09 sty Krótki wpis o zabijaniu
Dzik jest dziki i nie ma prawa głosu. Dzik, gdyby miał łeb na karku, zwiałby przed najbliższą sobotą na Białoruś: to tylko kilkanaście kilometrów. Tyle wystarczy, by zachować życie.
Czterysta metrów od naszego domu myśliwi postawili ambonę. Czasami wchodzimy na nią, by zrobić zdjęcie lub pooglądać okolicę przez lornetkę: kilka metrów podwyższenia, a otwiera się zupełnie inna perspektywa. Fajna budowla.
Strzały z tej ambony słyszeliśmy tylko raz. Nie jest eksploatowana, ale już wiemy, że jak tysiące innych ambon we wschodniej Polsce czeka na tę sobotę. Poleje się krew: 210 tysięcy dzików w całym kraju stanie przed plutonem egzekucyjnym.
Poleje się wódka. Przy okazji. Dużo wódki.
We wsi zdania są podzielone. – I dobrze! – mówią jedni, którym dzik wszedł w szkodę lub po prostu dzika nie lubią. – A co ta zwierzyna winna? – mówią drudzy, którym nie jest wszystko jedno. Obie strony wiedzą: ta polityczna gra – strzelanka – do niczego nie doprowadzi, rzeź nie zatrzyma afrykańskiego pomoru świń, problem nie zniknie.
– Postrzelają se chłopaki, drugiej takiej okazji nie będzie – podsłuchane w siemiatyckim sklepie.
I wypiją. Bo każda okazja jest dobra. I kiełbas narobią. I wypchają, i powieszą, i dzieciom pokażą – z dumą, i podszedł dla mnie pod lufę – powiedzą.
Dziki w Polsce zginą. Świnie w Warszawie mają się dobrze.
Jacek
Darek
Posted at 23:50h, 25 lutegoPuenta genialna!
Mam bardzo podobne zdanie… ale to chyba nie rozmowa na… bloga
Pamiętam jak szukaliśmy domu do kupna – oglądaliśmy leśniczówkę. Przy rozmowie z emerytowanym już leśniczym poruszyłem sprawę dzików… i zobaczyłem jak temu starszemu człowiekowi łzy stanęły w oczach… to wystarczyło żeby nie kontynuować tematu…
Pozdro