30 maj Rzucamy okiem na detale
Niczego nie zmarnowaliśmy. Stare okna mają nowe zastosowania, wielkie sita do mąki wykorzystujemy w suszarni. Kosy, widły, kopańki, wanienki, łopaty do chleba, durszlaki, chochla – znalezione i wykupione za grosze w Kiermusach – służą jako ozdoby. Cieszy oko stara studnia i ceglano-kamienna brama. Przydała się nawet stara butelka po czystej 🙂 Dziś pokażemy, jak ważne są detale.
Tworzą klimat, dodają uroku. Nawet jeśli nie są bezpośrednio związane z miejscem, które zasiedliliśmy, pasują do niego. Podczas porządkowania siedliska znajdowaliśmy mnóstwo niepotrzebnych rupieci, czynną, choć nieciekawą studnię i jedną całkiem zrujnowaną ruinę.
Rzucamy okiem na… ruinę
Jej oswajanie opisaliśmy już w październiku, ciesząc się, że możemy Wam pokazać jak w łatwy i tani sposób można zagospodarować coś, co rozpadało się w oczach. A dziś wygląda tak:
Tu spędzamy czas z rodziną i znajomymi; to nasz wiosenno-letni pokój. Stół to pomysł Jacka – powstał ze starych desek, z których zbudowane były niegdyś drzwi do obory. Stalowa, a w zasadzie rdzawa misa to palenisko ogrodowe – zakup, który bardzo nam się sprawdza. Kosztowała (po sezonie) około 300 złotych, jedyna wada, to zbyt szybkie rdzewienie – ta rdza wygląda całkiem OK, choć naszym zdaniem pojawiła się zbyt szybko. Ale rozumiemy rację producenta, do którego zwróciliśmy się z pretensjami – materiał nie jest niczym impregnowany.
EDIT JACKA: – Dodam, że zachowali się genialnie. Przez pomyłkę napisałem do nich, a nie do sprzedawcy, e-maila z pretensjami (kupiłem palenisko w sieci, u pośrednika). Wytłumaczyli się, przyznali mi rację i – choć to nie był produkt kupowany bezpośrednio u nich – zaproponowali wymianę. To lubię, tak się buduje wizerunek. Polecam bezinteresownie.
Na zdjęciu głównym widzicie z kolei fragment bramy, która powstała z niczego – ze starych cegieł i kamieni polnych. Drzwi też są z odzysku, z desek wyciągniętych spod stodoły naszego sąsiada. Drewniany dziad to wielka pamiątka z Bieszczadów, kupiony za 400 złotych i flaszkę. Pasuje tu, strzeże domu. Ale uwaga – tego wejścia prawie nie używamy… 🙂 Powstało, by cieszyć oko przy wjeździe z polnej drogi. Czekamy aż zarośnie bluszczem i wtedy będzie ostatecznie piękne.
Rzucamy okiem na… bramę
Tu z kolei inny przykład zastosowania niepotrzebnej konstrukcji. Brama zapasowa, która częściej symbolizuje możliwość wjazdu niż służy do wjeżdżania. Mogliśmy stworzyć bramę ze zwykłego kawałka płotu, ale… To są drzwi wyciągnięte ze starej stodoły i przycięte na wymiar. Wyglądają ciekawiej niż płot, są wieczne, będą służyły jeszcze przez dziesięciolecia – tyle, że w innej roli. A miały pójść do spalenia…
Może zostały Wam po poprzednikach stare okna? Nam została cała masa… Te w najbardziej masakrycznym stanie wyrzuciliśmy na śmietnisko, inne daliśmy sąsiadowi – zrobił z nich ścianki do szklarni. My zostawiliśmy sobie kilka sztuk, czekają na nowe zastosowania. Pierwsze już się pojawiło: odmalowaliśmy, zamiast szyb wstawiliśmy lustro i… Oto są!
I co my tu mamy? Wprawne oko dostrzeże kosę – Jacek czasami jej używa, serio – a także dwie kopańki, które kiedyś w wiejskich domach miały wiele zastosowań, w tym do ugniatania ciasta i kąpieli. Jest maselnica, wielka łopata do chleba, dwie cierlice-międlice – przyrządy do młócenia lnu (to te wiszące „trójkąty”), jest stara konewka i dwie pary drewnianych grabi. Jest też drewniany skopek, o tyle oryginalny, że nie składający się z deszczułek lecz w całości wydrążony w drewnie. Plus stara konewka. No i jest flaszka po czystej, niestety bez etykiety 😉 Bo trzeba przyznać, że butelek znajdowaliśmy tu sporo. Ale tę zostawiliśmy, ma niepowtarzalny urok i patynę 🙂
Wiele detali pochodzi z jarmarku w Kiermusach. Kosztują grosze, a robią wspaniałą robotę:
Rzucamy okiem na… studnię
Dobry los spotkał także naszą studnię. Była wystającym ponad poziom gruntu betonowym kręgiem, który zakrywała konstrukcja z drewna, papy i plastiku. Od pierwszego dnia wiedzieliśmy, że z nami pozostanie – zmieniliśmy jedynie jej opakowanie. Czy działa? Działa! Dawno jej wprawdzie nie używaliśmy, ale wodę zawsze miała jak kryształ.
I znów, tak jak we wcześniejszych przypadkach, główną rolę grają detale oraz materiały z odzysku. Kamień ściągany z okoliczny pól, stara cegła, wał wygrzebany w schowku u sąsiadów we wsi, stare pordzewiałe koło. I stylowa umywalka z kranikiem, która bardzo nam się przydaje. Tylko łańcucha nie mieliśmy starego – a ten, który zakręcony widzicie na wale, jakoś nie chce się zestarzeć… 😉
Takich szczegółów znalazłabym więcej. W domu, w stodole, na ogrodzie, nawet w drewutni i ziemiance – wszędzie jest coś, co ma duszę, charakter. Nie wyrzucajcie rzeczy, które mogą mieć powtórne zastosowanie: to moja rada dla wszystkich szukających swojego miejsca na wsi. Wszystko może się przydać, wszystko może zbudować fajny klimat!
Ania
POLECAMY RÓWNIEŻ: Pieczemy chleb z bakaliami
Małgorzata
Posted at 08:19h, 31 majaCudowne klinaty ?
Jacek
Posted at 10:40h, 31 majaMiło nam 🙂 Dzięki, fajnie zacząć dzień od czytania takich komentarzy i od dobrej kawy w Ruinie 🙂
Anonim
Posted at 09:04h, 17 lipcaCudownie. Moje klimaty.
Teresa
Posted at 09:05h, 17 lipcaCudnie. Moje klimaty.
Renata
Posted at 16:56h, 14 kwietniaCiekawe pomysły i wykonanie, szczególnie zaskoczyło mnie tchnienienowego życia w stare okno -piękno w swojej prostocie.
Dzisiaj Państwa blog odkryłam – czytam z zainteresowaniem.
Dziękuję 🙂
Jacek
Posted at 17:03h, 14 kwietniaDziękujemy 🙂 Okno nadal cieszy nasze oko i szczerze mówiąc, mamy takich okien, pozostałości po naszym domu, dużo więcej. I głównie szukamy dla nich zastosowań… Gdzie by tu jeszcze? Bo drzwi zostały ścianami komór kompostownika, nie były zbyt piękne, ale służą w tym nowym wcieleniu doskonale