre to jest – nic nie zrobimy.
    W Englandzie wsie mają światłowody – bo rząd dofinansowuje w pierwszej kolejności wsie…
    No ale… mieszkamy w Polsce… 😉

    Pozdrówka

    • Jacek
      Posted at 10:20h, 01 kwietnia Odpowiedz

      Jak zawsze – w punkt 🙂 I jak zawsze ciekawie. Dzięki serdeczne za twoje komentarze!

Post A Comment