21 paź Zrób wewnętrzny raban
Jacek Santorski, psycholog biznesu, zrobił w swoim czasie w Natemat.pl wykład o kastrowaniu facetów przez kobiety. O dobijających nas stereotypach.
Ja ‒ muszę być mocny, dynamiczny, muszę zarabiać pieniądze „na dom”.
Ty ‒ musisz być słaba płeć, dbać o dzieci, podcierać nosy i dupki, robić obiad.
Muszę być surowy, dominować, prężyć muskuły, zdobywać kolejne szczeble kariery. Muszę godzić serdeczność, empatię, wspaniałomyślność i pogodę ducha z ojcowską surowością i mężowskimi pryncypiami. Powinienem i muszę!
Santorski mówi jasno:
Problemem kobiet i mężczyzn jest nagromadzenie stereotypów. (…) Stereotyp to znaczy, że trzeba żyć tak, a nie inaczej. Podejmować takie, a nie inne wybory. (…) Może nam pomóc samoświadomość. Otwartość, gotowość do zadawania sobie pytań. O to kim jestem, do czego zmierzam, jakie są moje prawdziwe wartości i jaką mam gotowość, żeby pojąć swoją skłonność do discopolowego, uproszczonego postrzegania siebie i świata. Tak, wiem, że to jest magnetyczne. Sam to wiem doskonale. Chodzi o to, żeby codziennie zadawać sobie pytanie: jak mogę nie ulegać stereotypowym rolom, jak mogę poznać samego siebie. Zrobić raban wewnętrzny.
W dziesiątkę!
Warto obalać stereotypy
Nic na siłę. Nie musisz szukać skrajnych alternatyw. Nie ma potrzeby dokonywać jednoznacznego wyboru między wartościami ‒ albo zasuwać w korpo, bić się o prestiż, nie odłączać mózgu od komputera ‒ albo zgubić się hen w bieszczadzkim odludziu, siać eko-rzepę, wytwarzać eko-sery i wkładać na siebie eko-waciak.
Warto szukać złotego środka. Ot, na przykład gdzieś między tradycją i hipsterką. Nosić garnitur do wiejskiego błota, czytać coś więcej niż korpomaile, sforwardować samego siebie w całkiem inną przestrzeń.
Tak zrobiliśmy. Tak żyjemy na co dzień. Pracujemy jak potrafimy najwydajniej, najlepiej ‒ ale kiedy tylko możemy: wiejemy do Bocianki. Jeśli nie fizycznie, to choć mentalnie. Urządzamy ją, budujemy, zmieniamy, planujemy.
Mój/nasz świat składa się teraz z wielu światów. JUŻ SKŁADA SIĘ Z WIELU ŚWIATÓW! Przedtem była praca, tylko ona, całe życie – w pracy.
Szanuję swoją pracę, to wszystko co zawodowo robię. Szanuję wszystkie zlecenia, które nam wpadają, lubię je wykonywać i mam przy tym dużo emocji, ale radość czerpię – Anuszka też – z wielości działań.
Ze zbudowania stołu „tymi rękami”.
Rycia ziemi glebogryzarką.
Sadzenia drzew.
Budowania płotu.
Wiercenia dziur, tynkowania, malowania, kopania, wylewania betonu, układania instalacji i gotowania obiadów z własnych warzyw też.
Zrób wewnętrzny raban. Robię!
Myślę, że to jeden z większych błędów, które popełniamy: nie szukamy wielości. Nie potrafimy równomiernie rozkładać akcentów: to jest dom, to jest pasja, to jest lenistwo, to jest wypoczynek, to są prymitywne przyjemności, to jest intelektualne wyzwanie, to gotowanie obiadu, to spacer, a to jest praca.
Tkwimy w kleszczach prymatu jednej wartości. Albo, albo.
Nigdy wcześniej nie przypuszczałem, że przerzucenie łopatą dziesięciu ton czarnoziemu może mi dać frajdę porównywalną z dobrze napisanym artykułem lub świetnie wymyśloną strategią. A dało. Bolało, k…a jak diabli bolało, ale dało.
Tak ma być. Tak jest lepiej: zrobiłem wewnętrzny raban, o którym mówi Santorski, jakieś trzy lata temu.
I nie żałuję. Nic a nic.
Jacek
No Comments