Superblog o ucieczce na wieś
1254
post-template-default,single,single-post,postid-1254,single-format-standard,theme-bridge,bridge-core-3.0.7,qi-blocks-1.2.5,qodef-gutenberg--no-touch,woocommerce-no-js,qodef-qi--no-touch,qi-addons-for-elementor-1.6.6,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode_grid_1300,qode-content-sidebar-responsive,columns-4,qode-child-theme-ver-1.0.0,qode-theme-ver-29.4,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.10.0,vc_responsive,elementor-default,elementor-kit-8015
Zawieje i zamiecie

Zawieje i zamiecie. Historia tubki z klejem

Ambicją dzisiejszego wpisu z namiętnie clickbaitowym tytułem jest dotknięcie sensu życia z łopatą do odgarniania śniegu. Życzę powodzenia.

Szufla  do odśnieżania ma znaczenie symboliczne. Póki stoi oparta o mur domu – jest wyrazem dumy z naszego potencjału technologicznego. Zawsze coś zawieje i zamiecie, więc… Szufla jest też symbolem zdolności do walki z przeciwnościami natury oraz siły  przetrwania w najbardziej ekstremalnych warunkach. Stanowi jednocześnie jawny dowód postępujących zmian na lepsze – kto ma szuflę, ten jakby miał 500+ nad Bałtykiem. Nic mu się nie oprze. Machanie szuflą to męskość w czystej postaci!

Zawieje i zamiecie!

Kiedy łopacie towarzyszy stojący obok zbijak do lodu, wrażenie mocy potęguje się do nieskończoności. Stać mnie na wiele, mogę wszystko, działam zgodnie z tym, co mówi Łukasz coach Jakóbiak – bądź zachłanny, znajdź siłę, wygraj życie!

Zachłanny byłem w sobotę. Znalazłem siłę również w sobotę. W sobotę też chciałem wygrać życie, mając do odśnieżenia śmieszne 40 metrów szerokiego podjazdu od bramy aż do wjazdu do stodoły. Bajka! Cóż to jest dla mężczyzny, który jest zachłanny? I ma łopatę.

Oto wyzwanie…

Pierwsza godzina szuflowania upłynęła pod znakiem siódmych potów, przy czym pierwszy z potów pojawił się na czole, a siódmy chwilę później na całych plecach. Spojrzałem za siebie – bajka: czternaście metrów za mną!

W drugiej godzinie poszedłem zmienić koszulę i ochłonąć, a wróciwszy zauważyłem, iż na placu boju zaszła pewna zmiana…

Pierwszych dwadzieścia metrów podjazdu wyglądało tak, jakbym nigdy go nie tknął. Kolejnych zaś dwadzieścia – tak, jakby cała ręcznie wymachana sterta śniegu trafiła właśnie tam. Pogodynka przestrzegała: zawieje i zamiecie! Ale żeby aż tak?

Postanowiłem zawęzić szerokość ścieżki do rozmiaru jednej szufli w jedną stronę i jednej – w drugą. Tak akurat dla dwóch kół. Przetarcie szlaku kosztowało mnie ćwierć godziny, ale… Kiedy wróciłem z drogi „wte”, droga „wewte” znów wydawała mi się nietknięta.

Zawieje i zamiecie, wiem.

Szybko doszedłem do wniosku, że jedynym sposobem na przetrwanie w zimowych warunkach na wsi podlaskiej jest wyjazd do pracy w Belgii (pod dachem). Albo na przykład otwarcie butelki wina i zagłębienie się w długiej lekturze na werandzie. Śnieg kiedyś minie, odwieje i odmiecie, a Ania na stację kolejową może w końcu iść piechotą, po co zaraz uruchamiać samochód?

Historia mojego odśnieżania przypomniała mi (dla mnie) słynny z zabawności felieton Stefana Kisielewskiego – Historia tubki z klejem, który, a juści, opowiada o ludziach takich jak ja. Fragment dedykowany mojej skromnej osobie przytaczam poniżej.

Tekst pochodzi z „Tygodnika Powszechnego”, napisany został w 1952 roku.

Stefan Kisielewski:  

„Jeśli jesteś zdolny, to jesteś brzydki, jeśli jesteś przystojny, to jesteś niezdolny, jeśli jesteś i przystojny i zdolny, to nie masz czasu, a jeśli masz czas, to znów nie masz pieniędzy. 

Jeśli zaś jesteś zdolny i przystojny, a także masz czas i pieniądze, to wtedy wybucha wojna i głupi Hitler zwala ci się na łeb na długie sześć lat, a gdy Hitlera diabli wreszcie biorą, okazuje się, żeś już stary i na nic nie masz ochoty. 

Gdy chcesz flirtować, to musisz pracować, gdy przestajesz pracować, okazuje się, że nie ma z kim flirtować, jeśli ona ci się podoba, to ty się jej nie podobasz, a ta, której ty się podobasz, nie podoba się tobie, jeśli zaś oboje podobacie się sobie, to ty wyjedziesz, a ona przez ten czas umrze. 

Jeśli masz coś do powiedzenia, to nie chcą cię słuchać, a gdy już chcą cię słuchać, okazuje się, żeś zapomniał, coś miał mówić. Gdy masz wstręt do wódki, okazja gratisowego a wesołego picia nadarza ci się dzień po dniu, a gdy pragniesz się napić, okazuje się, że nie ma za co, ani z kim. 

Gdy jesteś samotny, pies do ciebie nie przyjdzie, gdy czujesz się zmęczony i chcesz się przespać, nudziarze przyłażą jeden za drugim. 

Jeśli w ogóle chcesz coś w życiu robić, to stwierdzasz, że akurat nie ma po temu możliwości. A jeśli możliwości się otworzą, wtedy na pewno zachorujesz; po wyzdrowieniu widzisz, że nie masz już ochoty na zrobienie tego, co zamierzałeś, choć możliwości nadal są. A kiedy po pewnym czasie ochota ci powróci, okaże się, że tymczasem możliwości się ulotniły, gdy zaś z kolei możliwości wrócą – tobie wróci choroba, bo to był rak. 

Jeśli masz w pokerze cztery trefle z asem oraz asa kier i postanawiasz odrzucić asa kier i kupować do koloru, wtedy na pewno przyjdzie ci as pikowy, jeśli zaś przeciwnie, zdecydujesz się zrezygnować z koloru i kupować do pary asów, okaże się, że szedł piąty trefl. Życie to pasjans, który nigdy nie wychodzi.” 

Święta prawda, Panie Stefanie Szanowny, święta prawda. Tylko dlaczego o mnie?

Jacek

PS. Żeby nie było, żem cham: uruchomiłem, przecisnąłem się autem przez zwały śniegu – za bramą było już pięknie, drogę oczyścił gminny pług – i zawiozłem dziewczynę na pociąg. Ale pociąg zawiało. Pojechała w niedzielę.  

POLECAMY RÓWNIEŻ:  Sceny z życia mrozu 

2 komentarze
  • Akacja
    Posted at 19:04h, 28 stycznia Odpowiedz

    Dlatefo my zrezygnowaliśmy z szuflowania. Jak ktoś chce nas odwiedzić, to się jakoś przedrze przez zaspy. Mamy dużo czasu, bo nikt nam nie przeszkadza a i my nigdzie nie wychodzimy. Auto odmjesieni stoi na cudzy parkingu, który czasem jest ośnieżany, a w zamian my naszym czterokołowym potworem wyciągamy sąsiadów z zasp na drodze, bo jednak nie zawsze nam drogę na nasze zad… odśnieżą.

    • Jacek
      Posted at 19:43h, 28 stycznia Odpowiedz

      Jest to jakaś koncepcja, nam się to jednak nie opłaca, auto musimy mieć z racji częstych rozjazdów. Rozwiązaniem może być traktorek, ale… kosztuje za dużo i chyba mniej pożytku z niego niż kosztów 🙂

Post A Comment