09 cze Miłość prosto od krowy
Wzruszające. I zabawne. Krowia mama biega za swoją córką po podwórku i muuucząc – w końcu nie bez przyczyny na imię ma Mućka – usiłuje przywołać do porządku brykające dziecię.
Cielątko urodziło się przed pięcioma dniami. To córka zaprzyjaźnionej z nami krowy – żywicielki naszej. Zawdzięczamy Mućce mleko, twarogi, serwatkę, masło, jajka…
EDIT ANI: Jajka??? To, że przywożę od Pani Danusi nabiał i jajka, nie oznacza, że wszystko pochodzi od krowy, mieszczuchu!
Mieszczuchy myślą, że to wszystko jest dziełem Biedronki, a w najgorszym razie fabryki. A tu zonk 🙂 Mućka, krowa rasy Jersey, jest nie tylko panią wyjątkowej urody i radości życia, ale do tego jeszcze producentką najlepszego mleka pod słońcem. I ta jej rozbrykana córcia zapowiada się tak samo fajnie.
Urodziła się w nocy. Pani Danusia i Pan Jan przy wcześniejszych porodach swoich krów każdorazowo byli obecni – czuwali, gdy tylko zbliżał się termin rozwiązania. Krowy zwykle cielą się w nocy, a to oznaczało nocne czuwanie. Tym razem Mućka załatwiła problem sama, niespodziewanie i po cichu: gospodarze przyszli rano do obory, a tu – młoda!
Jest śmieszna, wesoła, bryka jak każde małe dziecię i jak każde – nie słucha się swojej mamy. Mućka, gdy wychodzą obie na podwórko, najpierw osłania ją przed nami (no foto! no foto! żadnych zdjęć na Facebooka!!!), a gdy cielę ucieka w swoją stronę, zaczyna je upominać delikatnym muczeniem.
Kiedy to nie działa, dźwięki stają się coraz głębsze i bardziej zniecierpliwione – Mućka jest zła, bardzo zła, a młoda… Młoda szaleje! I najchętniej zwiedziłaby od razu cały świat! I dotknęła wszystkiego:
Japierdziu, ale tu fajnie! I kosiarkę macie!, i śmietnik!, i rower!, a mogę polizać twoje trampki?, a co to jest?, a jak to działa?, a co to jest ten dzyndzelek tutaj?, a co to są za drzwi?, a to się je?, a co to jest drabina, a te chwasty to mogę?, a buraczki?
Przypomina krówki z kreskówek – szalone, zwariowane, nieprzewidywalne. Mućka wzywa ją do zachowania powagi, coraz grubszym głosem przywołuje do siebie, a cielątko każdym ruchem ciała i każdym skokiem pokazuje matce: – Mamo, jeszcze nie, jeszcze trochę, jeszcze sobie pobiegam, mogę, mamo?
Radość w czystej postaci. Macierzyństwo w czystej postaci. Prosto od krowy.
Jacek
PS. Z jednej strony chciałoby się wierzyć, że mleko pochodzi prosto z fabryki, ale z drugiej – przecież to wiadomo, że od dojarek… Dojarka Ania utoczyła nam pół kanki świeżego mleka. Drugie pół wyssała Mała.
POLECAMY RÓWNIEŻ: Ania wspomina książki z młodości
Anonim
Posted at 10:54h, 09 czerwcaJak miło z Wami świętować niedzielę ….. i oczywiście narodziny „Ciekawskiej” ?
Jacek
Posted at 13:34h, 09 czerwcaNam też jest miło, że jesteś ?
Anna
Posted at 13:25h, 09 czerwcaCudna cieliczka, a i kokardką czerwoną od złego oka chroniąca ma na szyi zawiązaną jak obyczaj nakazuje ☺
Jacek
Posted at 13:33h, 09 czerwca?
Darek
Posted at 06:00h, 10 czerwcaAle macie fajnie! Mleko, sery na wsi…
My niestety mamy tylko jajka 🙁 i to w dodatku kurze…
Chore dla mnie jest to, że nie mogę nigdzie kupić ani mięsa, ani sera… o mleku mogę zapomnieć – chyba, że z Biedronki…
Jacek
Posted at 06:09h, 10 czerwcaA nie możesz poprosić kur, żeby Wam urodziły cielaczka – albo choć dały mleko? ?
Darek
Posted at 07:00h, 10 czerwca😀