Moda Za Miastem, czyli wiejskie Dancing In The Rain
3324
post-template-default,single,single-post,postid-3324,single-format-standard,theme-bridge,bridge-core-3.0.7,qi-blocks-1.2.5,qodef-gutenberg--no-touch,woocommerce-no-js,qodef-qi--no-touch,qi-addons-for-elementor-1.6.6,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode_grid_1300,qode-content-sidebar-responsive,columns-4,qode-child-theme-ver-1.0.0,qode-theme-ver-29.4,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.10.0,vc_responsive,elementor-default,elementor-kit-8015

Wiejskie Dancing In The Rain

Kobieta zmienną jest. Jeśli chce, zrobi z siebie stóg siana, a kiedy indziej – wyzywającego wampa. Nie wiem, do której kategorii zakwalifikować Anię po wczorajszej sesji modowej: wamp czy stóg? Wybierzmy więc wariant pośredni – panie, panowie, oto sesja tańczącej w deszczu! Z kaloszami i parasolem.

Zacznijmy od opisu sytuacji. Miał być wiejski crossfit, miała być orka od rana, ja na szpadlu, Ania na kolanach. Wojna z chwastami, wydobywanie podziemnych struktur perzu, zrywanie darni i mchu…. Patrz: łąka kwietna.

A tymczasem… Ranek powitał nas deszczem, budząc ambiwalentne odczucia. Z jednej strony radość, bo nie trzeba iść do szpadla, a woda przyda się wszystkim – nie padało od tygodni. Z drugiej zaś przykrość, bo co tu robić w taki zapłakany dzień, jak żyć, panie prezesie, jak żyć?

Dancing in the Rain

Jako metodę na przetrwanie wybraliśmy więc wariant alternatywny – idziemy na dwór, ale nie po to, by kopać, lecz by radować serca kolorami. Kolory miały być dwa: niebieski i… niebieski. Lub szary, ale z niebieskim. Na tę okoliczność Ania dość dawno temu kupiła niebieściutką pelerynkę za trzy złote i byłaby w niej pewnie do wieczora, gdyby nie odbicie w szybie:

– Co to-to jest?!  – krzyknęła z rozpaczą w głosie. (Szyba milczała nieubłaganie.) – Zawodnik sumo? Kura wysiadująca? Stóg siana? Ja nie mogę tak wyjść do ludzi!

Ale nikt cię tu nie zobaczy – zaoponowałem, dość sennie zresztą.

Jak to nikt? A szyba? A ty??! I potem cały świat! Ściągam to z siebie, bierzemy parasol. 

Teza, iż parasol ma właściwości wyszczuplające, wydała mi się równie niepodważalna, co  odważna, ale niech jej będzie. Parasol wyszczupla w stanie złożonym – przyjąłem – i potrafi unieść kobietę w stanie rozpostartym. W sensie fizycznym i metaforycznym. Na przykład tak:

Dobrze rozpostarty parasol w sesji fotograficznej wiejskiej blogerki-szafiarki ma także właściwości maskujące. Potrafi zasłonić twarz, wszelkie krzywizny, wypukłości i tężyzny fizyczne (tu Ania ma prawdziwy kompleks, waży 55,5 kilo i chętnie poddaje się każdej formie maskowania), a ponadto wdzięcznie uzupełnia postać i doświetla ją błękitem.

Moda Za Miastem: państwo ruszają w niepogodę

Poszliśmy zatem w świat, wlokąc za sobą psy i koty – zdziwione, że państwo ruszają tyłki w niepogodę – i szukając pleneru dorównującego urodzie modelki, a nawet ją przewyższającego. Niestety: w naszej okolicy nic pięknego poza Anią i (od biedy) ziemianką nie występuje, zmuszeni więc byliśmy robić zdjęcia przy byle jakich obiektach.

To zdjęcie, z jakże typowym dla szafiarek układem stópek (bardzo o to dbamy), ma obrazować modę wiejską z jej praktycznymi  walorami. Albo walonki, albo ogrodnicze klapki, albo kaloszki – na deszcze i słotę nie ma nic lepszego. Ania wybrała wariant kaloszowy, dobierając do obuwia klasyczną wiejską sukienczynę z wzorkiem.

Tylko go koniecznie pokaż! Dziewczynki są takie jak ja!

Są, przyznaję. Ania spróbowała nawet odtworzyć ten ruch sceniczny, ale z miernym skutkiem. A właściwie bez skutku 🙂 Zobaczcie sami:

Kiedy już wydawało mi się, że szczyt jesiennej żenady właśnie mamy za sobą, padł pomysł konceptu romantycznego. Kwiaty we włosach (potargał wiatr), ciepłe powłóczyste spojrzenia, żółte liście i lekko wydęte usteczka. Tak ma być i koniec.

I było. Może nie spełniliśmy wszystkich założeń koncepcyjnych, ale wyszło jakoś tak:

Alarmująca kobiecość

Sesja modowa Anny-szafiarki, zamiast w strugach deszczu (Dancing In The Rain słabo w Bociance wychodzi…), kończyła się lekkim kapuśniaczkiem. Niebezpiecznie zbliżało nas to do szpadla i klęcznika ogrodniczego (im mniejszy deszcz, tym większe prawdopodobieństwo, że można zacząć pracować, a tego oboje nie chcieliśmy); wybawieniem okazała się więc trzecia poranna kawa – może zacznie padać mocniej i wtedy złapiemy krople? – a następnie pomysł, by jednym zdjęciem oddać cały kobiecy charakter mojej wybranki.

Na tej fotografii wszystko jest prawdziwe. I parasol, i gospodyni, i sytuacja. I tylko deszcz pełni tu dwuznaczną rolę. W deszczu kobiecość może być alarmująca!

EDIT ANI: Co to znaczy, że kobiecość jest alarmująca??? Hę?

Nie wyjaśnię tego pojęcia inaczej niż na prostym przykładzie. Kiedy dziewczyna wychodzi na dwór w czasie mżawki, a włosy ma podatne na skręcanie, po dziesięciu metrach wygląda jak mokra Włoszka, a po piętnastu krzyczy: – Zajebię ten deszcz!

Wszystko przez to, że nie zabrała parasolki. Na szczęście Anuszka jest inna, nigdy nie przeklina (chyba, że przy dzieciach) i jej alarmująca kobiecość nigdy nie eksploduje, ponieważ jako pedantka ZAWSZE ma pod ręką parasol, czapkę lub torebkę dla osłony. Kiedy czuje się pewna siebie, nawet w czasie mżącej mżawki zachowuje się tak:

Widzicie to??? Lenistwo, wiejskie nieroby nic nie robią, prawda?

No fakt: w czasie deszczu nic. Wczoraj robiliśmy NIC, a dokładniej nic poza seksem, seksem i jeszcze raz seksem.

Żartowałem 😉

Chciałoby się mieć 50 twarzy Greya, albo choć 40, ale niestety – na seks na wsi trzeba sobie zapracować: kopaniem szpadlem, wyciąganiem perzu, zaparzeniem kawy, sypaniem płatków róż pod stopami, udaną sesją zdjęciową albo choć dobrym tekstem na blog…

Aniuuuu… Ten tekst jest dobryyy? Co? Poooowiedz…

Jacek

PS. Ciekawe i dziwne, że w ogóle nie piszemy tu o seksie. Wieś nie ocieka erotyką? A takie Skiroławki?

POLECAMY RÓWNIEŻ: Modeling  męski

I JESZCZE TO: Co nosi Strach Na Wróble?

I POSŁUCHAJCIE TEGO… 🙂 Dancing In The Rain… Na dobry dzień…

 

3 komentarze
  • Lidka
    Posted at 09:09h, 27 września Odpowiedz

    Ależ ociera, ocieka….pełno bo w tych opisach Wybranki, w tych niedomówieniach, w tych zachwytach wiejskim życiem…to słodkie, przyjemne i bardzo stymulujące….chyba zaraz założę kalosze i wyciągnę mojego Wybrania na spacer in the rain…? pozdrawiam moją ulubioną parę!

    • Lidka
      Posted at 09:13h, 27 września Odpowiedz

      No i pełno poprzekręcanych liter… mówiłam, że to bardzo stymulujące?! Mam nadzieję, że połapiecie się co poeta miał na myśli ?

      • Jacek
        Posted at 11:59h, 27 września Odpowiedz

        Się połapaliśmy 🙂 I dziękujemy za ociekające wyznanie 😉 Pozdrawiamy naszą Ulubioną Czytelniczkę 🙂

Post A Comment